Hipopotam w pokoju stołowym

Alkoholizm, pijaństwo - problem całych rodzin i dzieci

Jak się szacuje, w Polsce żyje prawie cztery mln dzieci, których rodzice - oboje lub jedno - nadużywają alkoholu, oraz około 1,5 mln dzieci alkoholików. Nawet gdy dorosną, na ich życie wpływ będą miały okaleczenia emocjonalne wyniesione z dzieciństwa.

Dorosłe dzieci alkoholików (DDA) mogą stanowić nawet 35-40 proc. dorosłej populacji Polaków. Pomóc im może tylko długa i głęboka psychoterapia. Od ubiegłego roku prowadzi ją Licheńskie Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym.

„Główny pokój w domu rodziny dotkniętej alkoholizmem zajmowany jest przez hipopotama, którego istnieniu wszyscy stanowczo zaprzeczają. W rodzinie ustalone zostają trzy podstawowe reguły, których przestrzeganie staje się życiową koniecznością: Nic nie mówić! Niczego nie odczuwać! Nikomu nie ufać! Milcząc, zostawia się hipopotama w spokoju, a elementem tego milczenia jest udawanie, że wszystko jest w porządku" - napisał Tommy Hellsten w książce „Wsparcie dla dorosłych dzieci alkoholików". To udawanie staje się nawykiem tak silnym, że w końcu traci się kontakt z prawdziwymi uczuciami.

Koszmary z dzieciństwa

- Krzywda DDA polega nie tylko na tym, że zaznały w dzieciństwie przemocy fizycznej lub psychicznej. Nieraz pijący rodzic nie był agresywny, ale przez swoje uzależnienie był często emocjonalnie nieobecny w domu. Skrzywdzić dziecko można bowiem nie tylko czyniąc mu coś złego, ale też nie przekazując mu czegoś dobrego. Dziecku trzeba poświęcić wiele czasu i uwagi. Trzeba umieć cierpliwie je wysłuchać, zrozumieć, porozmawiać, dzielić z nim radości i wspierać w trudnościach, przytulać, chwalić. Niestety, w rodzinach dotkniętych alkoholizmem czas należny dziecku zabiera alkohol. Matka zamiast skupić się na dobrym wychowaniu dzieci, swoją uwagę koncentruje na piciu męża, w którym nie ma emocjonalnego oparcia. Wzrastając w takich warunkach, dzieci czują się odrzucone, niechciane i niekochane. To z kolei rodzi w nich niskie poczucie własnej wartości i chore poczucie winy, gdyż obwiniają się za to, co dzieje się w domu. DDA mają potem w życiu duże problemy emocjonalne. Jedni poddają się i niewiele, bo brakuje im wiary w siebie. Niekiedy też powielają negatywne wzorce postępowania swoich rodziców. Inni popadają w perfekcjonizm - mówi ks. Paweł Rawski MIC, dyrektor Licheńskiego Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym. - Cały czas chcą udowodnić otoczeniu i sobie, że coś znaczą, że są coś warci. Chcą w ten sposób zdobyć uznanie, aprobatę i miłość, której zabrakło im w dzieciństwie. Nikt się nawet nie domyśla, jak wiele ich to kosztuje. Często osiągają sukcesy, ale żyją w lęku, że w każdej chwili może im się coś nie udać i wtedy stracą w oczach innych dobrą opinię, na której im tak bardzo zależy. Żyją w stresie i napięciu, które pozbawia ich radości życia i tworzy w nich pustkę egzystencjalną - dodaje.

W niewoli lęku

DDA muszą zgadywać, co jest normalnym zachowaniem, a co nim nie jest; kłamią, kiedy równie łatwo mogłyby powiedzieć prawdę; bezlitośnie osądzają same siebie; trudno jest im się bawić i radować; tłumią uczucia; traktują siebie bardzo poważnie; mają trudności w bliskich relacjach i boją się utraty własnego „ja" w bliskich związkach. Przesadnie reagują na zmiany, na które nie mają wpływu; stale poszukują aprobaty, mają niskie poczucie własnej wartości; boją się odrzucenia; mają przeświadczenie, że różnią się od innych ludzi, a izolując się, czują się samotne. Są nadmiernie odpowiedzialne lub nieodpowiedzialne; przesadnie lojalne, boją się sytuacji konfliktowych, gniewu i utraty kontroli. DDA nie potrafią same uwolnić się od niszczącego wpływu przeszłości na ich życie teraźniejsze. Często trudno jest im dostrzec związek przyczynowo-skutkowy, tego co obecnie przeżywają, z tym co miało miejsce w dzieciństwie. Ratunek widzą w alkoholu, często jednak świadomość, do czego doprowadzono ich rodziców sprawia, że szukają innych „pociech", np. w pracoholizmie, seksie, hazardzie, przymusie posiadania dóbr. Mogą mieć normalne rodziny, jednak nierozwiązane i nieuświadomione problemy często są przenoszone na innych, zwłaszcza na najbliższych.

Silna pozna słabego nieudacznika

Córki alkoholików często wychodzą za mąż także za alkoholików. Nieświadomie szukają kogoś podobnego do swego ojca. Nie wiedzą, że mąż może być silny, opiekuńczy, dający wsparcie albo nie wierzą, że na kogoś takiego zasługują.

„Kobieta będzie wysyłać do otoczenia bezsłowny komunikat, który po przetłumaczeniu na język matrymonialnego anonsu, brzmiałby: «Poznam słabego, nieodpowiedzialnego mężczyznę, który pragnie być ofiarą i pozwolić innym na kierowanie swoim życiem. Będę jego silną matką. Wezmę na siebie odpowiedzialność za jego życie, pozwalając mu trwać w kłamstwie». W tej samej gazecie spotkać można ogłoszenie: «Poznam w celach matrymonialnych panią w odpowiednim wieku, pragnącą nieść odpowiedzialność za wszystko i wszystkich. Będę dla niej ofiarą losu i nieudacznikiem». Spotkaniu takich osób towarzyszy często uczucie określane jako «zakochanie się». Większość małżeństw alkoholików to efekt tego typu spotkań" - pisze w swej książce Tommy Hellsten.

Ból łamanej ręki

DDA zostały pozbawione normalnego dzieciństwa. Szybko musiały wydorośleć, stając się niekiedy „rodzicami" dla swoich rodziców, przejmując obowiązki przez nich zaniedbywane. W każdym jednak DDA jest małe, skrzywdzone, płaczące dziecko, które wymaga opieki i wychowania. Tym „dzieckiem" są ich niezaspokojone w przeszłości potrzeby i pragnienia oraz niewyrażone uczucia. Dziecko bowiem, aby nie cierpieć, „zamraża" swoje emocje, tracąc z nimi kontakt. Wprawdzie nie czuje bólu, ale nie przeżywa też radości. Na terapii DDA uczą się odkrywać, nazywać i wyrażać swoje uczucia. - Jeśli problem, z jakim borykają się DDA, przyrównać do złamanej w przeszłości i źle zrośniętej ręki, to terapia polega na ponownym jej złamaniu i prawidłowym złożeniu. Towarzyszy jej pewien ból, który wiąże się z koniecznością powrotu do przykrych sytuacji z przeszłości, o których wiele osób chce zapomnieć. Jednak tylko wtedy można się uwolnić od bólu, gdy uzdrowi się jego źródło - mówi ks. Paweł Rawski MIC. Niestety, bardzo wiele DDA woli się męczyć, niż skonfrontować przez terapię ze swoją smutną przeszłością. Nie chcą otwierać ran z dzieciństwa, wracać do bólu, strachu i wstydu, jakie przeżyły. Boją się uczuć, których nie znają, a które głęboko w sobie skrywają.

Zaopiekować się sobą

Gdy mimo wszystko zdecydują się na terapię, są pełne obaw. Potem, gdy przychodzą jej pierwsze efekty, czują wielką ulgę. Terapia ma pomóc dostrzec w sobie wartość bez względu na okoliczności. - Składa się z dwóch części. Etap pierwszy to przede wszystkim czas na budowanie zaufania i bezpieczeństwa w grupie oraz w kontakcie indywidualnym. W tej fazie następuje wstępna identyfikacja z własnym DDA, edukacja na temat funkcjonowania dzieci w rodzinie alkoholowej, samej choroby alkoholowej i współuzależnienia. Rozpoczyna się praca oparta na relacji przeniesieniowej, w której terapeuta postrzegany jest jako rodzic.

Drugi etap to pogłębiona praca psychologiczna nad rozpoznanymi problemami; przepracowywanie urazów z dzieciństwa i współczesnych krzywd; porządkowanie siebie i świata według jasnych i konsekwentnie egzekwowanych zasad, zgodnych ze zdrowym stylem życia - mówi Piotr Jucyk, psy-choterapeuta LCPiOU, prowadzący zajęcia z DDA. Terapia w Centrum jest bezpłatna i trwa około półtora roku. - W naszym Centrum oferujemy również pomoc duchową. Służą temu m.in. rekolekcje, warsztaty duchowości, obozy szkoleniowo-terapeutyczne. Biorą w nich udział różne osoby: alkoholicy, ich żony i dzieci. Pomagać chcemy całym rodzinom, bo wszyscy w różnej mierze potrzebują pomocy - mówi ks. Paweł Rawski MIC.

Więcej informacji o Centrum można znaleźć na stronie internetowej: http://www.lichen.pl lub otrzymać pod nr. tel. 063-270-81-32

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama