Przypadki katowania dzieci - to niestety nie rzadkość...
Media coraz częściej informują o kolejnych przypadkach i bestialskiego pobicia dzieci, co wywołuje w nas przerażenie I i oczywisty sprzeciw. Jeśli ktoś sądzi, że przypadki katowania najmłodszych zdarzają się tylko w rodzinach patologicznych, to jest w błędzie.
Alkohol, ale i nierzadko też narkotyki są czynnikami, pod wpływem których ludzie, najczęściej z tzw. marginesu społecznego, działają bez jakichkolwiek zahamowań. Jednak dzieci z tzw. dobrych domów także doznają wielu krzywd, przede wszystkim psychicznych. Jak na ironię, często w całkowitym osamotnieniu walczą z tym problemem, bowiem otoczeniu trudno uwierzyć w fakt, że za drzwiami rodziny, której nie dotyka problem bezrobocia, alkoholu oraz braku pieniędzy, dzieci także przeżywają koszmar zgotowany przez najbliższe im osoby.
Półtoraroczna Agatka nie przeżyła kolejnego ataku szału konkubenta swojej matki. Liczne urazy głowy, połamane żebra oraz obrażenia wewnętrzne. Nie miała szans... |
Zdaniem dr Ireny Kornatowskiej, prezesa Fundacji Dzieci Niczyje, sprawcą przemocy wobec dziecka jest zazwyczaj osoba o nieharmonijnej i zaburzonej osobowości. - Są to najczęściej osoby niekontrolujące swoich emocji, u których przy niewielkich czynnikach zewnętrznych, np. płaczu dziecka, dochodzi do gwałtownego wyładowania emocjonalnego, jak gniew, wściekłość, agresja czynna. W takich sytuacjach naturalny dla człowieka instynkt opiekuńczy przestaje istnieć - uważa dr Korna-towska. Jej zdaniem, u sprawców przemocy wytwarza się pewien stereotyp funkcjonowania. Stwierdzenie, że krzywdzeni krzywdzą, ma swoje uzasadnienie. Jeśli krzywdziciel w przeszłości zaznawał przemocy, to czerpał ze wzorca, według którego każdą trudność, nieporozumienie czy dyskomfort psychiczny załatwia się siłą. I choć teoretycznie może negować taką formę zachowań, to w faktycznym działaniu będzie ją powielał.
- Mówimy tutaj o patologii między-generacyjnej, czyli o przenoszeniu zachowań z jednej generacji na drugą - konstatuje dr Kornatowska.
Katowanie dziecka jest przestępstwem łatwym do ukrycia, szczególnie wówczas, gdy dziecko pozbawione jest regularnej opieki lekarskiej, a tak dzieje się najczęściej w przypadku rodzin dysfunkcyjnych. Poza tym nie każdy nauczyciel lekcji wychowania fizycznego zwraca uwagę na częste zwolnienia z ćwiczeń niektórych dzieci i nie każdy wychowawca szuka przyczyn dziwnego zachowania ucznia. I choć dzieci starają się wysyłać w stronę dorosłych sygnały, o tym, że coś złego im się dzieje, to niestety, często pozostają one niedostrzeżone, zlekceważone lub źle odczytane.
Przed łódzkim sądem stanie ojciec trzymiesięcznego chłopca, oskarżony o znęcanie się nad dzieckiem. W wyniku odniesionych obrażeń chłopiec doznał nieodwracalnego i postępującego zaniku mózgu |
Jak wykazały badania amerykańskich naukowców z Uniwersytetu Stanu Missouri w Kolumbii, dzieci z rodzin, w których mieszka konkubent jednego z rodziców, były około 50 razy częściej narażone na śmierć w wyniku przemocy fizycznej niż dzieci mieszkające wyłącznie z rodzicami biologicznymi.
Czy w Polsce panuje podobna sytuacja? Prezes Fundacji Dzieci Niczyje stanowczo temu zaprzecza. - Nie było w Polsce badań, które odpowiedziałyby na pytanie, czy wśród sprawców przemocy wobec dziecka konkubenci dominują nad ojcami biologicznymi, czy też innymi opiekunami - stwierdza dr Irena Kornatowska.
Polska, w której proces ujawniania problemu krzywdzenia dzieci rozpoczął się dopiero w latach 90., ma opinię kraju, w którym kary cielesne stosuje się przy akceptacji niemal całego społeczeństwa. Według danych Fundacji Dzieci Niczyje, kary fizyczne akceptuje aż 80 proc. rodziców, 63 proc. wymierza swoim pociechom klapsa, 38 proc. bije pasem, a 14 proc. uderza dzieci w twarz.
Paragrafy na pewno nie zmuszą dorosłych do kochania i okazywania miłości dziecku, jednak mogą ograniczyć stosowanie wobec niego przemocy. Kiedy w 1977 roku wprowadzono w Szwecji ustawowy zakaz bicia dzieci, aż 70 procent ankietowanych Szwedów wyrażało temu sprzeciw. Dwadzieścia lat później przeciwników tego zapisu prawnego było zaledwie 10 procent. Także media, również w Polsce, ukazujące dramatyczne przypadki wykorzystywania i maltretowania dzieci, przyczyniły się w dużej mierze, do tego, że dramaty rozgrywające się w czterech ścianach „domowego zacisza" przestają być tematami tabu. Niestety, w dalszym ciągu problemem pozostaje bierność sąsiadów wobec krzywdy dziecka.
Zdaniem dr Ireny Kornatowskiej, składa się na to kilka elementów: obawa przed konsekwencjami zachowań sprawcy wobec osoby, która powiadomiła odpowiednie instytucje, czyli obawa o własne bezpieczeństwo; niechęć uwikłania się w ewentualne sprawy sądowe; niechęć do ingerencji w ludzkie sprawy. - Trzeba jednak pamiętać, że prywatność ma bardzo wyraźne granice. Kończy je krzywda bezbronnej osoby -podkreśla dr Kornatowska.
Do szpitala w Koszalinie trafiło ciężko pobite i nieprzytomne 14-miesięczne dziecko, które miało złamaną podstawę czaszki oraz liczne zasinienia |
Do szpitali trafiają dzieci kłute ostrymi przedmiotami, przypalane papierosami lub elektrycznymi przyrządami, z połamanymi żebrami i kończynami, podduszone, z ciężkimi urazami głowy, uszkodzeniami narządów miąższowych, jak wątroba czy nerki. Dziecięcy oprawcy mają bardzo wyrafinowane metody, biją najczęściej w te miejsca ciała swoich podopiecznych, które pozostają niewidoczne dla osób postronnych.
Przemoc wobec dzieci może doprowadzić nie tylko do uszkodzeń ciała, krzywd emocjonalnych i agresywnych zachowań, które najczęściej trwają przez całe życie, ale także do śmierci dziecka. Skutki przemocy nie są jednak nieuniknione, możemy im zapobiegać przede wszystkim przez szybkie i zdecydowane reagowanie na krzywdę dziecka, której jesteśmy świadkami, a także poprzez niesienie konkretnej pomocy ofiarom znęcania.
Lubuscy policjanci zatrzymali 27-letniego Tomasza N., konkubenta matki dziecka, który jest podejrzany o pobicie ze skutkiem śmiertelnym 2,5-letniego chłopca |
Od ubiegłego roku obowiązuje w Polsce Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Celem jej miało być zwiększenie skuteczności przeciwdziałania przemocy w rodzinie oraz inicjowanie, a także wspieranie działań polegających na podnoszeniu świadomości społecznej wobec przemocy w rodzinie. Przepis jednak zawsze pozostaje martwy, jeśli nie jest umiejętnie wdrażany w życie i konsekwentnie egzekwowany.
Ponadto jeden z zapisów tejże ustawy wydaje się co najmniej kontrowersyjny. Mowa w nim, że sprawca przemocy w rodzinie zamiast trafić do aresztu, może mieć zastosowany dozór policyjny, pod warunkiem, że opuści wspólne miejsce zamieszkania z ofiarą bądź ofiarami swojej przemocy. W praktyce jest oczywiście odwrotnie, to ofiary przemocy muszą uciekać i kryć się przed agresorem, który „w nagrodę" pozostaje w swoim mieszkaniu i wiedzie niczym niezmącone życie. Ofiary przemocy natomiast mało, że żyją najczęściej na pograniczu skrajnej biedy, to także w bezustannym strachu przed spotkaniem swojego kata. Te historie niestety nie kończą się zwykle szczęśliwie.
Dr Jacek Profaska dyrektor Szpitala Dziecięcego przy ul. Krysiewicza w Poznaniu
- Niepokojąco wzrasta liczba maltretowanych dzieci, które są hospitalizowanew naszym szpitalu. Przez ostatnie siedem miesięcy mieliśmy dziesięć takich przypadków, a mówimy tu tylko o jednym szpitalu w jednym mieście! Z przyjętych do naszego szpitala dziesięciorga dzieci dwoje było w bardzo ciężkim stanie. Jedno z nich w wyniku pobicia przez konkubenta matki doznało masywnych obrażeń czaszkowo-mózgowych, które - pomimo naszych ogromnych wysiłków - spowodowały zgon dziecka. Ze smutkiem muszę stwierdzić, że pomysłowość oprawców jest niestety niewyobrażalna. Zdarzają się takie uszkodzenia, które sprawiają wrażenie jakby były wynikiem postępowania w sposób świadomy, wręcz sadystyczny. My, lekarze, nie do końca mamy możliwość dowodowego stwierdzenia, w jaki sposób powstały dane obrażenia u dziecka, jak np. oparzenia. Nie wiemy, czy są one wynikiem nieszczęśliwego wypadku, czy też dokonane z premedytacją. Dlatego oświadczenia rodziców musimy przyjmować na wiarę, czasem z wielką dozą nieufności. Niestety, wiele przypadków pobicia, zwłaszcza małych dzieci, które nie potrafią jeszcze wyartykułować szczegółów zdarzenia, uchodzi bezkarnie. Gdy okoliczności wypadku dziecka wzbudzają w nas zbyt wiele obaw, wówczas uruchamiamy procedurę sprawdzającą. Mam pełną świadomość, że to, co obserwujemy i zgłaszamy, jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. Dlatego tak ważna jest wrażliwość otoczenia na krzywdę dziecka.
opr. mg/mg