O inicjatywie pomocy Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców dla dzieci wiejskich
— Katolickie Stowarzyszenie Wychowawców chce pomagać ubogim dzieciom na wsi. Na czym polega ta pomoc?
— Samo Stowarzyszenie, składające się głównie z nauczycieli, nie posiada żadnych środków. Natomiast podejmujemy działania, aby pozyskać ofiarodawców, ludzi dobrej woli, gotowych przez dłuższy okres wypłacać stypendia młodzieży wymagającej pomocy. Myślę, że dla ofiarodawców jest ważne, że pieniądze będą przekazywane bezpośrednio do szkoły dla konkretnego ucznia. Z moich doświadczeń wynika, że ludzie znacznie chętniej przekazują pieniądze na rzecz konkretnej osoby niż na rzecz fundacji czy stowarzyszenia. Wiarygodność naszej akcji będzie większa, jeśli nie będziemy prosili o jakiekolwiek pieniądze dla stowarzyszenia. KSW weźmie na swoje barki działania organizacyjne i będzie tylko pośredniczyć między szkołą i jej uczniem a osobą pomagającą. Szkoła nie będzie dawać pieniędzy do rąk uczniowi, ale będzie pokrywać niezbędne wydatki: obiady, bursę czy kwaterę prywatną, odzież, opłacać składki, wyjazdy, czy lekcje języków obcych. W ten sposób unikniemy pokusy niewłaściwego wydawania stypendium.
— Czego oczekujecie od osób zainteresowanych pomocą?
— Poprosimy je o wpłacanie miesięcznie 250 zł. To wydaje się kwotą niewielką, ale przecież nie dla wszystkich. Na wsi, szczególnie tam, gdzie rodzice swoją pracą są w stanie zabezpieczyć tylko absolutne minimum, każdy grosz jest zupełnie inaczej oceniany niż w mieście.
— Skąd taka suma?
— Odpowiada to wysokości kwoty wypłacanej dzieciom rodzin z terenów popegeerowskich przez Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa. W ubiegłym roku Agencja objęła pomocą 2 tysiące dzieci, ale w stosunku do potrzeb to jest niewiele. Świadczenia nie obejmują dzieci, których rodzice nie byli zatrudnieni w PGR-ach. Nie chcemy konkurować z Agencją, dlatego przyjęliśmy taką samą kwotę, którą oni płacą na jednego ucznia. Oczywiście warunkiem otrzymania naszego stypendium jest niepobieranie podobnego świadczenia od Agencji Własności Rolnej.
— Z tego, co Pan Profesor powiedział, wynika, że stypendia będą przysługiwały uczniom najbiedniejszym, ale czy także najzdolniejszym?
— Chcemy pomagać wszystkim, którzy chcą uczyć się w szkole średniej. Oceniam, że dzieci, którym należałoby pomóc w kształceniu, tak aby uzyskały możliwości zarobkowania poza rolnictwem lub mogły w nim działać efektywnie, jest ok. 100—200 tysięcy w całym kraju. Jest dla nas niezwykle ważne, żeby stwarzać młodzieży perspektywy. W osiedlach popegeerowskich to jest bardzo potrzebne. Tam nie ma pracy, jedynym rozwiązaniem jest wyciągnięcie dziecka poza to środowisko. Gdy zdobędzie stosowne kwalifikacje, łatwiej znajdzie pracę. Oczywiście zależy nam, żeby ofiarodawców było bardzo wielu, bo wtedy będziemy mogli pomóc także uczniom z niższych klas.
— W jaki sposób dotrzecie do szkół?
— Na mocy porozumienia z Agencją otrzymamy wykaz szkół objętych ich pomocą. My weźmiemy pod opiekę te dzieci, którym pomoc ze strony Agencji nie przysługuje. Jeśli się uda, to pomożemy również dzieciom z terenów, gdzie być może PGR-ów nie było, ale jest straszna bieda.
— Czy biorąc pod uwagę kilkuletnie doświadczenie Agencji, można mówić o konkretnych rezultatach pomocy?
— Agencja uważa, że jej działalność przynosi bardzo dobre skutki. Oczywiście, ta pomoc nie rozwiąże całego problemu. Jeśli jednak uda się wykształcić pewną liczbę młodzieży wiejskiej, to ona łatwiej znajdzie zatrudnienie i dzięki temu podniesie się poziom wsi.
— Jaki jest stosunek Stowarzyszenia do reformy oświaty, której skutkiem jest m.in. likwidacja wielu szkół wiejskich?
— Stowarzyszenie zajmowało się tą sprawą. Chcę podkreślić, że większość szkół jest likwidowana z aprobatą miejscowego środowiska. Ja sam znam wiejską szkołę na północnym Mazowszu, gdzie decyzję o likwidacji rodzice przyjęli z ulgą. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że w jednej klasie nie powinny uczyć się dzieci z trzech poziomów. Odbija się to potem problemami w szkołach gminnych. Nie powinniśmy zapominać, że im wyższy poziom nauczania w szkole podstawowej, tym lepszy start w gimnazjum i szkole średniej. Jest to ważne zwłaszcza na wsi, gdzie zbyt mało uczniów zdaje maturę i wybiera studia.
— Czy Stowarzyszenie zakłada możliwość nawiązania bardziej osobistych relacji między fundatorem i stypendystą?
— Bierzemy pod uwagę, że niektórzy ofiarodawcy będą chcieli nawiązać bardziej osobisty kontakt z uczniem, dlatego każdą osobę, która do nas się zgłosi zapytamy, czy chce ujawnić uczniowi swoje dane. Oczywiście, te dane zawsze będzie posiadać szkoła.
— Gdzie powinni zgłaszać się przyszli fundatorzy stypendiów?
— Prosimy o listowne poinformowanie, że ktoś jest gotów świadczyć pomoc przez co najmniej rok, a najlepiej przez trzy lata. Zarząd Główny KSW mieści się przy ul. 6. sierpnia 1/5 w Warszawie, kod pocztowy 02—843, tel./fax 644—77—77. Akcję chcielibyśmy rozpocząć 1 września tego roku. Musimy najpierw wiedzieć, jaka jest liczba osób gotowych pomóc, a potem dopiero możemy wybrać dzieci wymagające pomocy i zawrzeć ze szkołami umowy.
Rozmawiała Alicja Wysocka
Prof. ADAM STRZEMBOSZ, prezes Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców
opr. mg/mg