Świadectwo misjonarza
Kilkanaście lat temu, kiedy znalazłem się w Paryżu, idąc przez ulice, poczułem się jak Jonasz przechodzący przez Niniwę!
Jaka opresja, jaki strach i smutek na twarzach ludzi! Modliłem się i pytałem Pana Boga, w jaki sposób możliwe było nawrócenie Niniwy i jak ewangelizować dziś? Odpowiedź, którą otrzymałem w sercu, była bardzo prosta: powiedzieć każdemu, że jest bez reszty kochany przez Boga. Oto Dobra Nowina dla wszystkich bez względu na wszystko: jest kochany/a w sposób wyjątkowy i jedyny. Bóg nie ma innych ust, by głosić tę nowinę ludziom - On przez nasze usta chce dać się poznać, że jest Miłością.
„Idźcie więc! Czyńcie z wszystkich narodów moich uczniów..." (Mt 28, 19) słowa to znane i wielokrotnie słyszane. Mamy kapłanów i misjonarzy, którzy głoszą Ewangelię. To wystarczy. Ale ja? No nie, to nie dla mnie! - tak wówczas wołałem... Wola Pana była jednak inna.
„Tak, ja ciebie wybieram, pójdź za Mną". Zaskoczony taką propozycją, dotknięty łaską nawrócenia, wstąpiłem do Zakonu Braci Mniejszych, czyli franciszkanów. Najpierw wiele lat formacji i studiów, podczas których charyzmat powołania misyjnego się rozwijał, a potem - misje.
Franciszkanie są obecni na wszystkich kontynentach świata i w warunkach, w jakich przychodzi im żyć, głoszą pokój i dobro - wartości uniwersalne i zawsze aktualne. Biedaczyna z Asyżu, św. Franciszek, pociąga wielu młodych, ukazując im drogę ewangelicznego życia. Taki sposób życia i służby dla innych, by wspólnie odbudowywać Królestwo Boże, zapoczątkowane przez Chrystusa, a w dzisiejszym świecie nieco zagubione czy nawet rozdarte, dotyczy nie tylko osób konsekrowanych, ale także wszystkich ochrzczonych, szczególnie rodzin, które zrzeszają się w rodziny franciszkańskie. Już w XIII wieku św. Franciszek odkrył piękno powołania rodzinnego, kolebki innych powołań, także tych do życia zakonnego i kapłańskiego. I to właśnie w mojej rodzinie, nieopodal kcyńskiego klasztoru, usłyszałem słowa Jezusa Miłosiernego „Pójdź za Mną".
Po święceniach kapłańskich przez trzy lata moje pierwsze doświadczenia w pracy duszpasterskiej były związane z naszą franciszkańską parafią w Brodnicy. A potem przyszedł czas na całkiem szczególną historię...
Najpierw Madagaskar. Państwo położone w zachodniej części Oceanu Indyjskiego, u południowo-wschodnich wybrzeży Afryki. Madagaskar jest czwartą co do wielkości wyspą na świecie. Przeważa tam hodowla i pasterstwo, występuje również rolnictwo prymitywne, plantacje roślin tropikalnych, eksploatacja drewna, zbieractwo, myślistwo. Charakterystyczną cechą przyrody są dwie strefy roślinne: na północy - suche lasy podrównikowe, a w centrum i na południu - sawanna.
Prawie pięć lat pracy misyjnej pośród Malgaszy: sprawowanie sakramentów świętych, budowanie kaplic i szkół, odwiedzanie chorych, katecheza - wydawałoby się, że rytm pracy taki sam jak wszędzie. Tak, poniekąd taki sam, ale zarazem jednak bardzo różny. Inny język, inna kultura i zwyczaje, nie mówiąc o zmianie klimatu i całym systemie odżywiania. Niebezpieczeństwo chorób, nawet jeśli człowiek bardzo się stara, by nie zachorować. Malaria, ameby, różne infekcje żołądka i jelit, wszelakie pasożyty - to tylko niektóre spośród wielu, których stałem się ofiarą.
Głoszenie Słowa Bożego i wiele wyrzeczeń (np. brak prądu, wody pitnej, dostępu do mediów) dzisiaj zaczyna przynosić oczekiwane owoce. Po 25 latach naszej obecności na Madagaskarze mamy 3 domy misyjne, jest 40 braci Malgaszy, a pośród nich 8 kapłanów. Obejmujemy naszą pracą duszpasterską 60 wiosek i wspólnot katolickich.
Dzień misyjnej pracy na Madagaskarze zaczyna się wraz ze wschodem słońca. Najpierw w kaplicy, gdzie wspólnota gromadzi się na modlitwy poranne i medytacje. Osobiste spotkanie z Jezusem staje się źródłem łaski i mocy. Bez tego misja nie ma sensu i może stać się jedynie działalnością charytatywną, nigdy jednak ewangelizacją. Dlatego każdy misjonarz jest nie tylko powołany do głoszenia Słowa Bożego, ale najpierw do życia według tego słowa, a dopiero później do jego zwiastowania innym.
Po prywatnej modlitwie przychodzi czas na zwykłe zajęcia. Przed południem: Msza Święta, odwiedzanie chorych i rodzin, katecheza w szkole, zakupy, sprzątanie w domu, gotowanie, pranie, praca administracyjna. Natomiast po południu - praca przy kościele, tzn. katecheza, biuro parafialne, spotkania w dzielnicach i z różnymi grupami, modlitwa i Msza Święta wieczorna. To taki schematyczny program dnia, który jednak często się zmienia.
Kim są Malgasze? Malgasze są tubylczą ludnością Madagaskaru. Swymi korzeniami sięgają kolonizacji wyspy przez ludy z Azji Południowo-Wschodniej i ich przemieszanie się z, jak to się zwykło mówić, negroidalnym (czyli czarnoskórym) społeczeństwem oraz przybyłymi później, arabskimi kolonistami. Choć wszyscy posługują się jednym językiem, tj. malgaskim (dialekty są zrozumiałe dla każdego), Malgasze reprezentują dziś mozaikę kulturową oraz etniczną (18 grup etnicznych).
Madagaskar należy obecnie do grupy najbiedniejszych krajów świata. Praca podejmowana tu przez misjonarzy jest więc bardzo szeroka. Oprócz nauczania katechetycznego, wykonujemy prace socjalne, medyczne i edukacyjne (np. budowa szkół i szpitali). Jak więc widać, każdy może pomóc misji. Najpierw można to czynić przez modlitewne wsparcie, potem zaś również przez małe ofiary, które przyczyniają się do poprawy codziennego życia tutejszej ludności.
opr. mg/mg