Refleksja o ewangelizacji
„Nikogo nie możemy uznać
za straconego,
bo Chrystus umarł za wszystkich”
(Jan Paweł II)
Na katechezie w pogotowiu opiekuńczym młodzi ludzie, z których jedni zdążyli już wejść w konflikt z prawem, a inni zostali pobici i wyrzuceni z domu rodzinnego, na pytanie: „Czego człowiek boi się najbardziej?” — odpowiadali najczęściej, że śmierci. Padła też i taka odpowiedź: Najbardziej boję się, że nie pójdę na święta do domu. Dom — ten rodzinny i dom Ojca niebieskiego... W obliczu tego najbardziej podstawowego i egzystencjalnego lęku przed śmiercią i tęsknoty za powrotem do domu Ojca Kościół niezmiennie głosi i przekazuje orędzie Jezusa Chrystusa: śmierci już nie ma, każdy kto we Mnie wierzy, choćby i umarł — żyć będzie. Ja jestem Zmartwychwstaniem i Życiem.
To Jezus jest pełną odpowiedzią na wszystkie pytania o sens naszego życia. Jest największą nadzieją każdego człowieka i całej ludzkości. Jezus pragnie, aby Jego uczniowie przekazywali tę prawdę wszystkim narodom, aby zanieśli Dobrą Nowinę aż na krańce świata. W czasie modlitwy arcykapłańskiej skierowanej do Boga Ojca tuż przed swoją śmiercią Jezus wypowiada takie słowa: „A to jest życie wieczne:
jedynego prawdziwego Boga oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17,3). Miłosierny Bóg poszukujący zagubionego grzesznego człowieka nadal nie jest rozpoznany w Jezusie Chrystusie... Kościół więc nieustannie podejmuje olbrzymi wysiłek ewangelizacji, kosztem wielu wyrzeczeń i ofiar — z ofiarą życia tylu swoich członków włącznie — aby ludzie w Jezusie Chrystusie dostrzegli swego Zbawiciela i Jemu oddali swe życie. Każde pokolenie chrześcijan na nowo podejmuje misję ewangelizacji. Analizując kondycję współczesnego Kościoła, każdy gorliwy chrześcijanin nie ma wątpliwości co do potrzeby nowej ewangelizacji. Ponieważ zmieniają się warunki ludzkiego bytowania, trzeba stale szukać nowych metod i środków skutecznej ewangelizacji. Istota pozostaje jednak niezmienna. A co jest istotą ewangelizacji? Co jest zasadą wzrostu Kościoła? Co należy czynić, by nie zniewalać, ale w duchu wolności doprowadzić tych, którzy są „daleko”, do pełnej jedności z Chrystusem i Jego Kościołem? Odpowiedź na te pytania przynosi
Życie ludzkie jest tajemnicą. Można je określić jako posiadanie życia w dawaniu życia. Na płaszczyźnie naturalnej istnieje ścisły związek między oblubieńczą miłością wzajemnego oddania się mężczyzny i kobiety a tajemnicą płodności i macierzyństwa. Oblubieńcze podarowywanie się sobie dwóch osób: mężczyzny i kobiety prowadzi do dawania życia osobie trzeciej. Prawo to ma swoje ostateczne uzasadnienie w tajemnicy Trójcy Świętej, a konkretnie w tajemnicy Ducha Świętego, który pochodzi od Ojca i Syna. Tkwi ono także u podstaw tajemnicy Odkupienia, która jest aktem największej miłości Chrystusa przejawiającej się w oddaniu życia. Dar ten, przyjęty przez Ojca, wyrażający się w zmartwychwstaniu i uwielbieniu Chrystusa, jest źródłem wylania Ducha Świętego na odkupioną ludzkość. Chrystus umarł za wszystkich. Jeśli zaś umarł za wszystkich, to po to, byśmy mieli życie, i to mieli je w obfitości. W tajemnicy śmierci Jezusa objawia się prawo życiodajnej miłości. Każda prawdziwa miłość ze swej natury jest płodna.
Jakże wielu chrześcijan współcześnie żyjących realizuje owo prawo życiodajnej miłości, dając swój czas, siły, zdrowie, a nawet życie, by w pełni zrealizować wolę Bożą. To członkowie zakonów czynnych i kontemplacyjnych, gorliwi duszpasterze (których nie brakuje, wbrew krzywdzącym, nieraz powierzchownym opiniom), kapłani prowadzący duszpasterstwa więźniów czy małżeństw niesakramentalnych, wolontariusze czuwający przy łóżkach chorych, chorzy ofiarujący swoje cierpienia, młodzi wyruszający z pomocą na margines życia społecznego, by ratować życiowych rozbitków, wreszcie ci zwykli ludzie — samotni i żyjący w rodzinach — którzy prowadzą uczciwe życie chrześcijańskie i często nawet nie dostrzegają, że ktoś zaczyna ich naśladować, pod wpływem ich słów idzie do spowiedzi świętej, zaczyna się modlić, wyciąga rękę do zgody...
