Kość z moich kości

Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?

John Mark Comer

Kość z moich kości

W Księdze Rodzaju czytamy, że Bóg spojrzał na świat i zobaczył, że Adam jest samotnym człowiekiem na pustkowiu. „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam” (Rdz 2, 18)3.

Bóg postanowił zatem coś z tym zrobić. Zesłał na Adama głęboki sen. Następnie wyjął z jego ciała jedno żebro i z tego żebra — z   kości Adama — stworzył Ewę. Adam obudził się i   zaśpiewał na widok kobiety:

Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została
wzięta (Rdz 2, 23).

Zauważcie, że pierwsze słowa człowieka, jakie odnajdujemy w Piśmie Świętym, są pieśnią miłości.

Bóg z uśmiechem na twarzy dołącza się do pieśni i mówi: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 24).

Gdy Bóg to powiedział, stworzył małżeństwo.
Hej, dotarło to do was?
Bóg stworzył małżeństwo.

Cała ta sprawa to Jego pomysł. Miłość, małżeństwo, seksualność, romantyzm — wszystko to ma swój początek w zamyśle Boga. Wszystko powstało w Jego wyobraźni za sprawą Jego stwórczego geniuszu.

Kość z moich kości

To dlatego w każdej kulturze na Ziemi ludzie się pobierają. Od Papui-Nowej Gwinei po Nowy Jork jeden wspólny element przewija się przez mozaikę ponad siedmiu miliardów lat istnienia ludzi na Ziemi — małżeństwo.

Małżeństwo jest wynikiem stworzenia, a nie produktem kultury. W Księdze Rodzaju człowiek miał pole do popisu. Stworzyliśmy naukę, technologie, sztukę, architekturę i urbanistykę, ale nie małżeństwo. Ono ma swój początek w Bogu.

To oznacza, że Bóg wie, jak małżeństwo powinno funkcjonować. Jak powinno działać. Bóg, który stworzył małżeństwo, ma jego obraz.

Gdzieś po drodze straciliśmy jednak z pola widzenia to, co Bóg zamierzył. Musimy wrócić do samego początku, do historii, od której wszystko się zaczęło. Historia, która wydarzyła się w ogrodzie, kryje w sobie dwie prawdy.

Pierwsza jest taka, że miłość jest piękna. Wtedy, dawno temu, Bóg stworzył coś niesamowitego. Pomimo bólu, złamanych serc i różnych trudności ciągle wracamy do pieśni miłości, jaką jest związek mężczyzny i kobiety. W przedziwny sposób wiemy, podświadomie to czujemy, że sprawa warta jest ryzyka.

Z drugiej strony wiemy też, że coś jest nie tak. Piękno pierwotnego stworzenia jest nadal obecne, ale zostało oszpecone i przesłonięte.

Wtedy w ogrodzie coś poszło nie tak. Do Raju przedostał się wąż. Przyszedł do Adama i Ewy i splamił ich czystą, niewinną miłość. Trawiony nienawiścią i zazdrością, chciał zniszczyć to pierwsze małżeństwo.
Bóg jest stwórcą życia. Wąż jest Jego przeciwieństwem. Jezus mówi o nim, że „od początku był on zabójcą”, i przedstawia go jako kogoś, kto „przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć” (J 8, 44; 10, 10). Wąż stara się zniszczyć to, co Bóg zbuduje. Stara się zniewolić to, co Bóg wyzwoli. Oszpecić to, co Bóg stworzy.

Miłość Adama i Ewy była zbyt piękna, aby wąż zostawił ją w spokoju. Wystarczyło jedno kłamstwo.

„Bóg powiedział: «Nie wolno wam jeść z niego [drzewa poznania dobra i zła], a nawet go dotykać, abyście nie pomarli». Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło»” (Rdz 3, 4-5).

Na czym polegało kłamstwo?

Na sugestii, że Bóg nas nie kocha. Że nie pragnie naszej radości. Że nie możemy Mu ufać. Że Boże pomysły nie są najlepsze. Że my wiemy lepiej niż Bóg.

I pierwsi ludzie — łatwowierni i naiwni — kupili to kłamstwo.

Od tej chwili historia miłosna zamieniła się w tragedię. Grzech w pierwszej kolejności uderzył w związek Adama i Ewy. Adam obwinił swoją żonę. Ewa obwiniła węża. Dwoje ludzi rzuciło się sobie do gardeł... i tak powstał pierwszy serial o małżeństwie.

Odruchowo myślimy, że Adam i Ewa byli głupi. Prymitywni jaskiniowcy, niewiele lepsi od małp. Ale czy my jesteśmy inni? Lepsi?
Prawda jest taka, że każdy z nas stoi przed tym samym wyborem. Z którego drzewa będziemy jeść?

Kość z moich kości

John Mark Comer

tłumacz: Anna Popławska
MIŁOLOGIA
BÓG. SEKS. MIŁOŚĆ. ROCK`N`ROLL

Czy kupimy to kłamstwo? Czy będziemy robić wszystko po swojemu, sądząc, że wiemy lepiej niż Bóg? A może rzucimy monetą i będziemy mieli nadzieję, że jakoś to będzie? Czy będziemy słuchać głosu Stwórcy, a nie węża? Czy uwierzymy, że to Bóg wie najlepiej? On jest Stwórcą i  On jest dobry.

Pogubiliśmy się gdzieś po drodze. Jeśli chcemy odnaleźć drogę powrotną do Raju, gdzie będziemy „nadzy i nieczujący wstydu”, musimy wsłuchiwać się w głos Jezusa.

Przyznam, że dziwne jest przyjmowanie porad na temat miłości od singla. Sądzę, że życie wędrownego nauczyciela nie było zbyt romantyczne. Ale wierzymy, że Jezus jest żywym Bogiem pośród nas.

Bóg, który powiedział: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam”, i nauczyciel, który powiedział: „Czyż nie czytaliście...?” — są jednym.

Jezus daje nam miłologię...

3 To zajmująca historia. Powinniście ją przeczytać jeszcze raz.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama