Tereny misyjne to nie tylko Afryka czy Ameryka Łacińska - to również Azja Środkowa. Rozmowa z misjonarzem z Kazachstanu
Ks. Tomasza Jakubczaka, misjonarza w Pietropawłowsku poznałem w lipcu 2018 roku, gdy na zaproszenie ks. abpa Tomasza Pety pojechałem do Kazachstanu. Wówczas trafiłem też do wspólnoty parafialnej prowadzonej przez niego. Teraz dziękuję Ojcu za przybycie do parafii św. Ap. Piotra i Pawła w Kaliszu. Głosił on słowo Boże na Mszach św. i dzielił się doświadczeniem misyjnym.
Jak Ksiądz trafił do Kazachstanu?
Ks. Tomasz Jakubczak: W Kazachstanie pracuje już od przeszło sześciu lat. Jest to moja pierwsza placówka misyjna. Po święceniach pracowałem dwa lata w parafii Świętego Krzyża w Gliwicach. Pragnienie wyjazdu na misje na wschód towarzyszyło mi przez całe seminarium. Wielokrotnie prosiłem naszego przełożonego o zezwolenie. Nadarzyła się taka okazja, gdy zachorował proboszcz sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Pietropawłowsku. Wtedy przełożony wysłał mnie, abym go zastąpił. Było to dla mnie zaskoczenie - nowy kraj i miasto, o których nic nie wiedziałem. Pietropawłowsk powstał w XVII wieku i został zbudowany jako twierdza Cesarstwa Rosyjskiego. To miasto Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Przychodzi przez nie kolej transsyberyjska. Pietropawłowsk i jego okolice to miejsca największych zsyłek .
Kazachstan to ogromny kraj. Polakom kojarzy się z tragicznym losem rodaków wywożonych tam w czasie zaborów i drugiej wojny światowej. Do dziś żyją tam potomkowie zesłańców. Z historii wiemy, że tam cierpieli także ludzie innych narodowości.
W Kazachstanie żyje ponad 120 narodowości ludzi, którzy byli zesłani na tę ziemię. Kazachstan jest nazywany „nieludzką ziemią” ze względu to, co ludzie tam wycierpieli. Biskup prawosławny naszego miasta Władimir mówi, że Kazachstan, cała jego ziemia, to jest jeden wielki ołtarz do sprawowania liturgii, ponieważ każdy centymetr ziemi jest przesiąknięty krwią męczenników. Kraj ogromny, dziewięć razy większy od Polski. Ludzi, którzy tam zginęli, było bardzo wielu. Dzisiaj ciężko z tych 120 narodowości zesłańców jest wymieniać wszystkie. Wśród nich byli Polacy Niemcy, Litwini, Ukraińcy, Japończycy i ludzie z przeróżnych stron. Pierwsze zsyłki Polaków do Kazachstanu rozpoczęły się w 1936 roku, zwłaszcza z terenów, które po odzyskaniu przez Polskę niepodległości znalazły się poza jej granicami.
Czy pojawia się wśród Polaków chęć powrotu do ojczyzny przodków?
Ta chęć zawsze była w ich sercach, ale przez długie lata żyli w zapomnieniu. Tam w Kazachstanie repatriacja jakoś nie funkcjonowała. W ostatnich latach sytuacja się poprawiła. Obecnie jest dobrze opracowany program repatriacji. Na powrót do Polski decydują się zwłaszcza młodzi, bo starszym trudniej podjąć taką decyzję.
Jaka jest struktura parafii, w której Ksiądz pracuje?
Nasza parafia obejmuje cały Pietropawłowsk i okolice. W mieście, które liczy blisko 200 tys. mieszkańców, są tylko dwa kościoły. Najstarszy kościół katolicki, który nie był zburzony po rewolucji październikowej, oddany z okazji przyjazdu papieża, był bardzo zniszczony. Drugi kościół to sanktuarium Bożego Miłosierdzia, który został poświęcony w 2000 roku. Z posługą duszpasterską dojeżdżamy także do 11 miejscowości, w pięciu z nich mamy kaplice, a w pozostałych wioskach odprawiamy Msze Święte w domach prywatnych. Do najbliższej miejscowość z Pietropawłowska jest 60 km, a do najdalszej 170 km. Do najbliższej parafii, gdzie pracuje ksiądz mamy 70 km.
Czy duszpasterstwo w Kazachstanie różni się od polskiego?
Duszpasterstwo w Kazachstanie zasadniczo się nie różni się od polskiego. Tak samo odprawiamy Msze Święte i inne nabożeństwa, prowadzimy spotkania z młodzieżą, dziećmi. Istnieją Róże Różańcowe, Legion Maryi i wspólnota ministrantów. Ale są też różnice. Przede wszystkim jest mniej ludzi w kościele. Wynika to z wieloletniej ateizacji tamtych terenów. Kościół w Kazachstanie ma swobodę religijną dopiero od 25 lat. Trzeba teraz systematycznej pracy, żeby ludzie wrócili do korzeni swojej wiary. W Kazachstanie w święta nie mamy ani jednego dnia wolnego. Kiedy ludzie idą do pracy ciężko jest wygospodarować czas na uczestniczenie we Mszy Świętej. Drugą przeszkodą są duże odległości do kościoła, czy kaplicy. Kolejną różnicą jest brak katechezy w szkole. Prowadzona jest ona przy parafii w salkach katechetycznych. U nas przed każdą Mszą Świętą jest godzinna adoracja Najświętszego Sakramentu i ludzie przychodzą, choć niekiedy mają daleko do kościoła.
Wiemy, że przyszłość Kościoła zależy od wychowania dzieci i młodzieży. Czy w Kazachstanie uczestniczą oni w formacji religijnej Kościoła?
W każdy poniedziałek młodzież ma swoją katechezę i w ostatnią sobotę miesiąca jest dla nich wieczór modlitwy. Dzieci natomiast mają katechezę w niedzielę, zazwyczaj po Mszy Świętej. Wtedy z rodzicami przyjeżdżają do kościoła i chętnie w niej uczestniczą. Mamy także świetlicę dla dzieci, ale w niej nie możemy prowadzić katechizacji, ponieważ przychodzą do niej również dzieci z rodzin prawosławnych, muzułmańskich i niewierzących. Jest to miejsce, gdzie mogą odrobić lekcje, pobawić się, czy coś zjeść. Czasem biskup prawosławny, imam muzułmański i ja - jesteśmy zapraszani do szkoły, aby opowiedzieć o naszych religiach. W szkołach jest tylko nauka o religiach, prowadzona przez nauczycieli świeckich. Opowiadają oni o wszystkich religiach, ale często ich wiedza jest na bardzo niskim poziomie.
W Kazachstanie katolicy stanowią mniejszość wyznaniową. Jak zatem układa się praktycznie współpraca z innymi Kościołami, a także z ludźmi niewierzącymi?
Współpraca z innymi wyznaniami, religiami układa się bardzo dobrze, przede wszystkim jeśli chodzi o prawosławie i islam. Islam wyznaje około 70% mieszkańców, Kościół prawosławny ma mniejszy procent wyznawców. Natomiast katolików jest około 4%. Zapraszamy się wzajemnie z okazji świąt i innych uroczystości. Są to przede wszystkim spotkania oficjalne, ale bywają też i przyjacielskie. Kazachstan jest przykładem praktycznego ekumenizm i dialogu międzyreligijnego. Są już małżeństwa mieszane. Ten ekumenizm i dialog jest u nas właśnie na najniższym szczeblu i to dużo daje. Ludzie widzą, gdy ks. proboszcz spotyka się z przedstawicielami innych religii i wtedy daje przykład, jak powinni żyć wszyscy, razem w jedności międzyreligijnej, w parafiach.
Jak jest zorganizowana struktura Kościoła rzymskokatolickiego w Kazachstanie?
Kościół katolicki w Kazachstanie ma trzy diecezje - Astanę, Karakandę, Ałmaty i administraturę apostolską w Atyrau. Każda diecezja dzieli się na dekanaty. Obecnie w Kazachstanie pracuje około 80 księży.
W jaki sposób my w Polsce możemy pomóc Kościołowi w Kazachstanie?
Przede wszystkim modlitwą o nowe powołania, ponieważ tam brakuje księży. Kazachstan jest dziewięć razy większy od Polski, więc 80 księży nie dotrze do wszystkich ludzi, którzy czekają na posługę kapłana. Parafia w Polsce może na przykład wybrać parafię w Kazachstanie i wzajemnie utworzyć pomost modlitewny, może także wspierać wierzących dobrowolnymi ofiarami, itp.
Czym zajmują się wolontariusze?
Wolontariat u nas nie jest jeszcze dopracowany. Żeby pracować w parafii, prowadzić katechezy, trzeba mieć zgodę na działalność misyjną. Wolontariat to pomoc w parafiach, pracach gospodarczych i w domu przy kościele. Prywatnie można mieć kontakt z dziećmi i młodzieżą, ze wszystkimi, ale by mieć status misjonarza świeckiego, trzeba mieć specjalną wizę. Fachowcy mogą przyjechać w celu wykonania jakiś prac specjalistycznych. Pomiędzy Polską a Kazachstanem otwarty jest ruch bezwizowy.
Praca w Kazachstanie jest bardzo wielokierunkowa, obejmuje nie tylko niesienie pomocy potrzebującym, ale bardzo potrzebna jest formacja duchowa i religijna. To kapłani muszą odpowiedzieć na te wszystkie wezwania. Jak znaleźć czas, żeby im wszystkim sprostać?
Musimy dać radę. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze bardzo liczne spotkania w urzędach, sprawy formalne, które trzeba załatwić, żeby wypełnić wszystkie przepisy prawa, a te nie są łatwe. Jesteśmy w obcym kraju, a więc dochodzi jeszcze bariera językowa. Coraz częściej obowiązuje język kazachski, a on nie jest łatwy. Ale w tym wszystkim pomaga Pan Bóg.
Widzę, że Kościół katolicki w Kazachstanie jest nową nadzieją dla tego kraju.
Myślę że tak. Władze państwowe również zauważają naszą działalność religijną na wielu frontach duszpasterskich i charytatywnych. Przedstawiciele władzy ze zdziwieniem podkreślają, że oprócz pracy duszpasterskiej zajmujemy się także pomocą socjalną dla ludzi.
Co Ksiądz zechciałby jeszcze powiedzieć czytelnikom „Opiekuna”?
Myślę, że każdy z was powinien pojechać do Kazachstanu chociaż na jeden dzień i żyć z rodziną, która by was przyjęła w dalekiej wiosce i ugościła, choć sama ma niewiele. Kiedy przychodzi gość do domu, ludzie tam mieszkający oddają wszystko, co najlepsze. To są ludzie, którzy potrafią uczyć nas pokory od pierwszego spotkania. Dzisiaj w Polsce gonimy za pieniądzem, sławą, karierą i ciągle mamy za mało i byśmy chcieli więcej i narzekamy. Kazachowie, którzy zarabiają tam 200 czy 400 zł (kilogram wędliny kosztuje ok. 20 zł, czynsz za mieszkanie ok. 400 zł), potrafią żyć szczęśliwie i utrzymać rodzinę. Oni mają zupełnie inną hierarchię wartości. To takie moje wewnętrzne doświadczenie, że oni naprawdę uczą nas pokory i zupełnie innego spojrzenia na świat, na to wszystko co nas otacza. Uczą wdzięczności Panu Bogu za wszystko, co każdego dnia od Niego otrzymujemy.
Dziękuję Ojcu za rozmowę, obecność w parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Kaliszu. Życzę radosnego pobytu w Polsce i szczęśliwego powrotu do Kazachstanu.
opr. mg/mg