Nad wodami Jordanu

Jordan to rzeka najczęściej wspominana w Piśmie Świętym. To największa rzeka Palestyny.

Jordan to rzeka najczęściej wspominana w Piśmie Świętym. To największa rzeka Palestyny. Etymologia jej nazwy do dzisiaj nie została wyjaśniona w sposób satysfakcjonujący. Najczęściej przyjmuje się, że stoi za nią hebrajski czasownik oznaczający „schodzenie”. „Jordan” to „schodzący”, „zstępujący”. To nawiązanie do zstępującego charakteru rzeki, która wypływa na zboczach góry Hermon i „zstępuje” z północy na południe kraju, kończąc bieg w depresji Morza Martwego. Przez większą część swojego biegu Jordan płynie poniżej poziomu morza, jest najniżej położoną ze znanych rzek na ziemi.

Jordan bierze początek z trzech źródeł. Największy z dopływów, Liddani, spływa po południowym zboczu Hermonu, w pobliżu ruin biblijnego Dan uznawanego za miasto graniczne, wyznaczające północne krańce Ziemi Obiecanej. Drugi dopływ to Hasbani, który wyłania się spod ziemi najbardziej na północ, u zachodniego podnóża Hermonu. Trzeci zaś to Banjasi, u którego źródła powstało starożytne miasto Banias (później Cezarea Filipowa). Jordan toczy swe wody dnem rowu tektonicznego, który prowadzi do Morza Martwego i dalej na południe, przez zatokę Akaba i Morze Czerwone, aż do wschodniej Afryki. W czasach biblijnych wody Jordanu, po spłynięciu wartkimi strumieniami z gór Antylibanu, wpływały do płytkiego jeziora Hule, które jest obecnie zmeliorowane. Kilkanaście kilometrów na południe, przepłynąwszy głęboką niekiedy do 300 metrów gardziel rowu tektonicznego, Jordan wpada do Jeziora Galilejskiego położonego około 210 m p.p.m. Wypłynąwszy na nowo na południu tego jeziora, ma jeszcze do pokonania w linii prostej odległość 105 km do Morza Martwego. Rzeka płynie jednakże leniwie zakolami, spowalniając swój bieg, zanim, przebywszy 320 km, ostatecznie zostanie wchłonięta przez słone wody Morza Martwego. Jordan nie jest żeglowny, nad jego brzegami nie powstała też żadna większa osada.

Pierwszą biblijną wzmiankę o Jordanie znajdujemy w Rdz 13,10–11, we fragmencie, który mówi o rozstaniu Lota i Abrahama: Lot, spojrzawszy przed siebie, spostrzegł, że cała okolica wokół doliny Jordanu aż do Soaru jest bardzo urodzajna (…). Lot wybrał sobie zatem całą tę dolinę Jordanu. Tekst ten zwraca uwagę na to, że wody Jordanu nawadniają dolinę, dając życie tamtejszej roślinności. Jest to jeden z nielicznych tekstów starotestamentowych, podkreślający życiodajne właściwości Jordanu. W większości spośród około 180 wzmianek o tej rzece w Starym Testamencie występuje ona w kontekście mówienia o granicy i jej przekraczaniu, w takich wyrażeniach, jak „po tej stronie Jordanu”, „po drugiej stronie Jordanu”, „poza Jordanem”. Jordan stanowił naturalną wschodnią granicę Ziemi Obiecanej. Przekraczanie rzeki było rozumiane jako przekraczanie granicy. W świadomości narodu wybranego przekroczenie Jordanu, po czterdziestodniowej wędrówce przez pustynię, po wyprowadzeniu ich przez Boga z niewoli egipskiej, wiąże się nierozerwalnie z chwalebnym wejściem do Ziemi Obiecanej (zob. np. Pwt 3,17; 4,22). Izraelici przekroczyli wtedy Jordan, pod wodzą Jozuego, w Adam (Joz 3–4). Wody rzeki rozdzieliły się w cudowny sposób, by oni mogli wejść do ziemi obiecanej im przez Boga, podobnie jak czterdzieści lat wcześniej rozstąpiły się przed nimi wody Morza Czerwonego, umożliwiając ucieczkę z niewoli. Do tego opowiadania nawiązuje większość późniejszych wzmianek o Jordanie w Starym Testamencie. Zarówno w teologii żydowskiej, jak i chrześcijańskiej Jordan funkcjonuje jako metafora granicy i jej przekraczania.

Z perspektywy Izraelitów zamieszkujących tereny na zachód od Jordanu rzeka ta stanowiła naturalną granicę oddzielającą ich od wrogich narodów zamieszkujących po drugiej stronie. Dlatego Jordan pojawia się w wielu starotestamentowych opowiadaniach relacjonujących bitwy Izraelitów, którzy bronili swojego terytorium (np. Sdz 6,33; 7,24; 12,5–6; 2 Sm 10,17; 17,22–24).

Godne zaznaczenia tutaj jest opowiadanie o wstąpieniu Eliasza do nieba, co dokonało się, gdy prorok, uderzywszy swoim płaszczem wody Jordanu, sprawił, że te cudownie rozstąpiły się, a on suchą nogą przeszedł wraz z Elizeuszem na drugą stronę rzeki (2 Krl 2,7–12). Na podstawie tego opowiadania w judaizmie ostatnich wieków Starego Testamentu powstało przekonanie, że Eliasz nie umarł i że powtórnie ukaże się światu w czasach ostatecznych.

Prorok Elizeusz choremu na trąd syryjskiemu wodzowi Naamanowi kazał siedmiokrotnie zanurzyć się w Jordanie (2 Krl 5,8–14). Skutkiem tego zanurzenia był całkowity powrót Naamana do zdrowia: … ciało jego na powrót stało się jak ciało małego chłopca i został oczyszczony (2 Krl 5,14). Uwierzył on w prawdziwego Boga i wyznał: Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem! (2 Krl 5,15). Zważywszy że w mentalności ludzi Starego Testamentu trąd jest symbolem grzechu, wydarzenie to nabiera szczególnej wymowy. Wody Jordanu stają się narzędziem oczyszczenia Bożego, wyzwolenia człowieka z grzechów, jego nawrócenia i rozpoczęcia nowego życia, oddanego Bogu.

Do tego motywu nawiązuje większość z piętnastu wzmianek o Jordanie w Nowym Testamencie. Najbardziej wymowne są tu teksty z Ewangelii mówiące o działalności Jana Chrzciciela; streszczeniem tej działalności było wezwanie Izraela do nawrócenia połączone z widzialnym znakiem chrztu w Jordanie. Spójrzmy na to oczami św. Łukasza: Obchodził więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów (…). Mówił więc do tłumów, które wychodziły, żeby przyjąć chrzest od niego: „Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godne owoce nawrócenia ”(Łk 3,7–8).

Dla nas, chrześcijan, najważniejszym wydarzeniem związanym z Jordanem jest to, że Jezus stanął w szeregu razem z grzesznikami i przyjął w jego wodach chrzest z rąk Jana Chrzciciela. Chrztu Jezusa nie należy rozumieć jako chrztu nawrócenia. Dla Jana Chrzciciela i tych, którzy byli świadkami tego wydarzenia, chrzest ten stał się widzialnym znakiem wskazującym na bóstwo Jezusa (Łk 3,21–22) i początkiem Jego publicznej działalności, która koncentrowała się na wezwaniu ludzi do nawrócenia: Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”. Kresem Jego posłannictwa była męczeńska śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie dla zbawienia grzeszników, którzy podejmą drogę nawrócenia.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama