Księża, którzy przeżyli obóz w Dachau przypisują swoje ocalenie św. Józefowi - pamiątką ich wdzięczności jest kaplica Męczeństwa i Wdzięczności
Kalisz, „polska Wenecja” o licznych mostach nad Prosną, przyjmuje srebrnych jubilatów z godnością i staropolską gościnnością. Główne obchody skupiają się w kolegiacie św. Józefa, któremu księża, byli więźniowie, przyszli złożyć hołd wdzięczności za cudowne ocalenie.
Powyższe słowa zapisał kronikarz sporządzający dokładny opis obchodów 25. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Dachau, które to wyzwolenie, przypomnijmy, dokonało się 29 kwietnia 1945 roku. Przytaczam ów opis, ponieważ w naszym spacerze po kaliskim sanktuarium Świętego Józefa przyszedł czas, zgodnie z zapowiedzią, na odwiedzenie kaplicy Męczeństwa i Wdzięczności, która została ufundowana i poświęcona z okazji srebrnego jubileuszu wyzwolenia wspominanego obozu.
Przypomnijmy, że przez obóz koncentracyjny w Dachau więzionych było w czasie II wojny światowej około 1800 polskich duchownych z różnych diecezji i z różnych zgromadzeń zakonnych. Duchowni ci, dowiedziawszy się o zbliżającej się klęsce hitlerowskich Niemiec, postanowili pomnożyć modlitwy o wyzwolenie z tego miejsca kaźni, w którym znaleźli się tylko dlatego, że wiernie i z oddaniem wypełniali kapłańskie obowiązki. Zniewoleni w obozie, w którym człowiek był jedynie numerem, a jego życie uzależnione było od tego, czy będzie pracował, kapłani potrafili zachować wolność ducha i dzięki temu złożyli swoim życiem piękne świadectwo. Amerykańska dziennikarka Dorota Thomson, która miała niepowtarzalną okazję przeprowadzać wywiady z wyzwoleńcami dachauowskiego obozu tuż po wyzwoleniu, zadawała im między innymi takie pytanie: „W pośrodku tego piekła, jakim było życie w Dachau, które odczłowieczało, degradowało, poniżało, kto najdłużej zachował swoje człowieczeństwo, zdrowy umysł ludzki? Które osoby zapominając o własnej nędzy, poniżeniu, służyły innym cierpiącym w tym piekielnym systemie? Które osoby zachowały tożsamość samych siebie, swoją godność, nadzieję kiedy inni ginęli, tracąc ufność i życie? Padała na to pytanie zawsze ta sama odpowiedź: To byli kapłani katoliccy!” Oni bowiem wiedzieli, że znaleźli się w obozie nie przez przypadek. Ich zadaniem było duszpasterzować w tych nieludzkich warunkach i nieść uwięzionym pociechę płynącą z łaski Bożej i ludzkiej obecności.
Dachau wyzwolili amerykańscy żołnierze 29 kwietnia 1945 roku około godziny 17.30. Na trzy godziny, jak się później okazało, przed planowaną przez niemieckie dowództwo obozowe akcją podpalenia baraków wraz z przybywającymi w nich więźniami. Komendant obozu miał w ten sposób wykonać rozkaz Himmlera, który głosił: „O przekazaniu obozu nie ma mowy. Obóz ma być natychmiast ewakuowany. Żaden więzień nie może żywy dostać się w ręce wroga”. Skoro nie udało się ewakuować obozu, postanowiono go spalić.
Wyzwolenie, choć dokonane ręką ludzką, przez 22-osobowy oddział patrolowy VII armii amerykańskiej, było jednak dziełem Boga uproszonym przez wstawiennictwo św. Józefa. A zaświadczył o tym oficer amerykański. Tak opisuje tę chwilę ks. bp Franciszek Korszyński: „Na balkonie tzw. „zurhausu” ukazał się oficer amerykański i ręką dał znać, by uciszyła się kipiącą wrzawą, przeszło 30-tysięczna masa więźniów. W jednej chwili stało się cicho jak w kościele w czasie podniesienia. A wtedy oficer powiedział po niemiecku: „Jetzt sind Sie frei!” — „Teraz jesteście wolni”. Wzruszenie opanowało nas wszystkich. Każdy tę chwilę przeżył na swój sposób. A wszyscy zaczęliśmy wołać: „Dziękujemy, dziękujemy!” Znowu powstała wielka wrzawa. Wówczas — nie umiem powiedzieć, czy to ten sam oficer amerykański, czy inny — ponownie wyciągnął rękę, by nas uciszyć, a kiedy zapanowała cisza, powiedział do nas donośnym głosem, również po niemiecku: „Nie dziękujcie nam, ale Bogu”. To powiedziawszy, zdjął hełm i rzekł: „Teraz pomódlmy się razem” — i głośno odmówił Modlitwę Pańską”.
Wstawiennictwo św. Józefa u Boga zostało uproszone przez polskich kapłanów, którzy odprawili nowennę o uwolnienie zakończoną uroczystym, na ile oczywiście pozwalały na to warunku obozowe, aktem oddania się kaliskiemu Świętemu Józefowi. Akt ten odmówiono 22 kwietnia, gdyż właśnie w ten dzień wypadała w 1945 roku uroczystość Opieki św. Józefa, a którą współcześnie obchodzimy w naszej diecezji w pierwszą niedzielę czerwca.
Kapłani oddając się pod protekcję Świętego Józefa obiecali, że o ile tylko doznają łaski wyzwolenia z obozu, będą żywić cześć dla Niego we własnym sercu oraz krzewić ją wśród rodzin, w rok po wyzwoleniu odbędą pielgrzymkę do kolegiaty kaliskiej, aby tam złożyć hołd wdzięczności przed cudownym obrazem i stamtąd roznieść cześć Imienia Patriarchy z Nazaretu wraz z usiłowaniem utwierdzenia zasad sprawiedliwości i miłości społecznej w całej Polsce oraz przyczynią się do powstania Dzieła Miłosierdzia pod wezwaniem św. Józefa.
Jak już wspomniano upragniona łaska wyzwolenia ziściła się, a kapłani wiernie starali się wypełnić powzięte zobowiązania. Stąd też odbyli pielgrzymkę wdzięczności do kolegiaty kaliskiej, jednakże ze względu na nieprzewidziane trudności dopiero w 1948 roku. Ich serca, kiedy przekraczali progi kaliskiego sanktuarium, przepełniała wdzięczność do tego stopnia, że postanowili pielgrzymować co roku. Owocem tych pielgrzymek jest opisywana w poprzednim artykule patena ufundowana w 1965 roku oraz kaplica Męczeństwa i Wdzięczności.
Kaplica została poświęcona w trakcie obchodów 25. rocznicy wyzwolenia obozu w Dachau. A przygotowania do tego jubileuszu rozpoczęły się już rok wcześniej powołaniem komitetu organizacyjnego, któremu przewodził ks. abp Kazimierz Majdański. Pomocą w projektowaniu kaplicy służyli trzej artyści: Aleksander Holas, Antoni Gołębiak oraz Benedykt Toffil.
O uroczystościach jubileuszowych został powiadomiony papież bł. Paweł VI, który w roku 1970 obchodził złoty jubileusz kapłaństwa. Ojciec św., aby uświetnić uroczystości wyzwolenia obozu, 21 marca 1970 roku przekazał na ręce ks. abpa Majdańskiego kielich i patenę, które zostały użyte do sprawowania Mszy św. w dzień jubileuszu, a dziś przechowywane są w skarbcu kaliskiej bazyliki.
Uroczystości srebrnego jubileuszu wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Dachau rozpoczęły się 28 kwietnia 1970 roku. Kronikarz zanotował: „na ten jedyny w swoim rodzaju jubileusz przybyli liczni, dostojni i drodzy Goście z kraju i z zagranicy. Wśród nich obydwaj Księża kardynałowie [ks. kard. Stefan Wyszyński i ks. kard. Karol Wojtyła], Księża Biskupi z Włoch, z Czechosłowacji i z Afryki, Biskup Włocławski oraz Biskupi — byli więźniowie, przedstawiciele księży czechosłowackich i niemieckich, byłych więźniów w Dachau, i prawie 300 polskich księży, byłych więźniów, z różnych części Polski i ośrodków polonijnych, rozsianych po całym świecie”.
Uroczystości rozpoczęły się od poświęcenia podziemnej kaplicy, która jak głosi napis wyryty na kamieniu tuż przy zejściu po schodach do kaplicy, jest poświęcona: „Świętemu Józefowi w pokornej podzięce za wyzwolenie z otchłani śmierci ku uczczeniu zmarłych braci. Kapłani, którzy doczekali srebrnego jubileuszu wyzwolenia z Dachau 1945 — 25 IV — 1970”. Poświęcenia dokonał ks. prymas Wyszyński wraz z towarzyszącymi mu kapłanami, którzy w takich słowach wyrażali swoją wdzięczność: „My, byli więźniowie Dachau, Biskupi i Kapłani, doczekawszy 25 rocznicy wyzwolenia, oddajemy Bogu na chwałę tę kaplicę Wdzięczności i Męczeństwa: wdzięczności — za ocalenie nas za przyczyną św. Józefa, męczeństwa — gdyż pragniemy wypełnić obowiązek zaświadczenia o ofierze naszych Braci. To nasze wotum składamy pomni naszych przyrzeczeń, złożonych w Dachau w chwilach największej grozy, dnia 22 kwietnia 1945 roku”.
Uroczystości srebrnego jubileuszu przedłużyły się na dzień następny, w którym pod przewodnictwem ks. kard. Wojtyły sprawowano uroczystą Mszę św. dziękczynną. Homilię zaś wygłosił ks. kard. Wyszyński.
Tyle uroczystości. Teraz przyszedł czas na zejście do kaplicy i rozejrzenie się po niej. To będzie jednak tematem kolejnego artykułu.
opr. mg/mg