Kopalnia Srebra i Sztolnia Czarnego Pstrąga w Tarnowskich Górach to miejsca z listy światowego dziedzictwa UNESCO
Kopalnia Srebra i Sztolnia Czarnego Pstrąga w Tarnowskich Górach to kolejne miejsca podziemnego świata, do których wiedzie nasza wakacyjna trasa. Oba obiekty znalazły się na Liście światowego dziedzictwa UNESCO. Właśnie w tych miejscach narodził się kult patronki górników - św. Barbary.
Jak już wiecie, jedną z naszych wakacyjnych propozycji jest chowanie się przed dokuczliwym upałem (choć szczerze mówiąc, to aż tak wiele tego słońca, póki co, nie było) w podziemiach. Plusem tego rozwiązania jest nie tylko przyjemny chłodek, ale i możliwość nabycia konkretnej wiedzy i zanurzenia się w historię. Zawsze pamiętam scenę z filmu „Buntownik mimo woli”, w której nieodżałowany Robin Williams, jako doświadczony psycholog tłumaczył młodemu geniuszowi przekonanemu, że wszystkiego można się dowiedzieć i doświadczyć z książek i z komputera, że tak naprawdę zupełnie czymś innym jest osobiste przeżycie wizyty w Muzeach Watykańskich, niż nawet olbrzymia wiedza o nich nabyta z podręczników. Nie wspominając o czytaniu o miłości i przeżyciu jej naprawdę... I tak w poprzednim numerze koleżanka redakcyjna zaprosiła Was do Kłodzka, gdzie pod twierdzą znajdują się podziemne labirynty, które można zwiedzać zapoznając się w ten sposób z historią, architekturą poprzednich wieków, ale też i martyrologią w jakimś sensie, bo służyły one również jako więzienie i miejsce kaźni. Ja natomiast postanowiłem zabrać Was do kopalni srebra w Tarnowskich Górach.
Ponieważ na ziemiach polskich mamy mnóstwo różnych kopalni, wiele z nich nieczynnych, więc pewnie nie zwrócilibyśmy uwagi akurat na Tarnowskie Góry, gdyby nie wydarzenie z 9 lipa 2017 roku. Cóż takiego się wówczas stało? Otóż właśnie w tym dniu, podczas 41. Sesji Komitetu Światowego Dziedzictwa, który akurat obradował w Krakowie między 2 a 12 lipca, „Kopalnie ołowiu, srebra i cynku wraz z system gospodarowania wodami podziemnymi w Tarnowskich Górach” zostały wpisane na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. Oprócz Zabytkowej Kopalni Srebra i Sztolni Czarnego Pstrąga, są to dwa miejsca, do których się wybieramy, w rodzinie najważniejszych zabytków świata znalazło się ponad 20 obiektów pogórniczych leżących głównie w Tarnowskich Górach oraz w części Bytomia i gminy Zbrosławice, które pod względem historycznym i technicznym stanowią jedną całość, związaną z wydobyciem rud srebra, ołowiu i cynku oraz systemami odwadniania podziemi i wykorzystaniem wody pogórniczej do celów spożywczych. Właśnie ten fakt wykorzystania wody pogórniczej do celów spożywczych szczególnie przysłużył się do uznania wyjątkowości kopalni w Tarnowskich Górach. Dzięki temu miejsce to stało się bardziej popularne i przybywa tam coraz więcej turystów. Myślę też, że każdy człowiek, któremu zdarzyło się zdenerwować słuchając niegdyś o różnych górniczych przywilejach, takich jak deputaty węglowe, szybsza i dobrze płatna emerytura, wysokie odprawy itp., powinien choć raz w życiu zjechać do jakiegoś szybu, zobaczyć, poczytać, zapoznać się i zapewniam, że wszelkie złudzenia o „uprzywilejowaniu” górników natychmiast mu przejdą.
Jak wspomniałem, mam w planie dwa obiekty, ale najpierw kieruję się oczywiście do Kopalni Srebra. Z pewnym zdziwieniem, ale i z radością odkrywam, że obiekt znajduje się przy ul. Szczęść Boże. Prawda, że pięknie? Zresztą okaże się, że to nie tylko nazwa ulicy, ale to pozdrowienie słyszy się bardzo często, nawet spacerując w parku. I przyznam się, że nie byłem ubrany w strój duchowny. Ale wracamy do kopalni. W kasie nabywam bilet i przyłączam się do większej grupy, która właśnie rozpoczęła zwiedzanie od małego muzeum, gdzie przede wszystkim poznajemy całą historię wydobycia rud ołowiu i srebra w tym miejscu. Musimy teraz choćby pobieżnie zmierzyć się z tą historią, dobrze? Postaram się Was nie zanudzić.
Z badań archeologicznych wynika, że rudy ołowiu i srebra były wydobywane na tym terenie już około III-IV wieku n.e., ale najstarsze źródła pisane sięgają bulli papieskiej z 1136 roku, która mówi o miejscu w okolicach Bytomia, miasta położonego na południe od Tarnowskich Gór. Natomiast w 1247 roku książę opolski Władysław I wydał przywilej górniczy plumbum habebit liberum (zezwalający na czerpanie dochodów z wydobycia ołowiu) dla Rept, dawnej wsi, będącej dzisiaj dzielnicą Tarnowskich Gór. Oczywiście, miejsca takie jak Tarnowskie Góry muszą mieć swoje legendy i jedna z nich głosi, że pod koniec XV wieku miejscowy chłop Rybka wyorał bryłę rudy srebra. Ponieważ na tym obszarze znajdowały się płytkie złoża galenowe (ruda ołowiu z domieszką srebra) a ruda była bogatsza w srebro bliżej powierzchni, legenda wydaje się być prawdopodobna. Wydarzenie to sprawiło, że tutejsze bogactwa mineralne zaczęły przyciągać licznych kopaczy srebra i ołowiu i tak rozpoczęła się miejscowa „gorączka srebra”. Wkrótce powstała osada górnicza, a wraz z nią „gory”, czyli po staropolsku kopalnie lub szyby wydobywcze. Stąd właśnie wzięła się nazwa późniejszego miasta Tarnowskie Góry.
W okresie średniowiecza było tu mnóstwo małych, rzemieślniczych kopalń fundowanych przez kupców i miejscową szlachtę, natomiast w drugiej połowie XVIII wieku rozpoczęto budowę wielkoskalowej „modelowej” królewskiej kopalni ołowiu, srebra i cynku podczas industralizacji prowadzonej przez państwo pruskie. Do połowy XIX wieku Tarnowskie Góry były odpowiedzialne za większość z 65-procentowego udziału Niemiec w światowej produkcji cynku. Natomiast kulminacja produkcji ołowiu w Tarnowskich Górach przypadła na szczyt produkcji niemieckiej, która osiągnęła 29 procent udziału w produkcji światowej w 1871 roku i 23 procent w roku 1882.
Po wizycie w Muzeum Górnictwa wraz z innymi turystami ubieram żółty kask i poprzez szyb Anioł zjeżdżamy windą na głębokość 40,5 m. Tu rozpoczyna się podróż przez podziemia. Oglądamy wykute w skale przodki górnicze, chodniki transportowe i potężne komory powstałe na przełomie XVIII i XIX wieku. Szlak dla turystów liczy 1740 m i łączy ze sobą trzy dawne szyby górnicze: Anioł, Żmija i Szczęść Boże. Surowe warunki panujące w podziemiach kopalni pozwalają poczuć klimat ciężkiej pracy gwarków, bo tak się tutaj nazywa górników (choć tak naprawdę gwarek to ktoś kto organizuje produkcję, czyli taki biznesmen, natomiast górnik to ten który kopie). Podziemia zostały wypełnione efektami dźwiękowymi. I tak z oddali można usłyszeć odgłosy ciężkiej pracy gwarków, kopalnianego zawału, jadących wózków oraz robót strzałowych. Naprawdę nie była to lekka praca. Często na leżąco i po ciemku. Do tego woda. Woda oczywiście jest cenna, ale w wydobyciu kruszców jest też przeszkodą, ponieważ zalewa korytarze. Trzeba ją jakoś odprowadzić. A jak się okazało, napływ wody w Tarnowskich Górach był trzykrotnie wyższy od zazwyczaj spotykanego w kopalniach w Europie Środkowej. Próbowano więc różnych urządzeń, można powiedzieć, że innowacyjność kwitła. I tak w XVI wieku używano prostych pomp ręcznych i wciągarek ręcznych (haspel), a także kołowrotów napędzanych siłą mięśni ludzkich. Proszę sobie wyobrazić taki kołowrotek, który nieraz widzimy w klatce dla chomików, gdzie chomiki mogą sobie „pobiegać” w miejscu. W proporcjonalnie większym kołowrocie dreptały w miejscu kobiety i dzieci wyciągając wodę na zewnątrz. Nazywany on był dreptakiem albo pater noster. Ta ostatnia nazwa związana jest oczywiście z modlitwą „Ojcze nasz” po łacinie, którą odmawiano rytmicznie dreptając w kołowrocie i na „Amen” woda była na powierzchni. Używano również koni, które napędzały specjalny kierat zwany gopel albo kunst. Do napędzania największych kołowrotów wykorzystywano dziennie około 120 koni, a ceny owsa były bardzo wysokie. Warto dodać, że w przeciwieństwie do górnictwa węglowego, w Tarnowskich Górach nigdy nie używano koni pod ziemią. W każdym razie trzeba było znaleźć jakieś rozwiązanie kompleksowe.
Zanim wejdzie się do kopalni, albo najlepiej po wyjściu z niej można zwiedzić powstały w 1976 roku Skansen Maszyn Parowych. Ktoś może się zdziwić, czemu te maszyny akurat przy kopalni znalazły miejsce ekspozycji, ale jak się okazuje to właśnie nowoczesna wówczas technika parowa zdynamizowała rozwój kopalni pod koniec XVIII wieku. To wtedy rozpoczęto sprowadzać maszyny parowe z Wielkiej Brytanii, aby ułatwić odwadnianie kopalni. Sprowadzone maszyny później skopiowano i produkowano na miejscu i instalowano w szybach na całym polu wydobywczym w Tarnowskich Górach. Umożliwiło to budowę głównego systemu odwadniania, co było przedsięwzięciem niezwykłym i bezprecedensowym. Jak czytamy na stronach kopalni „nigdy wcześniej nie planowano, że stacjonarne pompujące maszyny parowe w takiej liczbie staną się tak szybko mobilne (...). Część z 20 tysięcy szybów, które zostały zalane w latach 1529-1627, została przekształcona w studnie, które dostarczały wodę do miasta Tarnowskie Góry. W latach 80. XVIII wieku miasto było obsługiwane przez 36 studni, w tym dwie studnie publiczne znajdujące się na Rynku”. Maszyny parowe w Tarnowskich Górach wkrótce zaczęły być używane do pompowania czystej wody z kopalni na coraz większą skalę. Szczytowym osiągnięciem była Stacja Wodociągowa Adolf (Wasserwerk Adolfschacht z 1884 r., później przemianowana na Stację Wodociągową Staszic). Była to największa i najbardziej zaawansowana technicznie instalacja tego rodzaju na świecie. Chyba już teraz rozumiemy dlaczego Kopalnia w Tarnowskich Górach „zasłużyła” sobie na wpis do światowego dziedzictwa UNESCO.
Główną atrakcją podziemnego spaceru w kopalni jest przepływ łodziami. Kursują one między dwoma przystaniami zlokalizowanymi przy szybach Szczęść Boże i Żmija. Ale jeśli komuś to jest za mało, to wówczas można jeszcze podjechać około 10 minut samochodem do wspomnianej już i szeroko reklamowanej w kopalni Sztolni Czarnego Pstrąga. Po zaparkowaniu samochodu mamy okazję do kilkunastominutowego spaceru alejami Parku Repeckiego aż do miejsca, gdzie znajdują się dwa okrągłe pokryte gontem budynki. Wewnątrz każdego z nich znajduje się wejście prowadzące do podziemnych przystani dla łodzi, którymi turyści przemierzają 600-metrowy odcinek Sztolni Czarnego Pstrąga. Sztolnia ta służyła właśnie odprowadzeniu wody z szybów. Jak czytamy na stronie internetowej „przewodnik, niczym wenecki gondolier przeprawia turystów od jednego szybu do drugiego, pchając łodzie, a zarazem snując opowieści górnicze o historii tarnogórskich podziemi, niezwykłych maszynach parowych, legendarnych gwarkach”. Turyści mogą zobaczyć ociosy skał, na których widoczne są pionowe rowki, czyli ślady otworów strzałowych. Niegdyś można tu było dostrzec pływające pstrągi, które wydawały się być czarne, stąd też przyjęła się nazwa - Sztolnia Czarnego Pstrąga, która funkcjonuje po dzień dzisiejszy. Muszę przyznać, że od naszego „gondoliera” dowiedziałem się znacznie więcej niż od przewodnika w kopalni i szczerze polecam tę atrakcję. Zresztą, tu w okolicach jest ich znacznie więcej, ale ja nie miałem aż tyle czasu do dyspozycji. Dlatego ostatnim miejscem które odwiedziłem był kościół św. Piotra i Pawła.
Jak się można zorientować los gwarków czy też górników, przy ich niebezpiecznej pracy, zawsze skłaniał ich do szczególnej relacji z Bogiem. Świadczą o tym choćby nazwy, które były wyżej cytowane. Ale szczególną relację mają górnicy ze św. Barbarą, która jest patronką dobrej śmierci. Wiemy, że św. Barbara jest też patronką górników, wiemy co to „barbórka”, ale ja na przykład nie wiedziałem, że kult św. Barbary, jako patronki górników, narodził się w Tarnowskich Górach. Okazuje się, że miała ona w mieście gwarków sporą rzeszę wyznawców. W 1721 roku założono tu Bractwo Świętej Barbary, a dziewięć lat później wybudowano przykościelną kaplicę ku czci Świętej. Ówczesny proboszcz parafii św. Ap. Piotra i Pawła Ksiądz Ziebrowski napisał nawet do Stolicy Apostolskiej list z prośbą o oficjalne zatwierdzenie istniejącego już Bractwa. Pozytywna odpowiedź nadeszła w 1747 roku. Równocześnie założono specjalną księgę, w której zapisywano nowych członków. Bractwo Świętej Barbary istnieje do dzisiaj. I właśnie tę kaplicę nawiedzam na zakończenie mojej bardzo przyjemnej wyprawy do Tarnowskich Gór. W kaplicy trwa całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu. I tak mi się skojarzyło, że uciec przed skwarem można nie tylko do podziemnych korytarzy, ale i do kaplic adoracji. Wrażenia jeszcze głębsze.
opr. mg/mg