Szczęście widziane oczami dziecka to błękitne niebo i słońce, a pod nim mama i tata z dzieckiem - kochająca się rodzina. Niestety środowiska proaborcyjne i antyrodzinne prawda ta kłuje w oczy
Przed Dniem Świętości Życia o wykonanie projektu okładki „Idziemy” poprosiliśmy Anię, córeczkę jednej z naszych współpracownic. Efekt można właśnie podziwiać. W ciągu godziny dostaliśmy kilka rysunków. Na każdym było błękitne niebo i słońce, a na dole zieleń. W centrum sama Autorka, z serduszkiem, które wyrywa się z dziecięcej piersi, i z oczami, które ze szczęścia jakby wyskakiwały z orbit. Jest prowadzona za ręce przez mamę i tatę, zapatrzonych w nią jak w obrazek. Mama ma suknię z paskiem w tym samym kolorze, w którym jest strój dziewczynki — to ważny znak łączności oraz identyfikacji dziewczynki z kobiecością mamy. Dopełnienie wszystkiego stanowi napis: Kocham cię, życie! Tak wygląda szczęście widziane oczami dziecka.
Na pomysł takiej okładki naprowadziła nas kampania plakatowa Fundacji Nasze Dzieci z dolnośląskich Kornic. Więcej informacji o tej fundacji znajdziemy pod adresem fundacjakornice.pl. Pomaga ona dzieciom, młodzieży, kobietom spodziewającym się dziecka, rodzinom, szpitalom, hospicjom oraz wielu innym osobom i instytucjom będącym w potrzebie. Działa w oparciu o trzy filary: Edukacja-Wiara-Zdrowie. Jak twierdzi Mateusz Kłosek, prezes fundacji i właściciel firmy Eko Okna, obecna kampania nie jest skierowana przeciwko komukolwiek. Nie dyskutuje z hasłem „Aborcja jest ok”. Ma na celu wzbudzenie afirmacji dla każdego życia ludzkiego, na każdym jego etapie, oraz wsparcie dla trwałości rodzin.
Na części billboardów, które od paru miesięcy wiszą przy naszych drogach, widać jakby pisany dziecięcą ręką apel: Kochajcie się, mamo i tato. Na innych jest zarys serca, a w nim obraz dziecka w łonie matki. Po bokach towarzyszy mu napis: „Jestem zależny, ufam Tobie”. Na niektórych plakatach jest informacja o naprotechnologii albo o hospicjach perinatalnych, gdzie rodziny mogą liczyć na pomoc już od momentu zdiagnozowania choroby czy niepełnosprawności ich dziecka. Na billboardach nie ma po ludzku nic, do czego można się przyczepić. Niosą wyłącznie pozytywny przekaz. I to jest chyba największą siłą tej kampanii. Te obrazy działają.
Skuteczność tych obrazów jest potwierdzona przez nienawiść, z jaką reagują na nie środowiska proaborcyjne i antyrodzinne. Wtórują im proaborcyjne media, przeliczając, ilu potrzebującym można by pomóc za pieniądze wyłożone na tę kampanię. To typowo judaszowa manipulacja, bo właściciel firmy Eko Okna ze swoich pieniędzy corocznie przeznacza na wsparcie dla potrzebujących więcej niż każda z krytykujących go redakcji, a środki przeznaczone na działalność organizacji proaborcyjnych i ich manifestacje są o wiele większe niż koszt całej kampanii za życiem. Plakaty są niszczone z szatańską furią, bo mają rzekomo kogoś wykluczać, stygmatyzować, budzić psychiczny dyskomfort. Najgorsze jest to, że w mówienie o „traumatyzującym” przekazie tej kampanii włączają się także niektórzy katolicy „otwarci”. Jeśli tak, to trudno nie zgodzić się ze spostrzeżeniem Weroniki Kostrzewy, która odpowiada jednemu z nich, że również widok ciężarnej kobiety na ulicy można uznać za traumatyzujący dla kogoś, kto właśnie utracił dziecko. Czy to znaczy, że należy zabronić ciężarnym wychodzenia na ulice?
Dziwny byłby to świat, w którym prawo obecności w przestrzeni publicznej miałyby tylko wulgarność, agresja i wyuzdanie, a miłość małżeńska i rodzicielska oraz wszelka normalność musiałyby się ukrywać. To byłby szatański świat. Jesteśmy świadkami prób budowania takiego właśnie świata. Trwa — jak mówił św. Jan Paweł II — nieustanna walka cywilizacji śmierci z cywilizacją życia. Ludzie dobrzy są zastraszani. Przekonaliśmy się o tym również podczas przygotowania materiałów do tego numeru „Idziemy”. Wiele znanych kobiet i matek odmawiało podzielenia się publicznie radością, którą daje im macierzyństwo. Nie chciały się narażać agresywnym i wpływowym środowiskom feministycznym, proaborcyjnym i LGBTQ. To pokazuje, że już trzeba bić na alarm.
W tym roku nie przejdziemy w tradycyjnych Marszach Świętości Życia w okolicach uroczystości Zwiastowania Pańskiego. Uniemożliwia to pandemia. Ale zamiast biadolić nad tym, co obecnie niemożliwe, skupmy się na tym, co możliwe. Pamiętajmy o modlitwie w intencji dzieci poczętych oraz ich matek i ojców, włączajmy się w adopcję dziecka poczętego, wspierajmy organizacje i instytucje służące ochronie życia. Nie stójmy z boku. Angażujmy się w budowanie cywilizacji i kultury życia w swoim otoczeniu i w naszej ojczyźnie, zanim będzie za późno.
opr. mg/mg