Miało nie być - pozostało

O tekstach usuniętych przez cenzurę z "Gościa Niedzielnego" w latach 1981-1989

Gdyby zebrać wszystkie fragmenty i całe artykuły „Gościa Niedzielnego” skonfiskowane przez cenzurę w ostatniej dekadzie PRL-u, to ich opublikowanie zajęłoby 13 ówczesnych wydań. Można przedstawić to inaczej: to tak, jakby między końcem 1981 r. a początkiem roku 1990 „Gość” nie ukazywał się przez 3 miesiące.

Dużo czy mało?

Powie ktoś, że taka „wyrwa” — 13 z 419 wydań, które się w tym czasie ukazały — to niewiele; że aktywność cenzury nie była tak dotkliwa, jak to się mogło wydawać ówczesnym czytelnikom, sięgającym po „Gościa” i trafiającym co tydzień na pamiętne: [- — — — -] [Ustawa o kontroli publikacji i widowisk z dnia..., art. 2 p. ...] — oznaczające, że w tym miejscu, zdaniem cenzora, nastąpiło nadużycie wolności słowa i druku. Można z perspektywy lat, jakie minęły od likwidacji w Polsce cenzury (nastąpiło to 11 kwietnia 1990 r.) do pewnego stopnia zgodzić się z taka oceną. W końcu owa wyrwa jest konstrukcją sztuczną, służącą obrazowaniu. W rzeczywistości „Gość” nie pauzował z powodu ingerencji cenzorskich. W miejsce każdego skonfiskowanego artykułu czy większego fragmentu wstawiano inny tekst.

Znakomita większość skreślonych fragmentów i artykułów zachowała się w archiwum GN. Archiwum cenzorskie w „Gościu” — prowadzone systematycznie od 1968 r. — to kilkadziesiąt pękatych teczek zawierających robocze (tzw. szczotkowe) odbitki stron z zaznaczonymi słowami, zdaniami, akapitami czy całymi artykułami — usuniętymi ręką cenzora przed drukiem pisma. Od końca 1981 roku do teczek wkładano również urzędowe, pisemne decyzje cenzorskie dla każdej konfiskaty.

Przywołany już dwukrotnie rok 1981 stanowił ważną datę graniczną w dziejach powojennej cenzury w Polsce. Wykonując 3. punkt Porozumień Gdańskich z 1980 r., Sejm w lipcu 1981 roku uchwalił Ustawę o kontroli publikacji i widowisk, która zastąpiła dotychczasową, pochodzącą z 1946 r. prawną podstawę działań cenzury. Stan do 1981 r. cechowała całkowita dowolność w uznawaniu przez cenzurę tego, co może być dopuszczone na łamy prasy, radia i TV, a co nie. Dyrektywy w tych sprawach, zmienne i absurdalnie szczegółowe, wydawało centrum polityczne. Kontrola cenzorska była niejawna, a jej decyzje ostateczne.

Ucywilizować cenzurę

Celem zmiany było „ucywilizowanie” cenzury poprzez określenie precyzyjnych, prawnych granic wolności słowa; poprzez uczynienie działań cenzury jawnymi, tj. wprowadzenie możliwości powiadamiania czytelników, radiosłuchaczy i telewidzów o każdorazowym wykreśleniu fragmentu bądź całości artykułu lub programu; wreszcie — poprzez umożliwienie autorom i redakcjom zaskarżania decyzji o konfiskatach do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Ustawa cenzorska z lipca 1981 r. w swym pierwotnym kształcie była kompromisem korzystnym — z punktu widzenia oczekiwań społecznych, zwłaszcza środowisk twórczych (literatów, dziennikarzy, naukowców, artystów). W trakcie prac nad nią swój stosunek do cenzury określił Kościół, stwierdzając, iż „z zasady jest przeciwny prewencyjnej cenzurze państwowej. Istnienie tej cenzury trzeba traktować jedynie jako sytuację wyjątkową, przejściową, wynikającą ze szczególnych okoliczności”.

Wkrótce jednak — 13 grudnia 1981 roku — okazało się, że „sytuacją wyjątkową, przejściową” było kilkanaście miesięcy między Sierpniem '80, a wprowadzeniem stanu wojennego. Dekret o stanie wojennym zawiesił wydawanie — formalnie — wszystkich gazet i czasopism. Ich wznowienie następowało na podstawie nowej procedury koncesyjnej, do której część z nich nie przystąpiła, innym udzielono koncesji po haniebnej akcji politycznej weryfikacji zespołów redakcyjnych, w której następstwie bez pracy znalazło się kilkuset dziennikarzy. Dodajmy, że w komisjach weryfikujących „polityczną poprawność” dziennikarzy zasiadali m.in. przedstawiciele urzędów cenzorskich.

Po nowemu — jak dawniej

Dla praktyki cenzorskiej istotne było wprowadzenie 13 grudnia 1981 r. zasady, iż cenzura, poza swymi uprawnieniami wynikającymi z nowej ustawy, może zablokować każdą publikację zagrażającą interesom bezpieczeństwa i obronności państwa. Zakończenie stanu wojennego — 22 lipca 1983 r. — nie oznaczało powrotu do kryteriów niecenzuralności zawartych w pierwotnej wersji ustawy. Interes bezpieczeństwa państwa i obronności z Dekretu o stanie wojennym został przeniesiony do ustawy cenzorskiej w ramach jej nowelizacji — jako dobro chronione przed nadużyciem wolności słowa i druku. Jednak, jak pokazała potem praktyka cenzorska, najważniejszą zmianą w ustawie było rozszerzenie zakazu nawoływania do przestępstwa i pochwalania go o zakaz głoszenia treści oczywiście stanowiących przestępstwo. Osławiony pkt. 6. w artykule 2. ustawy cenzorskiej zawierający po nowelizacji w 1983 r. te trzy zakazy cenzura powoływała jako podstawę konfiskat najczęściej. Przestępstwem, pochwalaniem przestępstwa lub nawoływaniem doń były np. informacje o niektórych imprezach Tygodni Kultury Chrześcijańskiej i relacje z tych imprez, nazwa Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie (w każdym kontekście), przypomnienia niektórych faktów i procesów z przeszłości Polski Ludowej, nazwa „Solidarność” (także w każdym kontekście), harcerstwo — ilekroć pojawiało się w kontekście religijno-kościelnym, informacje bieżące o różnego rodzaju manifestacjach religijno-społeczno-politycznych, krytyka mediów i stylu propagandy, wzmianki o działalności cenzury, krytyczne wypowiedzi i informacje z frontu „walki o krzyże”, krytyka ideologii marksistowskiej i wiele, wiele innych obszarów tematycznych.

Zasadniczy trzon archiwaliów cenzorskich — dokumentów powstałych w Głównym Urzędzie Kontroli Publikacji i Widowisk i w jego organach terenowych — przechowywany jest w stołecznym Archiwum Akt Nowych. Kilkanaście ostatnich lat PRL-u reprezentuje w tym zbiorze zasób dokumentów zaskakująco ubogich — w porównaniu z poznawczą wartością dokumentów z lat 50. czy 60. Wyjaśnieniem tego stanu rzeczy może być publikacja na Zachodzie „Czarnej księgi cenzury PRL” w 1977 r. (po ucieczce do Szwecji krakowskiego cenzora T. Strzyżewskiego, który zabrał ze sobą obowiązujące wówczas instrukcje i wytyczne cenzorskie). Po tym wydarzeniu wewnątrz cenzury nastąpiła zmiana instrukcji kancelaryjnej, skierowana, po pierwsze, na skuteczniejsze utajnienie obiegu dokumentów, po drugie — stworzenie takiego systemu ich klasyfikacji, aby osławione wytyczne, zapisy i zalecenia stanowiące fundament instytucji cenzorskiej opatrywane były symbolami zwalniającymi od obowiązkowej archiwizacji.

Cenzurki i donosy

Wspomniane roczne sprawozdania katowickiej cenzury — komplet za lata 1981—1989 — zachowały się, można przypuszczać, przez niedopatrzenie. Wskazywałaby na to reakcja byłego wysokiego funkcjonariusza cenzury poproszonego o informacje na temat działalności instytucji, zaskoczonego, że sprawozdania te przekazano do archiwizacji. Stanowią one pasjonującą lekturę, ukazującą w optyce cenzorskiej polityczną poprawność lub naganność wszystkich instytucji z obszaru ówczesnych województw katowickiego, częstochowskiego i bielskiego, których rezultaty działalności podlegały kontroli cenzorskiej. Mowa w nich o redakcjach prasy, radia i telewizji, wydawnictwach książkowych, w tym akademickich, o teatrach, przedsięwzięciach estradowych, także o działalności klubów studenckich, wreszcie — o kontroli rodzącego się rynku kaset wideo. Wyrażano w nich także oceny gotowości do współdziałania z cenzurą organów administracji terenowej, zwłaszcza kulturalnej — na ogół negatywne. W sprawozdaniach jednych chwali się za spolegliwość i gotowość do ustępstw, innych gani za brak woli współpracy z cenzurą (np. redakcję miesięcznika „Poglądy”, w której, jak napisano w sprawozdaniu za rok 1982, przy próbach podejmowania dialogu natrafiamy na mur niechęci). Można się zastanawiać nad konsekwencjami „donosów cenzorskich” dla tych, których dotyczyły. „Poglądy” w każdym razie zlikwidowano.

W sprawozdaniach niezmiennie czołową pozycję i najwięcej miejsca zajmuje „Gość Niedzielny”. Trudno się dziwić: dostarczał cenzorom najwięcej kłopotów i wymagał od nich nieustannej czujności. W GN dokonywano od 50 do 70 proc. wszystkich konfiskat z obszaru działania katowickiego urzędu kontroli publikacji i widowisk. W sprawozdaniu za 1982 r. napisano: Po likwidacji gazet „Solidarności” rolę pisma opozycyjnego przejął „Gość Niedzielny”. (...) Od pierwszego numeru „Gość Niedzielny” przejął i w sposób konsekwentny prowadził linię przeciwstawiania się stanowi wojennemu i przedsięwzięciom władz. (...) Redakcja Gościa nie przepuści żadnej okazji do zaznaczania ingerencji cenzorskiej na swych łamach współzawodnicząc pod tym względem z „Tygodnikiem Powszechnym”. Różnymi sposobami stara się też wyprowadzić cenzurę w pole, co jej się w tym roku trzykrotnie udało... Tego typu generalne oceny i uwagi były obecne w sprawozdaniach cenzury aż po jej kres, a przeplatały je, jako ilustracje, liczne wyimki skonfiskowanych fragmentów tekstów „Gościa”.

Między 1982 r., a ostatnim rokiem istnienia cenzura utraciła wiarę w swą skuteczność w obronie systemu, jego fundamentów ideologicznych i racji. Wprowadzenie liberalnej ustawy w 1981 r., a wkrótce potem stanu wojennego doczekało się w sprawozdaniu cenzury katowickiej takiej oto oceny:... Po wejściu w życie Ustawy (1 X 1981) (...) poważnie zmniejszyła się skuteczność działania Okręgowego Urzędu ze względu na wprowadzone Ustawą istotne ograniczenie kompetencji. (...) Stan wojenny przywrócił nam prestiż i szerokie możliwości, lecz zabrał pole działania, gdyż przestała wychodzić prasa i większość innych publikacji. Pomijając parkinsonowskie, biurokratyczne samozadowolenie prestiżem i potencjalnymi możliwościami przy braku realnego pola działania, warto zwrócić uwagę, że organowi administracji państwowej przeszkadzała ustawa — ponieważ istotnie ograniczała kompetencje. Potwierdza się więc, że cenzurze nie prawo, lecz ktoś inny wskazywał kompetencje i zadania. Prawo — np. stanu wojennego — mogło najwyżej sprzyjać ich wypełnianiu. Natomiast w sprawozdaniu ostatnim — za 1989 rok — pisanym na początku 1990 r. ogłoszono swoisty akt kapitulacji, choć nie bezwarunkowej: Model cenzury prewencyjnej w naszym kraju się przeżył. Świadczy o tym gwałtowny spadek ingerencji, podnoszone publicznie zarzuty wobec cenzury oraz postulaty modyfikacji jej pracy padające ze strony wielu ugrupowań o różnym nieraz profilu politycznym. Nie czekając na cudze propozycje, które mogą być skrajne lub niekompetentne, powinniśmy sami wyjść wobec rządu z projektem generalnego przejścia na model cenzury następnej, który powszechnie uważa się za rozwiązanie bardziej demokratyczne.

Szczęśliwie ówczesny rząd i sejm nie posłuchały sugestii rozwiązania bardziej demokratycznego, wybierając to skrajne, wręcz niekompetentne.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama