O jasnogórskim sanktuarium i pielgrzymowaniu do Częstochowy
Wędrowanie na Jasną Górę towarzyszy Polakom od wieków. Idąc szlakiem w kierunku duchowej stolicy Polski, pielgrzymi zmierzają niejako w głąb swojej historii. Obecność Papieża Polaka w paulińskim sanktuarium była więc koniecznością, w pewnym sensie też naturalną konsekwencją wielkiej narodowej tradycji.
W historii polskiego narodu można wyróżnić okresy, kiedy pobożność maryjna ulegała szczególnej transformacji. Barok nazywany jest "stuleciem maryjnym". To lata wprowadzenia uchwał Soboru Trydenckiego, a także czas kontrreformacji i wojen religijnych. W dziejach różnie się kształtowało wyobrażenie Maryi. Inaczej nazywali Jasnogórską Panią chłopi, inaczej szlachta, magnaci, żołnierze, powstańcy i zwykli, pobożni katolicy. Dla jednych byłą Królową, dla innych Opiekunką Sierot, Dobrą Matuchną czy Pocieszycielką.
W historii zmieniał się charakter pielgrzymowania, które z indywidualnego aktu chrześcijańskiej ascezy przeradzało się w masową praktykę. W słowniku pojawiły się nowe pojęcia: duszpasterstwo pielgrzymkowe czy religijna albo sanktuaryjna turystyka. Zmieniała się liczebność pielgrzymek, ich charakter, sposób dotarcia do celu i motywacje. Doszło do pogłębienia treści związanych z pielgrzymowaniem. Nastąpiło odejście od charakteru wotywnego do pogłębionej teologicznie motywacji. Ludzie w miejscach kultu, a szczególnie na Jasnej Górze, dostrzegają wagę chrystocentrycznego sensu pobożności maryjnej. Na Jasnej Górze można spotkać pątników, którzy nie tylko oddają cześć Cudownej Ikonie, ale przede wszystkim gromadzą się w długich kolejkach do konfesjonału i w wielkich tłumach wokół Eucharystii.
Ta prawidłowość jest zgodna z właściwą teologią maryjnego kultu. Można się jej nauczyć z częstochowskiej ikony. Czarna Madonna jedną ręką trzyma Dzieciątko Jezus, a drugą ręką wskazuje na Boga-Człowieka. Nikt nie może swojego wzroku zatrzymać jedynie na Świętej. Jej kult musi prowadzić do uwielbienia Syna.
Ojciec Święty tak pisze o "maryjnym wątku" kapłańskiego powołania w książce "Dar i Tajemnica": "Mówiąc o źródłach swego powołania kapłańskiego nie mogę oczywiście zapomnieć o wątku maryjnym. Nabożeństwo do Matki Bożej w postaci tradycyjniej wyniosłem z domu rodzinnego i z parafii wadowickiej. W kościele parafialnym pamiętam boczną kaplicę Matki Bożej Nieustającej Pomocy, do której rano przed lekcjami ciągnęli gimnazjaliści". Papież wspomina też swoje doświadczenia z Żywym Różańcem czy lekturą książeczki św. Ludwika Marii Grigniona pt: "Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny", gdzie młody Karol Wojtyła znalazł treści, które zawarł w swoim późniejszym papieskim zawołaniu "Totus Tuus".
Czarna Madonna z Częstochowy - jak zauważa biograf Jana Pawła II George Weigel - towarzyszy modlitwie Papieża w kaplicy przy jego prywatnych apartamentach w Watykanie, tak jak towarzyszy jego pracy w prywatnym gabinecie. "Podczas ponad dwudziestu lat pontyfikatu, który zmienił bieg historii Kościoła i świata - zauważa George Weigel - ten człowiek zawierzenia w swojej modlitwie nadal jest synem Jasnej Góry".
Na Jasnej Górze 4 czerwca 1979 r., podczas historycznej pierwszej pielgrzymki do Polski, Jan Paweł II powiedział: "Jestem człowiekiem zawierzenia. Nauczyłem się nim być tutaj".
Jasnogórskie nauczanie Jana Pawła II nie tylko ogarniało historyczne dziedzictwo tego miejsca, lecz również bezpośrednio nawiązywało do współczesnych problemów Polaków.
"Chrystus obecny wraz ze swoją Matką w polskiej Kanie - napominał Jan Paweł II w 1983 roku - stawia przed nami z pokolenia na pokolenie wielką sprawę wolności. Wolność jest dana człowiekowi od Boga jako miara jego godności".
Nie może więc dziwić fakt, że na Jasnej Górze Polacy zawsze mieli prawo czuć się wolni. Papież tę wolność interpretował z Maryjnego przesłania, które wskazuje na Chrystusa. Dlatego w okresie jasnogórskiego jubileuszu (1983) zaprosił Chrystusa wraz z Maryją w dzieje swojego narodu.
"O Matko! - modlił się Papież. - Pomóż nam przejść z Ewangelią w sercu poprzez nasze trudne ?dziś? w tę przyszłość, w którą zaprosiliśmy Chrystusa".
Papież wówczas zaczął swoje przemówienie od Inwokacji: "Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy". Ponad milion Polaków słuchało jego wyznania, które wypowiedział ze wzruszeniem: "Jakże mógłbym nie przybyć do tego sanktuarium wielkiej nadziei, gdzie mogę powtórzyć tylko Totus Tuus przed wizerunkiem Maryi. Jakże mógłbym nie przybyć, aby usłyszeć, jak bije serce Kościoła i serce Ojczyzny w Sercu Matki?... Tutaj można się dowiedzieć, jaka jest Polska i kim naprawdę są Polacy". Ta refleksja pozostaje aktualna także w naszych czasach. Po tę prawdę od wieków zmierzają na Jasną Górę tysiące pielgrzymów ze wszystkich stron Polski i coraz liczniej z całego świata.
opr. mg/mg