Miłość i śmierć dla wolnej Polski

"Piłsudski" i "Legiony" to dwa zupełnie inne obrazy filmowe. Jeden i drugi warto jednak zobaczyć

„Piłsudski” i „Legiony” to dwa zupełnie inne obrazy przedstawione z niezwykle emocjonalnej perspektywy. Dzięki temu widz może poczuć to wszystko, czym żyli Polacy w czasie I wojny światowej, po której ukochany kraj wrócił na mapę Europy.

Wspomniane filmy to jeszcze pokłosie obchodów 100-lecia niepodległości Polski. W pierwszym przypadku twórcy przedstawili osobiste dramaty Józefa Piłsudskiego, a także wątek dotyczący Polskiej Partii Socjalistycznej, której był współzałożycielem. W drugim obrazie Piłsudski pojawia się epizodycznie i choć nie brakuje tu kilku autentycznych postaci historycznych, większość akcji skupia się wokół młodych legionistów. Jest tu o wiele więcej scen walki z licznymi efektami specjalnymi. Jest sporo przemocy i rozbudowany wątek romansowy, czyli wszystko to, co przeciętny odbiorca najchętniej w kinie ogląda.

Uczucia i słabości

Film „Piłsudski” w reżyserii Michała Rosy rozpoczyna się od scen w szpitalu psychiatrycznym, do którego trafił główny bohater za działalność polityczną na rzecz niepodległości Polski na początku XX wieku. W napięciu obserwujemy próbę ucieczki, którą przyjaciele zorganizowali Józefowi. Nie wszystko idzie po ich myśli, ale ostatecznie wszystko kończy się sukcesem. W kolejnych sekwencjach filmu obserwujemy, jak przyszły Marszałek wraca do sił i zaczyna organizować zbrojne oddziały do walki o niepodległość Polski. Nie wszyscy członkowie partii PPS odnoszą się pozytywnie do tego pomysłu, niektórzy boją się rozlewu krwi niewinnych, a potem zemsty zaborczych władz. Również żona Piłsudskiego zastanawia się nad tym, czy na pewno zbrojna walka jest najlepszym rozwiązaniem. Wszyscy zdają sobie sprawę, z czym łączy się zaangażowanie w działania bojowe. Na tym dylemacie opiera się pierwszy konflikt dramatyczny w filmie. Z jednej strony Piłsudski przekonuje wszystkich do swoich racji, z drugiej na jego twarzy malują się silne emocje, w tym także niepewność. W końcu działalność oddziału bojowego PPS zostaje zawieszona przez nowe, młode władze partii, a sam jej współtwórca wydalony z jej szeregów. To jednak wcale nie oznacza, że działacz się poddaje. Szuka innych możliwości. Tymczasem w jego życiu rozgrywają się dramaty. Jednym z nich jest choroba płuc, która chwilami wygląda bardzo poważnie. Kolejne dotyczą ważnych w jego życiu kobiet.

Kiedy na drodze Józefa pojawia się piękna Aleksandra, młodsza od jego żony, a do tego zaangażowana w działalność PPS, mężczyzna wdaje się w romans. Przerywa go na chwilę tragedia, jaka ma miejsce w domu Piłsudskich. Pasierbica Józefa, córka Marii z pierwszego małżeństwa, zapada na śmiertelną chorobę i po kilku dniach odchodzi z tego świata. To wielki cios dla Józefa, który miał z nastolatką dobre relacje. Kibicował jej kiedy zakochała się z wzajemnością we współpracowniku ojczyma Walerym Sławku. Chłopak jednak po wypadku z granatem miał oszpeconą twarz i nie chciał się widywać z ukochaną. Zanim zmarła nie zdążył jej opowiedzieć o swoich uczuciach. Żałoba w tym miejscu miesza się z dramatem małżeńskim. Maria domyśla się, że mąż ma inną i zarzeka się, że nie da mu rozwodu. Józef mimo to zostawił ją i odszedł do Aleksandry. W ostatnim kadrze filmu widzimy ich z półroczną córeczką, jak wprowadzają się do Belwederu. Ta sielankowa scena zdecydowanie kontrastuje ze wspomnieniem Marii, która po śmierci córki została zupełnie sama. W końcowej części filmu, w warszawskiej Cytadeli, można po raz kolejny zobaczyć na twarzy filmowego Józefa Piłsudskiego bardzo ludzkie emocje. Kiedy radiotelegrafiści nadają komunikat o odzyskaniu przez Polską niepodległości pod powiekami przyszłego Marszałka pojawiają się łzy. W oczach widać dumę, ale i znamiona cierpienia i trudu, jakie prowadziły do tej chwili.

Legenda z krwi i kości

Kiedy ponad rok temu w ramach wakacyjnego cyklu związanego ze 100-leciem odzyskania przez Polskę niepodległości, byłam w Belwederze, kustosz oprowadzający mnie po podziemiach, opowiadał o Józefie Piłsudskim niemal czczonym przez lud. Przez lata jego życia tworzyła się legenda człowieka symbolizującego polską niepodległość, a sam Marszałek w oczach Polaków (choć z pewnością nie wszystkich) urastał do rangi legendy, postaci godnej najwyższego szacunku. Film „Piłsudski” pokazuje swojego bohatera z ludzkiej strony. Z jednej strony oddanego bez reszty sprawie walki o niepodległość, z drugiej człowieka targanego słabościami, namiętnościami i wątpliwościami. Człowieka kochającego i zdradzającego, wiernego przyjaciela, niezrozumianego polityka i żołnierza. Człowieka pełnego emocji i życia. Czy taki naprawdę był Piłsudski? Nigdy do końca nie będzie wiadomo. Z pewnością każda z bliskich mu osób patrzyła na niego w subiektywny sposób. Myślę, że do tego też zachęca ten film. Choć aspiruje on do dzieła historycznego (film dzielą graficzne flesze z ważnymi datami na drodze do polskiej wolności, nie kreśli on jednak całościowego obrazu Polski pod zaborami), jest to przede wszystkim dramat o człowieku, który się nie poddał.

Warto też wspomnieć, że jest to technicznie dobry film (pomijając już fakt, że Borys Szyc jako Piłsudski sprawdza się zaskakująco wiarygodnie), w którym nie brakuje pięknych pejzaży z różnych rejonów kraju i dobrej scenografii. Zdjęcia do filmu powstawały w Krakowie, Zakopanem, Łodzi, Zgierzu i Lublinie, a sceny ze szpitala psychiatrycznego w Sankt Petersburgu kręcono w dawnym opactwie cystersów w Lubiążu (dolnośląskie).

Strzelcy i drużyniaki

Po wydarzeniach rewolucji 1905 roku, w czasie której socjaliści z orientacji niepodległościowej usiłowali bezskutecznie wywołać kolejne powstanie narodowe w zaborze rosyjskim, przenieśli swoją działalność na teren austriackiej Galicji, jak piszą w opracowaniu o genezie legionów Piłsudskiego Damian Siebieszuk i Sławomir Wierzbicki. W 1908 roku z inicjatywy Piłsudskiego powstał we Lwowie Związek Walki Czynnej, w oparciu o który zaczęto tworzyć w zaborze austriackim związki strzeleckie. Były to paramilitarne organizacje mające na celu przygotowanie młodzieży do walki zbrojnej o kraj. W myśl planów organizatorów miały one stanowić kadrę przyszłego wojska polskiego. Podległe ZWC organizacje: lwowski Związek Strzelecki i krakowski „Strzelec”, szybko rozszerzyły działalność na pozostałe miasta Galicji. Oprócz nich działały też inne organizacje, takie jak Polskie Drużyny Strzeleckie czy Związek Drużyn Podhalańskich, obie podległe tajnej Armii Polskiej. Początkowo Strzelcy i  niezbyt chętnie współpracowali z Drużyniakami - konflikt między nimi można zobaczyć na początku filmu „Legiony” (łączy go z filmem „Piłsudski” związana z tym scena, kiedy Strzelcy i Drużyniaki wymieniają się przypinkami do czapek wojskowych). Prowadzeni przez Piłsudskiego Strzelcy stali się fundamentem przyszłych legionów. Dołączyły też pozostałe organizacje tworząc I, a potem II brygadę, później utworzono dwa pułki ułanów i pułk artylerii. W maju 1915 roku utworzono w porozumieniu z Austro-Węgrami III brygadę. Sporą część tego fragmentu historii można zobaczyć w filmie Dariusza Gajewskiego. Miłośnicy kina wojennego znajdą tu wiele satysfakcjonujących scen, jak choćby wysadzenie mostu z wjeżdżającym na niego pociągiem, szarża pod Rokitną, czy batalia pod Kostiuchnówką (obie miejscowości znajdują się dzisiaj na Ukrainie), są też pościgi, ucieczki i strzelaniny, a zatem dużo akcji i trzymających w napięciu wydarzeń. Poza tym jednak film ten ma jeszcze dwie warstwy. Jedna z nich mówi o dramatycznej historii miłosnej (podobnych w czasach wojennych nie brakowało), a druga o honorze i pamięci.

Ola, Józek i Tadek

Kiedy zaczynają się formować legiony, w ich szeregach znajduje się Tadeusz Zbarski (Bartosz Gelner), a duży udział w akcjach dywersyjnych i wywiadowczych bierze również młodziutka Aleksandra Tubilewicz (Wiktoria Wolańska). Młodzi zakochani robią wszystko, żeby być blisko siebie. Tymczasem pojawia się w obozie dezerter z ruskiej armii Józek (Sebastian Fabijański). W jednej ze scen ratuje Olę z rąk ruskich wojskowych, zanim pojawia się narzeczony. Kiedy przytula przerażoną dziewczynę, nawiązuje się między nimi nic porozumienia. Józef jednak trafia do niewoli z dowódcą Stanisławem Kaszubskim. Kiedy udaje mu się uciec, dowiaduje się, że Tadek został przeniesiony do ułanów i zginął w szarży pod Rokitną. Postanawia pocieszyć Olę, a wśród wojennych niepokojów rodzi się między nimi uczucie. Wspólnie przygarniają przybłędę, chłopca, który ukrywał się w pobliżu pałacu, który stał się oazą legionów. Ich szczęście jednak nie trwa długo, cudownie ocalony wraca Tadek. Mimo kilku kul i przebicia bagnetem uratowali go i wyleczyli chłopi z okolic Rokitnej. Chłopak wraca do narzeczonej, która obiecała na niego czekać. Dziewczyna jest w szoku, ale przyznaje zrozpaczonemu Józkowi, że ciągle kocha Tadka. Dlatego kiedy Tadek rusza pod Kostiuchnówką na misję naprawienia przewodów do wysadzenia okopów wroga, Józek idzie po niego i rannego niesie do szpitala polowego. Pokazał w ten sposób, że jego miłość do Oli była bezinteresowna, a może liczył, że w ten sposób ją odzyska?

Król i Wieża

W nieco innym czasie mają miejsce inne ważne sceny dotyczące Stanisława „Króla” Kaszubskiego i Józefa zwanego „Wieżą”. Kiedy razem trafiają oni do niewoli, Kaszubski prezentuje niezłomną postawę i mimo uprzejmego nakłaniania nie zdradza Polski i odmawia wstąpienia w szeregi armii rosyjskiego cara. Stanisław i Józek siedzą w więzieniu, ale udaje im się ukryć broń, więc szukają sposobności do ucieczki. Ta się w końcu nadarza, jednak uciekinierzy są pieszo, a carscy żołnierze konno. Kaszubski chce zatrzymać konnych i nakazuje podopiecznemu uciekać. Postrzelonemu Józefowi udaje się ukryć w pobliskich zaroślach. Stamtąd obserwuje, jak rosyjscy żołnierze wieszają na drzewie „Króla”. Co dziwne, postanawiają pochować jego ciało. „Wieża” po nocy spędzonej na śniegu, rankiem znajduje wielki głaz i ostatkiem sił taszczy go na grób swojego dowódcy, żeby zaznaczyć miejsce jego pochówku. Był to człowiek, który dostrzegł w nim coś więcej niż obszarpanego dezertera. Mimo, że przyłapał go na kradzieży swoich butów, dał drugą szansę. Dlatego właśnie Józef nigdy o nim nie zapomniał.

W ostatniej scenie filmu, tym razem wiosną lub latem, niesie pod drzewo, na grób „Króla” drewniany krzyż i przybija na nim tabliczkę. Myślę, że ten symbol oddania czci i pamięci temu żołnierzowi jest głównym przesłaniem tego filmu, które mam nadzieję, dotrze do jego odbiorców.

***

Te dwa filmy sprawiają, że widz ma ochotę dowiedzieć się o wydarzeniach czegoś więcej, sprawdzić, czy rzeczywiście miały miejsce. Rozpoznać prawdziwych (historycznych) i filmowych bohaterów. „Legiony” mimo długiego czasu trwania są dużo lżejsze w odbiorze niż „Piłsudski”, co wcale nie znaczy, że któryś z nich jest gorszy. Również technicznie są na podobnym, dobrym poziomie.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama