Rozmowa z Przemkiem, uczniem III klasy liceum
POWIERNIK RODZIN - Dlaczego byłeś w domu dziecka?
Andrzej - W domu było trochę ciężko.
- Co to znaczy?
-Tata nigdzie nie robił.
- A dlaczego nigdzie nie robił?
- Z początku to robił, a potem zaczął pić, to go zwolnili. Co mógł, to z domu wynosił. Mama nie miała pieniędzy, nie było z czego nas utrzymać i dali nas do sióstr zakonnych. Tam skończyłem ósmą klasę. Poszedłem do następnej szkoły - do zawodówki, uczyć się jako stolarz. Za te praktyki było trochę pieniędzy, później mi dali stypendium, no to jeszcze się mamie pomagało.
- Z domu dziecka wróciłeś do mamy. Na jak długo?
- Nie na długo.
- Do którego roku życia?
- Dopóki mama tego ojczyma nie poznała.
- Potem opuściłeś dom?
- Jeszcze nie. Byłem w domu parę dni. Dopiero jak się pobrali, to opuściłem dom. Ojczym zaczął mnie bić, to co ja się będę męczył.
- Dlatego odszedłeś?
- Dlatego.
- Jak wyglądał pierwszy dzień poza domem?
- Nie miałem dokąd iść. Szukałem sobie miejsca. W końcu znalazłem na działce, no i parę dni byłem na działce. Taka stara altanka, po pożarze była.
- I w tej altance mieszkałeś? Co tam było?
- Pustka.
- Skąd miałeś jakieś pieniądze na życie? Przecież trzeba coś jeść.
- No, to za te butelki. Co się tam znalazło, to się oddało i tylko za to.
- A co było zimą?
- Też tam byłem. Tam był piecyk i kominek.
- A czym tam paliłeś?
- Drzewem. Trochę trzeba było szukać, a część tam była już.
- Całą zimę przeżyłeś w altance?
- Całą zimę.
- Przecież to coś strasznego tak samemu w takiej altance.
- Trochę się bałem.
- Co wtedy myślałeś?
- Prosiłem Pana Boga, żeby mnie ktoś znalazł, żeby na następną zimę już tak nie marznąć. Była ta następna zima i w końcu taki chłopak się zainteresował. Poszedł do księdza i powiedział o sprawie. Przedzwonił i tu mnie skierowali.
- Ksiądz zgłosił Ciebie do schroniska św. Brata Alberta, tak?
- Tak.
Rozmawiał Henryk