Była normalną, przeciętną studentką, jak większość, lecz w życiu duchowym przeciętność jej nie zadowalała. Nie znała kompromisów. Profesor na wykładach lubił pikantne przerywniki, opowiadał je sam i zachęcał do tego studentów. Roiło się więc od różnych dowcipów i historyjek depczących godność kobiety. Milczała, nie śmiała się nigdy. „Kto Mnie wyzna przed ludźmi...”. Przyszedł czas trudnego egzaminu. Trochę się bała, bo wiedziała, że profesor zauważył jej niemy protest. Tymczasem usłyszała: „Pani jest inna niż wszyscy, pani jest czytelna... Czy zechciałaby Pani poznać moją żonę i naszą rodzinę?”. Przyjęła zaproszenie. Kilka dni później profesor wyznał jej: „Ja też kiedyś byłem wierzący, nawet bardzo blisko Kościoła, ale potem... Żona była niewierząca i tak jakoś wyszło: bez ślubu kościelnego, dzieci nieochrzczone — i tak żyjemy. Ale Pani postawa zmusiła mnie do głębszej refleksji, wróciło wszystko to, co było najprawdziwsze w moim życiu...”.
Kiedy skończyła studia, ich drogi się rozeszły. Ale pewnego dnia otrzymała od profesora i jego żony list: „Chcemy Panią zawiadomić, że już jesteśmy po ślubie kościelnym, a nasze dzieci zostały ochrzczone, najstarsze w tym roku przystąpi do Pierwszej Komunii Świętej... Czy Pani wie, że Bóg się Panią posłużył?...”. Może nie wiedziała, nie zdawała sobie w pełni sprawy, że była prawdziwym ewangelizatorem, misjonarzem; że głosiła Chrystusa... Kto jest więc w stanie
jaka moc dokona przemiany? Ze smutkiem stwierdzamy, że z jednej strony konsumpcyjny styl życia, a z drugiej bieda, a nawet nędza wielu środowisk oraz sterowane procesy dechrystianizacji są przyczyną powstawania terenów misyjnych „we własnym domu”. Dla wielu katolickich rodzin presja zlaicyzowanego otoczenia jest tak silna, że szczególnie młode pokolenie napotyka wielkie trudności w odkryciu Jezusa, który żyje i nieustannie powołuje do grona swoich uczniów. Tak bardzo pełni entuzjazmu wracają młodzi z pielgrzymek, rekolekcji wakacyjnych, nocnych czuwań — a potem jest im tak trudno. By ewangelizacja była skuteczna, niezbędne jest
W wielu parafiach istnieją rady parafialne, zespoły charytatywne, koła Żywego Różańca, stowarzyszenia i ruchy odnowy Kościoła. Wszystkie te zespoły zaangażowane są na różne sposoby w podstawową misję Kościoła, jaką jest ewangelizacja. Duch chrześcijański to przecież duch misyjny. Ruch Światło—Życie za jedną ze swoich podstawowych diakonii uznaje diakonię ewangelizacyjną. Ciekawe są doświadczenia ewangelizacyjnej działalności Legionu Maryi. Warte przemyślenia są doświadczenia Ruchu Focolari. Wielu z niedowierzaniem przygląda się owocom ewangelizacji katolickiej Odnowy w Duchu Świętym. Są to jednak fakty, wobec których nie można przejść obojętnie. Coraz częściej mówi się także o potrzebie istnienia w każdej parafii odrębnego zespołu ewangelizacyjnego, którego zadaniem byłaby przede wszystkim modlitwa dziękczynna za dar wiary, prośba o jej umocnienie i przekazywanie innym. Do zadań tego zespołu należałoby przygotowanie według potrzeb, a przynajmniej raz do roku rekolekcji ewangelizacyjnych dla osób, które pragną powrócić do Kościoła lub ożywić swoją wiarę. Zespół taki wspierałby duszpasterzy w przygotowaniu osób dorosłych do chrztu świętego i innych sakramentów. Dziś — bardziej niż kiedykolwiek — głoszenie Dobrej Nowiny spoczywa nie tylko na Kościele hierarchicznym. Każdy chrześcijanin jest powołany do dawania świadectwa miłości Boga do człowieka. Do takiego życia, które, niezależnie od stanu, płci, statusu społecznego czy wieku byłoby znakiem; tym światłem, które świeci w mroku, miastem położonym na górze...
* * *
Ewangelizacja, napisał Paweł VI w adhortacji „Evangelii nuntiandi”, „jest tym samym, co zanoszenie Dobrej Nowiny do wszelkich kręgów rodzaju ludzkiego, aby przenikając je swą mocą od wewnątrz, tworzyła z nich nową ludzkość: Oto wszystko czynię nowe. Wszakże nie powstanie nowa ludzkość, jeżeli wpierw nie powstaną nowi ludzie, odnowieni przez chrzest i przez życie według Ewangelii”.
opr. mg/mg