Coraz więcej w mediach fascynacji patologią, prezentacji tego, co w ogóle nie powinno mieć miejsca lub pozostać na marginesie życia. Skąd takie zamiłowanie do zła?
Świat w klatce, kontrowersyjne gale. Przesuwanie granic patologii — wielki tytuł opatrujący tekst na stronie internetowej polskatimes.pl brzmi złowieszczo. I trudno się dziwić, skoro opisywane w tekście zjawisko faktycznie świadczy o degradacji mediów i ich odbiorców.
Chodzi o brutalne walki pomiędzy osobami znanymi. Nadmienię przy tym, że „znany” oznacza kogoś, kto w mediach społecznościowych ma tysiące obserwujących. Sprzedaż dostępu przez internet, jak twierdzi autor wspomnianego tekstu, dla jednego wydarzenia może generować przychód nawet do 10 milionów złotych. A robi się to tak: dla dwóch „znanych” (oczywiście najpierw przeprowadza się konsultacje z odbiorcami, by wybrać takich, którzy mogą przynieść największy zysk) przygotowuje się scenariusz sztucznego konfliktu, przez tygodnie tak się go nakręca, by odbiorca miał wrażenie, że jest to spór autentyczny, po czym obu bohaterów wpuszcza się do klatki i transmituje walkę. Zwykłą bijatykę, dodajmy, a nie sport, bo przecież nie biorą w niej udziału sportowcy. W całej tej rywalizacji nie liczy się sposób, w jaki celebryta buduje swoją popularność, a walory etyczne nie istnieją. Liczy się wyłącznie zysk wygenerowany na patologicznych instynktach podglądania cudzych brudów czy eskalowania agresji. „Chleba i igrzysk” — wołali starożytni Rzymianie. Tu wystarczą igrzyska, które chleb mają przynieść ich organizatorom. Dobro i zło nie istnieją, iluzja miesza się z rzeczywistością, a jedynymi wartościami są liczby kliknięć, wyświetleń, czyli ilość odbiorców generujących zysk.
Odnoszę wrażenie, że coraz częściej w ten sposób załatwia się również sprawy poważne i problemy społeczne. I że bardzo podobna taktyka stosowana jest w kontekście „uwalniania” handlu w niedzielę, „przenoszenia” poczty do sklepu i innych równie kuriozalnych, aczkolwiek skutecznych ekonomicznie pomysłów. Choć co do tej skuteczności mam wątpliwości. Ciekawe, że Maryja w La Salette (przypomnę — to 175. rocznica objawień) płakała nad losem tamtejszych rolników, którzy usiłowali polepszyć swój byt, wychodząc w pole w niedzielę. Z przekazu dzieci, którym się objawiła, wynika, że Jej orędzie dotyczyło przestrzegania pierwszych trzech przykazań Dekalogu, w tym świętowania niedzieli. Dobrze sobie je dzisiaj przypomnieć, komplementarnie, razem. Bo co tu dużo mówić: nie da się czcić jedynego Boga, jeśli nie wierzy się w świętość dnia nazwanego przez Niego świętym.
opr. mg/mg