Fragment "101 pytań o Jezusie": Jeżeli Ewangelie są interpretacją i same były interpretowane w ciągu wieków, skąd wiemy, że stykamy się z "prawdziwym" Jezusem?
To samo pytanie można by zadać na temat każdej relacji międzyludzkiej. Kiedy spotykamy drugą osobę, natychmiast wkraczamy w proces interpretacji. Na początku szukamy pewnych danych podstawowych, na przykład imię, przeszłość, zainteresowania itp. Ale jednocześnie poddajemy dokładnemu badaniu i ocenie zarówno te dane, jak i osobę, która nam je przekazuje. Bez tego rodzaju procesu nie możemy nawiązać żadnej osobistej relacji. Jednakże, jeżeli chcemy poznać tę "prawdziwą" drugą osobę, nadchodzi w tej relacji taki moment, kiedy musimy wyjść poza taką faktograficzną informację i zawierzyć drugiemu, całkowicie mu siebie powierzając. Można to nazwać aktem wiary w najbardziej podstawowym i fundamentalnym sensie tego słowa, to jest zaufaniem.
To, co jest prawdą w odniesieniu do każdej relacji międzyludzkiej, jest również prawdą w odniesieniu do naszej relacji z Bogiem, z tym zastrzeżeniem, że inicjatywa, która umożliwia takie zaufanie, czy wiarę z naszej strony, pochodzi od Boga (a więc wiarę nazywamy doświadczeniem łaski). Niemniej jednak jest to Boże zaproszenie, które oczekuje naszej ludzkiej odpowiedzi. Gdy odpowiadamy, czy to w relacji do innych osób, czy do Boga, proces interpretacji trwa nadal, gdyż w przeciwnym razie nigdy byśmy tej relacji nie pogłębili i nie rozwinęli. Jednym słowem, nasza podstawowa relacja do Boga, którego znamy w Jezusie to relacja wiary. To jeden "prawdziwy" Jezus. Jednakże, jak w każdym związku międzyosobowym, takie doświadczenie wiary wywołuje wszelkie możliwe pytania: historyczne, psychologiczne, teologiczne, osobiste, itd. (por. wstęp). Takie pytania są nie tylko dobre i uzasadnione; są one konieczne, jeśli mamy wzrastać i dojrzewać w naszej wierze.
Na pytanie to musimy odpowiedzieć na dwóch płaszczyznach, po pierwsze w odniesieniu do charakteru chrześcijaństwa, a po drugie w odniesieniu do charakteru Biblii. Chrześcijaństwo, w odróżnieniu od islamu, nie jest religią księgi. Jest religią, która skupia się na relacjach osobowych. Wystarczy przeczytać Ewangelię św. Jana, żeby to zobaczyć. To, co jest ważne w Ewangelii św. Jana, to jej ciągłe przywoływanie relacji osobowej Jezusa do Ojca (jak w 1, 18 gdzie Jezus jest przedstawiony jako istniejący zawsze w łonie Ojca) i Jego zaproszenia, żebyśmy weszli w taką samą relację poprzez moc Ducha św. (jak w 13, 23, gdzie uczeń, którego Jezus miłował jest przedstawiony jako spoczywający na piersi Jezusa). Czy wszystko w Ewangelii św. Jana jest historycznym faktem, czy nie, na pewno ujmuje ona istotę chrześcijaństwa: poprzez wiarę jesteśmy włączeni w osobową relację z Bogiem w Trójcy Jedynym, która ma konsekwencje wieczne. Ten Bóg jest żywy, działający i obecny w naszych sercach i w samym środku wszystkich naszych związków ludzkich. To jest Bóg, którego wysławiamy w osobie Jezusa.
Pismo święte, jak Ewangelia św. Jana, jest pisemnym świadectwem lub dowodem tej dynamicznej relacji. Całe Pismo daje świadectwo czemuś uprzedniemu i bardziej fundamentalnemu, mianowicie "Bogu żywych" (Mk 12, 27), który ciągle podnosi nas do nowego życia we wspólnotowych doświadczeniach wysławiania i oddawania czci, słuchania i głoszenia, łamania i dzielenia się, karmienia i ubierania. Biblia została napisana na kanwie właśnie takich doświadczeń i staje się w naszym życiu skuteczna, gdy jesteśmy natchnieni, by iść i czynić podobnie. Tak więc Bóg nie mógł był tego ułatwić. Bóg objawiony w Jezusie proponuje nam zaproszenie do życia, ale my musimy odpowiedzieć w wierze i podjąć odpowiedzialność, przyjmując drogę Jezusa za swoją.
Pytanie to przywodzi nas z powrotem do sprawy "prawdziwego" Jezusa. Pomocnym jest rozróżnienie trzech możliwych znaczeń tego określenia. Po pierwsze, jest Jezus, który rzeczywiście powiedział i zrobił określone rzeczy w ściśle określonych okolicznościach. Do tego Jezusa nie mamy właściwie dostępu, ponieważ On sam niczego nie napisał, a Ewangelie nie są biografiami we współczesnym sensie zbierania i przechowywania konkretnych informacji. Po drugie, jest Jezus "historyczny" tj. Jezus, który może być zrekonstruowany przy pomocy metod krytycznych badań historycznych. Nasz dostęp do tego Jezusa jest ograniczony, ale ważny. Poprzez analizę krytyczną możemy poznać pewne charakterystyczne sposoby Jego działania i mówienia, jak głoszenie królestwa Bożego w przypowieściach i ukazywanie obecności królestwa poprzez jedzenie i picie z celnikami i grzesznikami. Taka rekonstrukcja w dużej mierze zależy od wspomnień pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Jak w przypadku jakiejkolwiek wielkiej postaci historycznej, Sokratesa, Lincolna, czy Kennedy'ego, pamięć taka ma podstawy w rzeczywistości historycznej, ale jest wysoce selektywna i zwykle skupia się na "pamiętnych chwilach", tym sposobem wyłączając, albo jako zapomniane, albo jako na pozór nieważne, określone konkretne szczegóły, takie jak dokładny czas, czy miejsce poszczególnego wydarzenia. Wiele z materiałów ewangelicznych było niewątpliwie zależne od tego rodzaju pamięci wybiórczej. Wspólnota zebrana na modlitwie wspomina pamiętne chwile: wpływ jaki miał Jezus, ciętość Jego słów i przytłaczającą moc Jego czynów; wspomina, ale również ozdabia i rozwija, jak wszyscy dobrzy opowiadacze, by wydobyć głębszą prawdę, która w nim była zawarta.
Na koniec, jest biblijny Chrystus: ten głoszony i interpretowany poprzez cytaty ze Starego Testamentu, poprzez refleksję teologiczną nad Jego znaczeniem i przede wszystkim poprzez ciągłe doświadczanie jego obecności w mocy Ducha. To ostatnie jest najważniejsze dla zrozumienia tego, co robili autorzy Nowego Testamentu. Tak jak w Starym Testamencie byli prorocy natchnieni przez Ducha Świętego, którzy mogli powiedzieć: "To mówi Pan..." tak i w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich byli prorocy, którzy powstawali w zgromadzeniu i głosili słowo zmartwychwstałego Jezusa. Z natchnieniem mamy do czynienia przede wszystkim przy wspólnocie zebranej w mocy Ducha Świętego. Tekst pisany zależy od tego fundamentalnego doświadczenia żywego głosu zmartwychwstałego Jezusa i równocześnie je odzwierciedla.
Doprawdy możemy i powinniśmy zastać przy czterech Ewangeliach. Pozostają one naszym pierwszorzędnym źródłem wszystkiego, co mówimy lub mylimy o Jezusie. Można by życie spędzić na badaniu bogactw którejkolwiek z nich. Ale twoje pytanie dotyka problemu, który wielu dzisiaj gnębi: Czy Jezus historyczny ma jakikolwiek związek czy znaczenie dla wiary chrześcijańskiej.
Problem ten jest w gruncie rzeczy dwojaki. Po pierwsze dotyczy on metody. Czy przy ograniczeniach metodologu historycznej, tak jak się ją obecnie rozumie, jest możliwe dowiedzieć się czegokolwiek o historycznym Jezusie? Nie wchodząc tutaj w szczegóły odnośnie metodologicznych debat, po prostu powiem, że mamy tyle samo, jeśli nie więcej, wystarczająco miarodajnych informacji historycznych o Jezusie, ile mamy o jakiejkolwiek postaci historycznej z odległej przeszłości.
Drugi aspekt tego problemu porusza kwestię konieczności. Czy wiedza o historycznym Jezusie jest konieczna do wiary chrześcijańskiej? Odpowiedź może być różna w zależności od tego, czy odnosi się do płaszczyzny naukowej czy popularnej. Na płaszczyźnie popularnej można prowadzić bogate i głęboko duchowe życie chrześcijańskie mając ten rodzaj tradycyjnego obrazu Jezusa w wierze, który został nakreślony we wstępie. Lecz jeśli zacznie się zadawać tego rodzaju pytania historyczne o źródła i interpretacje, prowadzi to nieuchronnie do zgłębiania poglądów i stanowisk współczesnej nauki.
Moim zdaniem, wiedza o Jezusie historycznym posiada funkcję podrzędną - choć niezbędną - w stosunku do wiedzy o Jezusie, która płynie z wiary. Jest podrzędna, ponieważ naszą pierwszorzędną relacją z Jezusem jest relacja wiary. Wiara ta została nam przekazana przez wspólnoty takie, jak te reprezentowane przez Mateusza, Marka, Łukasza i Jana, jak również przez wspólnoty chrześcijańskie ostatnich dwóch tysiącleci. Jest to wiara osobiście przyjęta przez każdego z nas w kontekście naszych doświadczeń własnych i wspólnotowych. Wiedza o Jezusie historycznym jest niezbędna z tej prostej przyczyny, że wiara chrześcijańska zawsze była oparta na historycznej wyjątkowości człowieka imieniem Jezus z Nazaretu. To co o Nim wiemy od strony historycznej pomaga skonkretyzować nasze wyobrażenie o Nim w wierze. Jaki byłby nasz obraz Jezusa, gdybyśmy mieli tylko listy św. Pawła, a nie mieli czterech Ewangelii? Ale, co jest być może ważniejsze, wiedza historyczna działa w sposób negatywny w celu ograniczenia lub kontroli tego, co moglibyśmy o Nim powiedzieć. Niebezpieczeństwem późniejszych interpretacji zawsze było przetwarzanie Jezusa na własne podobieństwo, na przykład jako imperialnego Pana, lewicowego rewolucjonisty, liberalnego wolnomyśliciela, itp. Jedyną odpowiedzią na takie wyobrażenia i kontrolą nad nimi jest odwołanie się do tego, co o Nim wiemy z historii.
opr. mg/mg