Dzieło Księdza Bosko na azjatyckiej ziemi

Misje salezjańskie w Bangladeszu

Dzieło Księdza Bosko na azjatyckiej ziemi
Ksiądz Paweł na swoim wysłużonym motorze
dociera z ewangelią do najdalej położonych wiosek

Mariola Matwijiszyn

Dzieło Księdza Bosko na azjatyckiej ziemi

- Od lokalnego biskupa otrzymaliśmy miejsce na placówkę misyjną. To było pole z małą stajnią, w której „mieszkało” 12 krów. Na początku spaliśmy razem z nimi. Nie było tam prądu ani żadnej infrastruktury — tak o Bangladeszu opowiada ks. Paweł Kociołek.

Parafie liczące 100 wiosek oraz miejsca, w których chrześcijanie są zdecydowaną mniejszością. Wielodzietne rodziny w trudnej sytuacji. Fatalny stan dróg i duże odległości. To tylko niektóre wyzwania Bangladeszu. Bangladesz to typowo muzułmańskie państwo, leżące blisko Indii i Chin. Wyznawcy Islamu stanowią ok 85 % ludności, a chrześcijanie tylko ok 1,5%. Oficjalnym językiem jest bengalski, ale państwo jest mieszanką kultur i szczepów plemiennych — jest ich dokładnie 36 i każdy posługuje się swoim odrębnym językiem. - Młodzi ludzie znają swój plemienny język i mówią też w bangla (język bengalski), ale starsi zazwyczaj nie znają państwowego języka — mówi ks. Paweł Kociołek, salezjanin, który mieszka w Bangladeszu od siedmiu lat. - Z językiem angielskim jest bardzo słabo. W stolicy, posługuje się nim część ludności, natomiast poza Dhaką jest już z tym ogromny problem - dodaje. Bangladesz to bardzo biedny kraj, w którym większość mieszkańców zajmuje się rolnictwem i uprawą ryżu.

Zaczynali od zera

Pierwszą misję salezjańską założono w miejscowości Utrail. - Pojechaliśmy tam w trzech: dwóch salezjanów z Indii i ja. Zaczęliśmy pracować i rozwijać teren. Oprócz starej blaszanej szkoły, która bardziej przypominała szopę, nie było tam nic — opowiada ks. Paweł. Obecnie, po 7 latach, jest tam piękny kościół poświęcony Maryi Wspomożycielce Wiernych. Istnieje też internat, w którym przebywa 85 chłopaków. Działa parafia, do której należy 27 wiosek, a w każdej z nich jest kościół. Udało się również wybudować małą szkołę, w której uczą się dzieci do klasy trzeciej. W każdy piątek działa oratorium, do którego przychodzi około 250-300 dzieci. Kandydaci do zgromadzenia salezjańskiego mogą odbyć tam swój prenowicjat.

Dzieło Księdza Bosko na azjatyckiej ziemi
Wspólna modlitwa pomaga budować lepszą rzeczywistość

Kolejnym terenem misji stało się Lokhikul. - Od lokalnego biskupa otrzymaliśmy miejsce na placówkę misyjną. To było pole z małą stajnią, w której „mieszkało” 12 krów i my, na początku, spaliśmy razem z nimi. Nie było tam prądu i żadnej infrastruktury. Musieliśmy zacząć od zera. To trwało około trzech miesięcy i był to dla nas trudny czas. Budowaliśmy drogi, dom i internat — wyjawia nasz rozmówca.

Obecnie w Lokhikul, pod opieką dwóch misjonarzy jest ogromna parafia, w której skład wchodzi ponad 100 wiosek (ok. 500 osób). Prowadzone jest także przedszkole. Wielu mieszkańców to ludzie nieochrzczeni, dlatego tak pilną potrzebą jest ewangelizacja i edukacja. Problemem tej misji są duże odległości i fatalny stan dróg, a w wielu miejscach nawet ich brak. Jedynym środkiem transportu pozwalającym dotrzeć do trudno dostępnych miejsc jest motor. Księża korzystają obecnie z motocykla, jednak jest on bardzo zniszczony. Potrzebny jest nowy sprzęt. Połowę kwoty na motor zapewniła już MIVA Polska. O drugą część (5760 zł) stara się Salezjański Wolontariat Misyjny. Zebrano już około 2 800 zł (do całości kwoty pozostało jeszcze tylko 2 976 zł). Projekt można wspierać darowiznami, m.in. przez stronę https://swm.pl/blog/cause/motor-dla-misji-w-bangladeszu/

Dzieło Księdza Bosko na azjatyckiej ziemi
Msza święta w jednym z lokalnych kościołów

Praca z najuboższymi

Półtora roku temu salezjanie otworzyli trzecią misję w miejscowości Joypurhat. - Jest to duże miasto wojewódzkie i nie ma tam żadnego kościoła katolickiego, żadnej innej misji, oprócz naszej. Mieści się tam mały internat dla chłopców, którzy uczą się w szkole średniej. To jest bardzo prowizoryczny budynek. Mamy też duże oratorium w centrum, do którego przychodzi 300-350 dzieci i oratoria na wioskach — opowiada ksiądz.

Zainteresowanie misją jest ogromne. To daje księżom siłę do ewangelizacji, która jest ich głównym zadaniem. - Wokół Joypurhat mieszka bardzo dużo ludzi z różnych szczepów i wśród nich są tylko 32 rodziny katolickie. Jak zaczynaliśmy półtora roku temu tych rodzin było osiemnaście. Pracujemy z nimi, ewangelizujemy. Za dwa miesiące będziemy chrzcić całą wioskę, która od roku przygotowuje się do przyjęcia tego sakramentu. Ostatnio również, dzięki Salezjańskiemu Wolontariatowi Misyjnemu, wybudowaliśmy kościół.

Dzieło Księdza Bosko na azjatyckiej ziemi
Dzieci objęte programem Adopcji Miłości
zawsze pamiętają o swoich adopcyjnych rodzicach

Praca misjonarzy nie ogranicza się jednak do szerzenia wiary, ale również do pomocy lokalnej ludności, której potrzeby są bardzo duże. - Pracujemy głównie z ludźmi ze slumsów, którzy nie mają pieniędzy na jedzenie, na szkołę. Gdy w rodzinie pojawia się choroba to nie mają pieniędzy, żeby pójść do lekarza. Przychodzą na misję, proszą o pomoc, a my, na ile możemy to pomagamy, ale nie jesteśmy w stanie wspierać każdego.

Pomoc dla dzieci

Wielu najmłodszych z obszaru Joypurhat objętych jest programem Adopcji Miłości. - Z tej formy pomocy korzystają prawie wszystkie dzieci, które przychodzą do naszego oratorium. Większość z nich nie ma rodziców i to im staramy się pomóc najbardziej. Pomagamy również dzieciom, które pochodzą z rodzin wielodzietnych.

Dzieło Księdza Bosko na azjatyckiej ziemi
Miska ryżu dziennie to przywilej, na który nie każdy może sobie pozwolić

Dla dzieci ze slumsów księża organizują Dzień Dziecka, specjalne spotkania w każdy piątek,  kupują zabawki, przybory szkole i książki. Opłacają szkoły, posiłki, internat. Prowadzą również zajęcia edukacyjne i douczanie. Niestety, misjonarze nie mają pomieszczenia, w którym mogliby  uczyć. Dzieci uczą się więc siedząc na trawie pod drzewami. Gdy pada deszcz, idą na werandę przy kościele.

Adopcja Miłości to szczególny program, którego celem jest zapewnienie dostępu do edukacji ubogim dzieciom różnych regionów świata. To piękne dzieło i realna pomoc dla najuboższych, która procentuje w ich życiu i życiu społeczeństw, z których się wywodzą.

Mariola Matwijiszyn

www.swm.pl

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama