Mężczyzna zostaje obdarowany kobietą, a kobieta obdarowana mężczyzną. Do głębokiego spotkania między nimi dochodzi za sprawą ciała
Mężczyzna zostaje obdarowany kobietą, a kobieta obdarowana mężczyzną. Do głębokiego spotkania między nimi dochodzi za sprawą ciała
Zgodnie z biblijnym opisem stworzenia świata „Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi (elementu materialnego) i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia (element duchowy), wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” (Rdz 2,7). Następnie umieścił go w rajskim ogrodzie, ale – mimo iż wszystko działo się jeszcze przed wkroczeniem zła w dzieje człowieka – Bóg stwierdził, że „nie jest dobrze” (Rdz 2,18). O ile w pierwszym opisie stworzenia z ust Pana Boga padały wyłącznie słowa aprobujące pojawienie się każdego nowego bytu, o tyle w opisie jahwistycznym stwierdza On istnienie w swoim dziele poważnego braku, który polega na nieobecności istoty podobnej do Adama. „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (Rdz 2,18). Można odnieść wrażenie, że sam Adam pierwotnie tego nie zauważył. Aby zaradzić samotności człowieka, „Pan Bóg ulepił z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne i przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę «istota żywa». I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny” (Rdz 2,19–20). Pierwsza próba zaradzenia samotności Adama kończy się niepowodzeniem. Nie oznacza to jednak, że nie była ona potrzebna. Za pomocą tego „testu” człowiek uświadamia sobie swoją wyższość w stosunku do wszystkich istot żyjących na ziemi. Doświadczenie pierwotnej samotności mężczyzny stojącego na skraju ontycznej przepaści uświadamia mu jego wyjątkowość w stosunku do reszty stworzenia. Samotność Adama ma dwa wymiary: jest samotny z uwagi na różnicę natury w stosunku do innych stworzeń oraz jest samotny, ponieważ u jego boku wciąż brakuje kobiety. „Człowiek, adam, opierając się na doświadczeniu własnego ciała, mógłby dojść do przekonania, że jest istotnie podobny do innych istot żyjących (animalia). Natomiast, jak czytamy, nie doszedł do tego wniosku, raczej doszedł do przekonania, że jest «sam»” – pisze Jan Paweł II. Doświadczenie ontycznej samotności ma w sobie coś porażającego. Adam odkrywa że bycie w pełni osobą wymaga ofiarowania się drugiej osobie w formie wolnego daru, a jednocześnie że w całym świecie stworzonym, jaki poznał, nie ma nikogo, kto mógłby ten dar przyjąć.
„Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę” (Rdz 2,22). Aby zaradzić samotności mężczyzny, Bóg nie stwarza jeszcze jednego mężczyzny, który niewątpliwie byłby do mężczyzny znacznie bardziej podobny niż kobieta. Bóg stwarza kobietę. „A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: «Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta»” (Rdz 2,21–23). „W ten sposób człowiek (mężczyzna) okazuje po raz pierwszy radość, a nawet uniesienie, do czego poprzednio nie miał podstaw z powodu braku istoty podobnej jemu”.
Mężczyzna zostaje obdarowany kobietą, a kobieta obdarowana mężczyzną. Do głębokiego spotkania między nimi dochodzi za sprawą ciała. Adam nie wyraża zachwytu na widok Ewy, mówiąc: „inteligencja z mojej inteligencji” albo „duch z mojego ducha”. W swojej pieśni miłości, „prototypie Pieśni nad Pieśniami”, opiewa cielesny wymiar bycia człowiekiem w jego znakach kobiecości i męskości, które są zachętą do ustanowienia komunii osób (communio personarum). Ukazuje to odmienny sens „bycia ciałem” w przypadku człowieka i zwierząt. Ciało uobecnia i objawia osobę, umożliwia spotkanie i porozumienie, „mówi do” człowieka i „za” człowieka, ostatecznie zaś pozwala ustanowić komunię osób.
Biblia przenosi nas w czasy sprzed grzechu pierworodnego, czasy niewinności, a jej opis ludzkiego ciała i jego funkcji jest bardzo prosty. „Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu” (Rdz 2,25). Doświadczenie pierwotnej nagości, obok doświadczenia samotności i jedności człowieka, Jan Paweł II zalicza do kluczowych elementów pierwotnego objawienia. Kilka wersetów dalej autor biblijny zanotował: „A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski” (Rdz 3,7). Czy owo „poznali, że są nadzy” oznacza, że poprzednio nie wiedzieli o tym i nie widzieli wzajemnie nagości swoich ciał? – pyta Papież. Natychmiast też odpowiada, że chodzi tu o doświadczenie na głębszym poziomie niż zwykłe posługiwanie się zmysłem wzroku. „Tutaj nie chodzi o przejście od «niepoznania» do «poznania», lecz o radykalną zmianę znaczenia pierwotnej nagości kobiety wobec mężczyzny i mężczyzny wobec kobiety”. Chodzi o doświadczenie „graniczne” – nieobecność wstydu w stanie pierwotnej niewinności i pojawienie się wstydu w sytuacji po grzechu. „Jest rzeczą znamienną, iż zawarte w Księdze Rodzaju (2,25) stwierdzenie o nagości wzajemnie wolnej od wstydu jest jedyną tego rodzaju wypowiedzią w całej Biblii. Nigdzie już później się nie powtórzy”. W tym momencie ludzkość przekroczyła Rubikon. „W doświadczeniu wstydu – pisze Jan Paweł II – istota ludzka doznaje lęku wobec «drugiego ja» (tak na przykład kobieta wobec mężczyzny) i jest to zasadniczo lęk o własne «ja». Tym wstydem istota ludzka okazuje niejako «instynktownie» potrzebę potwierdzenia i przyjęcia tego «ja» zgodnie z jego właściwą wartością”18. Nieobecność wstydu w sytuacji sprzed grzechu pierworodnego nie wyraża jakiegoś braku, w znaczeniu niedorozwoju, ale wskazuje na pełnię świadomości i doświadczenia, na pełnię zrozumienia znaczenia ludzkiego ciała. Adam i Ewa widzą siebie w taki sposób, w jaki widzi ich Bóg, przed którym wszystko stworzenie jest całkowicie „nagie”. „Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek” – czytamy w Liście do Hebrajczyków (Hbr 4,13). Omnia nuda et aperta sunt ante oculis Eius. Człowiek w stanie niewinności uczestniczy „w widzeniu samego Stwórcy – w tym widzeniu, o którym kilkakrotnie mówi opis stworzenia z pierwszego rozdziału: «Widział Bóg, że było dobre […], że było bardzo dobre» (Rdz 1,31). Nagość oznaczała całą prostotę i pełnię tego widzenia, poprzez które ujawnia się «czysta» wartość człowieka jako mężczyzny i kobiety – «czysta» wartość ciała i płci”.
Ciało, widziane w całej swojej prawdzie, mówi o małżeńskim i rodzicielskim powołaniu ludzkiej kobiecości i męskości. Przypomina człowiekowi o jego zdolnościach rozrodczych, które odczytuje jako błogosławieństwo (Rdz 1,28). Mężczyzna i kobieta, patrząc na siebie nawzajem, nie odczuwają wstydu, ponieważ ich wzrok potrafi dostrzec głęboki sens ludzkiego ciała, które jest ciałem osoby, uobecniającym „duszę żyjącą”. „Ciało ludzkie, jego płciowość, jego męskość i kobiecość, jest w samej tajemnicy stworzenia nie tylko źródłem płodności i prokreacji, tak jak w całym porządku natury, lecz jest także w tym ciele «od początku» zawarta właściwość «oblubieńcza», czyli zdolność do wyrażania miłości, tej właśnie miłości, w której człowiek – osoba staje się darem i spełnia sam sens swego istnienia i bytowania poprzez ten dar”. „Człowiek – jak naucza Sobór Watykański II – będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego, nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”. Czystość pozwala mężczyźnie i kobiecie dostrzec całą prawdę o drugiej osobie, zobaczyć piękno, które przekracza fizyczny wymiar ludzkiego ciała, przyjąć drugą osobę jako osobę, cieszyć się nią jako istotą, której Stwórca chciał dla niej samej.
Prawzorem takiego rozumienia osoby jest Trójca Święta. Stwierdzenie, że człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo tego Boga, który jest komunią Osób, znaczy zarazem, że człowiek jest wezwany do tego, aby bytować „dla” drugich, aby stawać się darem. W świetle biblijnego opisu początków Bóg obdarzył człowieka ciałem, aby ten – pełniej niż byty jedynie duchowe – mógł być obrazem komunii Osób Trójcy Świętej. Seksualność człowieka pierwotnie postrzegana była jako widzialny znak komunii Boskich Osób. Nie stanowiła zatem rodzaju koncesji z uwagi na konieczność rozmnażania się, dopóki nie wynajdzie się lepszego sposobu na płodzenie dzieci. Gdyby tak było, bunt przeciwko biologicznemu przymusowi, któremu ludzie podlegaliby podobnie jak zwierzęta, byłby jak najbardziej uzasadniony. Seksualność zwierząt bowiem nie zawiera w sobie wymiaru wzajemnego obdarowania całym sobą (communio), ale jest jedynie realizacją imperatywu reprodukcji. „Nasze ciało – pisze Yves Semen – nie jest jednakże pozostałością po przynależności do królestwa zwierząt, którego ludzkość stanowiłaby najbardziej rozwinięte stadium. Gdyby tak było, ciało byłoby ciężarem, przeszkodą, reliktem przypominającym o nikczemnym pochodzeniu człowieka, nie korespondującym z godnością, jaka – jak słusznie przeczuwamy – przysługuje stworzeniu obdarzonemu życiem duchowym. Gdy człowiek postrzega w tak negatywny sposób swoje ciało, stara się od niego uwolnić, popadając nieuchronnie w manicheizm. Jednak w świetle opisu początków, jaki mamy w Księdze Rodzaju, człowiek otrzymał ciało po to, by sam mógł być darem i wypełnić swoje najgłębsze powołanie do bycia na obraz Boga poprzez dar ciała, który oznacza dar całej osoby. Takie jest oblubieńcze znaczenie naszego ciała: nie możemy być osobą, nie stając się zarazem darem”. Darem ostatecznym dla człowieka, poprzez ciało, stał się Syn Boży, który – jak mówimy w Credo – „dla nas i dla naszego zbawienia […] przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się Człowiekiem”. W ten sposób ciało stało się narzędziem zbawienia.Caro salutis cardo – pisał Tertulian.
Jest to fragment książki:
Ks. Piotr Mazurkiewicz, W krainie bezżenności
Wydawnictwo M
ISBN: 978-83-7595-813-3
Czy nauka Kościoła na temat małżeństwa, rodziny i ludzkiej płciowości może być atrakcyjna dla współczesnego człowieka? Autor, wybitny teolog, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny, przybliża nauczanie Jana Pawła II, zestawiając je z tekstami autorów, pochodzących z innych kręgów myślowych.
opr. aś/aś