Dzisiejsi klezmerzy

O Tzadik Poznań Festiwal 2007

 

Poznański kryty basen niedaleko Starego Rynku był kiedyś wielką synagogą. Przez trzy sierpniowe dni brzmieć będzie w tym budynku muzyka klezmerska w wykonaniu zespołów należących do kręgu nowojorskiej wytwórni płytowej Tzadik Records. Bowiem bohaterem pierwszej edycji Tzadik Poznań Festiwal będzie sam John Zorn, jej założyciel.

Dzisiejsi klezmerzy

Tzadik Poznań Festiwal to zupełnie nowy pomysł na kulturalne lato w Poznaniu, a zaproszenie legendarnego już Johna Zorna to strzał w dziesiątkę. Nie należy spodziewać się w Poznaniu rzewnego i melancholijnego grania i sentymentalnego powrotu do minionych lat. Czekają nas pełne życia i energii koncerty, w których przeszłość jest obecna jako inspiracja i, konieczne przecież do dalszego istnienia, korzenie, które jednak wypuszczają nowe pędy.

Korzenie

Przez pół wieku muzyka klezmerska była jakby wymarła. Tak jak cała żydowska kultura: to się Hitlerowi udało. Rozproszeni Żydzi przeżywali Holokaust, a ich dzieci często chciały uciec od swojej tożsamości.

Nadeszło jednak pokolenie, które zapragnęło poznać swoje korzenie, powrócić do swojej kultury i zachwycać się jej odmiennością.

Centrum tradycyjnej muzyki żydowskiej był Nowy Jork; od przełomu wieków mieszkali tam emigranci z Europy Wschodniej, którzy przygrywając, zarabiali na życie. Pokolenie lat dziewięćdziesiątych wprowadziło jednak nowe życie do trochę już „muzealnego" grania. Dzisiaj muzyka klezmerska, a właściwie neoklezmerska - bo tak się ją nazywa - pojawia się nie tyle na weselach i świętach żydowskich, ale również na festiwalach i jest bardzo modna w środowiskach artystycznych, a projekty Johna Zorna otoczone są swoistym kultem. Zanim jednak dojdziemy do lat dziewięćdziesiątych XX wieku, należy cofnąć się w czasie i poznać korzenie.

„...w ulicy słychać, jak skrzypce wygrywają przeciągle melodie chasydzkie. Płaczą skrzypki Szlojmy Linszecera. Gwiazdy na niebie i biały świat wokół wsłuchują się w milczeniu. Chasydzi śpiewają słodkie pieśni. Lampy i świece wyzierają z okien... a skrzypki grają, chasydzi śpiewają i jaśnieją świecie chawdałowe..." - pisał znany XIX-wieczny pisarz polski Szalom Asz w powieści „Miasteczko", opisując Kazimierz Dolny. Chasydzi znacznie ubogacili muzykę, ale klezmerzy, czyli wędrowni muzykanci, odwiedzali wioski i miasteczka Europy Wschodniej już w XVIII wieku.

„Klej zemer" oznacza w języku hebrajskim „święte instrumenty" i przywodziło na myśl zestaw instrumentów muzycznych wykorzystywanych w czasie składania ofiar na ołtarzu świątyni. Nowożytni muzykanci żydowscy nie grali jednak na bębenkach, trąbach i harfach, ale na instrumentach współczesnych charakterystycznych dla terenów, na których działali. Najczęściej więc używane były skrzypce, ale także kontrabas i klarnet, zdarzały się cymbały (słynny Żyd Jankiel z „Pana Tadeusza"), akordeon, trąbka i flet. Grupy muzykantów zapraszano nawet na dwory szlacheckie, by muzyką uświetniali różne uroczystości. Najczęściej jednak grano podczas radosnych świąt żydowskich, przede wszystkim podczas „khasenes", czyli na żydowskich weselach.

Niektórzy muzycy osiągali sławę, a zawód był przekazywany z pokolenia na pokolenie. Charakter muzyki klezmerskiej nieco się zmienił pod wpływem ruchu religijnego chasydów. Z jednej strony wiązało się to z tym, że każdy dwór chasydzki posiadał własnych klezmerów, którzy chcąc odróżniać się od innych, wypracowywali oryginalną linię melodyczną i harmonikę. Z drugiej strony chasydyzm muzykę „umistycznił": granie i śpiewanie miało nie tylko funkcję rozrywkową, ale przede wszystkim modlitewną. Wędrujący po kraju klezmerzy spotykali innych i zapożyczali nowe warianty żydowskich melodii inspirując się nawzajem. Po Holokauście muzyka klezmerska przetrwała w swej tradycyjnej formie w USA.

Żyd w Nowym Jorku

Jeden z najciekawszych i najważniejszych muzyków związanych z falą muzyki klezmerskiej lat 90. David Krakauer napisał w swej „Refleksji o byciu klezmerskim muzykantem": „Dla mnie w muzyce klezmerskiej najważniejsze są dwie rzeczy. Jedna: zachować jej żydowskość, odbicie języka jidysz w muzyce, jak w melodii mowy mojej babci, przechowanie tradycyjnych ornamentów, frazowania, z posmakiem śpiewu kantorów. Druga: uchronić muzykę od skostnienia w muzeum - pisać nowe utwory i improwizować na starych formach z uwzględnieniem wpływów współczesności".

Pod tymi refleksjami sprzed kilku lat do dziś mogą podpisać się twórcy muzyki neoklezmerskiej. Płyta Davida Krakauera „Klezmer Madness" była jedną z pierwszych produkcji wydawnictwa Tzadik Records założonego w latach 90. przez awangardowego muzyka z Nowego Jorku, Johna Zor-na. Ten saksofonista jazzowy, który woli, aby nazywać go kompozytorem i twórcą, ma na swoim sumieniu duże zamieszanie na jazzowej scenie. Dziennikarze obciążyli go wizerunkiem „złego, postmodernistycznego ekscentryka". Jaki by nie był, stworzona przez niego Tzadik Records jest dziś najważniejszym ośrodkiem muzyki neoklezmerskiej na świecie, a jego opinia liczy się w tym środowisku najbardziej.

Opowiadając, jak do tego doszło, John Zorn mówił: „Wydarzyło się wiele rzeczy, które sprawiły, że moja żydowska tożsamość jest dla mnie czymś bardzo ważnym. Joey mówił mi już wiele o tym jakieś dziesięć lat temu, ale wtedy nie byłem jeszcze gotowy, by tego słuchać. Złożyło się na to wiele spraw - śmierć mojego ojca, zbyt wiele wizyt w Niemczech i właśnie ten wygląd. To stało się poważną kwestią. Zacząłem o tym myśleć i rozmawiać z moimi przyjaciółmi. I zdałem sobie sprawę, jak wielu z nich to Żydzi.(...) Zrobiłem w Monachium pierwszy Festiwal Radykalnej Kultury Żydowskiej. Tam właśnie poczułem niewiarygodne poczucie solidarności ze strony tych wszystkich muzyków prezentujących przecież różne stylistyki" (za: www.diapazon.pl).

Z inspiracji muzyką żydowską Zorn stworzył zespól Masada, który szybko stał się swego rodzaju projektem artystycznym, przybierając różne formy i składy. Z czasem stał się wyróżnikiem grupy grającej po prostu kompozycje Zorna. „Masada to moja odpowiedź na to, czym jest muzyka żydowska" -powiedział John Zorn. - „Ideą było stworzenie radykalnej żydowskiej muzyki, nowej żydowskiej muzyki, która nie jest po prostu tradycyjna i zaaranżowana, ale jest muzyką dla Żydów teraz, dziś".

Goście

Legendarna Masada z Johnem Zornem przyjedzie do Poznania, aby 9 sierpnia zagrać w budynku synagogi. W ten sam dzień zagra francuski kwartet „avant klezmerski" Zakarya. Organizatorzy zapowiadają „jazz-rockową psychodelikę", a wydawca Tzadik Rec. tak o nich pisze: „To twórcza podróż przez wschodnią Europę z charakterystycznymi dla niej dowcipnymi walcami, kiczowatym akordeonem i bałkańskim rockiem. Łącząc czarujący humor z porywającymi rytmami i zapierającymi dech współbrzmieniami, Zakarya szybko stała się jednym z najbardziej spektakularnych wydarzeń na żydowskiej scenie muzycznej Europy". Poza tym usłyszymy równie ciekawych: akustyczne Jamie Saft Trio, multiinstrumentalistę Koby Israelite z zespołem oraz najlepszego przedstawiciela sceny klezmerskiej w Polsce: Bester Quartet - nowe oblicze The Cracow Klezmer Band. ■

Tzadik Poznań Festiwal
9-11 sierpnia
Program:

www.malta-festival.pl/pl/home/195/

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama