Łacina wciąż żywa

Dlaczego Radio Watykańskie wprowadza programy łacińskie? W jakim sensie łacina jest językiem "martwym"?

Choć niektórzy nazywają łacinę językiem martwym, rzeczywistość nie tylko tego nie potwierdza, ale wręcz dostarcza wciąż nowych dowodów, że jest zupełnie inaczej. Jednym z nich jest duże zainteresowanie łacińskimi wpisami Papieża na Twitterze, które śledzi prawie milion osób, a także rozgłos, jaki wywołały w mediach włoskich, i nie tylko, nowe programy nadawane od czerwca br. przez Radio Watykańskie. Powstały one z inicjatywy dyrektora programowego Dykasterii ds. Komunikacji Andrei Torniellego, który sam jest absolwentem filologii klasycznej. Pierwszy z nich to 5-minutowe wiadomości nadawane w sobotę i powtarzane w niedzielę, zatytułowane Hebdomada Papae. Notitiae Vaticanae Latine redditae, czyli Tydzień Papieża. Wiadomości watykańskie po łacinie; drugi z kolei, pod tytułem Anima Latina. Radio colloquia to rozmowy po włosku o łacinie, klasycznej i kościelnej, a także o neologizmach wciąż tworzonych na potrzeby tłumaczeń tekstów współczesnych, teoretyczne i praktyczne minilekcje. Z realizatorami tych programów współpracuje sekcja łacińska Sekretariatu Stanu, której szef, ks. prał. Waldemar Turek, rozmawia z polskim «L'Osservatore Romano» o tym nowym projekcie.

W Sekretariacie Stanu istnieją sekcje zajmujące się sprawami z różnych obszarów językowych; czym zajmuje się biuro łacińskie?

Jesteśmy sekcją, która przygotowuje różnego rodzaju dokumenty dla Ojca Świętego, z których większość jest podpisywana bezpośrednio przez niego, a niekiedy także krótkie wystąpienia ustne właśnie w języku łacińskim. Jest to łacina kościelna, przez którą staramy się w jakiś sposób kontynuować wielką, bardzo bogatą tradycję łaciny jako języka oficjalnego Kościoła. Choć zdajemy sobie sprawę z tego, że dzisiaj coraz mniej profesorów czy studentów zagląda do tekstów łacińskich jako do tekstów oficjalnych, to encykliki oraz większość ważnych dokumentów odnoszących się do całego Kościoła tłumaczy się na łacinę, i to właśnie wersja łacińska jest wersją oficjalną, nawet jeśli niekiedy ukazuje się z lekkim opóźnieniem w porównaniu z językami współczesnymi. To opóźnienie jest podyktowane dwiema przyczynami. Po pierwsze, jako niewielki zespół nie zawsze jesteśmy w stanie w krótkim czasie przetłumaczyć dosyć skomplikowane niekiedy od strony doktrynalnej i językowej dokumenty, a po drugie — ze względu na to, że wersja łacińska dokumentu jest wersją oficjalną — warto z publikacją trochę poczekać. Kiedy bowiem dokument jest już opublikowany we współczesnych językach, nadchodzą różne zapytania, opinie, niekiedy trzeba coś poprawić w jednym czy drugim języku, czasami wprowadzane są jakieś drobne zmiany, które my uwzględniamy w przygotowaniu wersji oficjalnej, publikowanej następnie w Acta Apostolicae Sedis. W przypadku wspomnianych dokumentów jesteśmy jedynie tłumaczami; natomiast jest cały szereg innych pism, które przygotowujemy w naszej sekcji bezpośrednio po łacinie. Są to np. nominacje biskupów, listy gratulacyjne, nominacje wysłanników specjalnych Ojca Świętego, tzw. brewia apostolskie, czyli dokumenty, mocą których Ojciec Święty ogłasza nowych błogosławionych, czy też listy dekretalne dotyczące nowych świętych. Te teksty powstają bezpośrednio po łacinie, co oznacza, że w tych przypadkach jesteśmy w większej mierze ich autorami i twórcami, możemy bowiem sobie pozwolić na swobodniejszy wybór słów, zwrotów, konstrukcji, a także — przynajmniej w jakimś stopniu — układać treść, zgodnie z obowiązującymi regułami, wynikającymi z tradycji i kontekstu współczesnego.

Jak doszło do współpracy z Radiem Watykańskim?

To trochę dłuższa historia. Myślę, że zainteresowanie mediów łaciną wzbudziły tweety Ojca Świętego. Już od dobrych kilku lat Papież przekazuje swoje myśli również za pośrednictwem Twittera, a publikowane tam teksty są tłumaczone na kilka języków. Na początku nie było wersji łacińskiej, później jednak zdecydowaliśmy, za aprobatą przełożonych, żeby tłumaczyć wpisy na łacinę, i robimy to systematycznie już od kilku lat. Ich liczba się zmienia, czasami jest to jeden tweet dziennie, czasem — jak teraz, w okresie wakacji — jest ich trochę mniej, a niekiedy mamy dwa tweety na dzień. Zauważyliśmy od początku, że te krótkie myśli wyrażone w języku łacińskim budzą spore zainteresowanie. Śledzimy to na bieżąco i wiemy, że w tej chwili jest ok. miliona osób, które zaglądają do naszej wersji. Może to nie jest bardzo dużo, bo na przykład wersja angielska ma osiemnaście milionów, a hiszpańska 17 milionów followersów, ale my jesteśmy w praktyce tuż za językiem francuskim i polskim, a przed językiem niemieckim. Muszę przyznać, że to nas i zaskakuje, i cieszy zarazem. Nie wiemy, czy te osoby analizują nasze teksty, czy je jedynie czytają, czy też przeglądają ze zwykłej ciekawości... Jednak to był dla nas taki pierwszy sygnał świadczący o zainteresowaniu naszą pracą. Zrozumieliśmy też, że dziś, również w związku z ogromną transformacją świata mediów, nie wystarczy poprzestać na publikowaniu słowników czy opracowań, tylko po prostu trzeba spróbować propagować łacinę w inny sposób.

A propos słowników, czy praca nad przekładami tweetów, które językowo bardzo różnią się przecież od tradycyjnych dokumentów, wymaga szczególnych zabiegów i narzędzi?

Niewątpliwie, a to dlatego, że często dotyczą one spraw bardzo współczesnych. Niekiedy są to tematy związane z liturgią, z teologią, ale często, zwłaszcza w czasach pontyfikatu Ojca Świętego Franciszka, mamy również myśli dotyczące spraw społecznych, ekologii, informatyki; w takich przypadkach próbujemy wyrazić treść opisowo albo tworzyć jakiś nowy termin. Wielką pomoc stanowi w tej pracy opublikowany ponad dwadzieścia lat temu Lexicon Recentis Latinitatis [LEV, t. I, 1992; t. II, 1997], czyli Słownik współczesnej łaciny, przygotowany przez naszych poprzedników z biura, którzy zaprosili do współpracy wybitnych znawców łaciny klasycznej i chrześcijańskiej i spróbowali, z dużym sukcesem, wyrazić po łacinie wiele współczesnych pojęć, bądź to w formie opisowej, bądź tworząc nowe słowa według przyjętych wcześniej norm. Lecz w niektórych przypadkach wspomniany słownik nie jest już wystarczający, zwłaszcza gdy chodzi o bardzo szybko rozwijające się słownictwo informatyczne. Tu jesteśmy zdani na własne siły.

Tym kwestiom poświęcona jest audycja Anima Latina...

Tak, kiedy w pewnym momencie Dykasteria ds. Komunikacji zauważyła, że zostały przez nas opublikowane tweety Ojca Świętego z roku 2017 po łacinie i po włosku w książce wydanej przez Libreria Editrice Vaticana [Breviloquia Francisci Papae. Anno MMXVII composita], zaproponowano nam, byśmy ten tom zaprezentowali; co więcej, z inicjatywy Dykasterii powstał krótki, 5-minutowy film, przeznaczony do opublikowania na portalu informacyjnym Vatican News i na YouTube, z myślą o osobach zainteresowanych naszą pracą. Chodziło o to, żeby opowiedzieć o tweetach, o dokumentach, o łacinie współczesnej, używanej tutaj, w środowisku Kurii Watykańskiej. Kiedy to wideo powstało i zostało opublikowane, okazało się, że było oglądane przez wielką liczbę osób. Także tym razem byliśmy zaskoczeni, bo nie spodziewaliśmy się tak dużej liczby widzów; dodatkowo mieliśmy też inne sygnały, takie jak telefony i propozycje wywiadów, nawet ze strony bardzo znanych gazet, które wcześniej nie poświęcały uwagi językowi łacińskiemu.

Czyli zaczęło się od tweetów?

Niewątpliwie. Po sporym sukcesie wideo o tweetach Dykasteria ds. Komunikacji wystąpiła z propozycją, żeby przygotować we współpracy z nami dziennik, który byłby nadawany przynajmniej raz w tygodniu, po łacinie, pięcio-, sześciominutowy, omawiający najważniejsze wydarzenia z działalności Papieża i życia Kościoła w mijającym tygodniu.

Na marginesie mogę powiedzieć, że przez 30 lat program tego typu, po łacinie, ale niedotyczący Ojca Świętego i Watykanu, był nadawany przez radio fińskie. Nie wiem, czy to zbieg okoliczności ani też czy pracownicy Dykasterii o tym wiedzieli, ale radio fińskie w czerwcu tego roku zdecydowało zakończyć nadawanie swojej audycji. My jesteśmy w tej chwili, jak się wydaje, jedyną instytucją — mam na myśli naszą sekcję łacińską Sekretariatu Stanu i Dykasterię ds. Komunikacji — która od 8 czerwca br. nadaje właśnie ten pięciominutowy dziennik, obejmujący zwykle trzy albo cztery informacje na temat działalności Papieża i życia Kościoła. Pracownicy Dykasterii zaproponowali też, żeby po tym dzienniku emitowany był program dotyczący języka łacińskiego, na który składają się wywiady z ludźmi, którzy dzisiaj zajmują się łaciną. Ten program jest nadawany w języku włoskim i ma formę rozmowy o współczesnej łacinie, a więc o tweetach, nowych terminach, które tutaj tworzymy, wreszcie o znanych przysłowiach łacińskich. Chodzi o to, żeby przekazać współczesnemu słuchaczowi Radia Watykańskiego nie tylko garść podstawowych informacji o łacinie, tej dawnej i współczesnej, ale także o jej ciągłej obecności w naszej kulturze, zwłaszcza śródziemnomorskiej. Wyemitowano już kilkanaście takich programów. Cześć informacyjna — po łacinie — nazywa się Hebdomada Papae, czyli Tydzień Papieża, a zaraz po niej nadawane są wspomniane rozmowy — po włosku — zatytułowane Anima Latina, czyli dosłownie Dusza łacińska. Nie wiemy na razie, ilu mamy słuchaczy, choć znowu jest sporo reakcji pozytywnych.

Co jest punktem wyjścia tych rozmów?

Audycja rozpoczyna się zwykle od krótkiego przedstawienia rozmówcy. Później są pytania dotyczące wybranego tweetu, obejmującego przeważnie jakieś nowe terminy, związane z poruszanym współczesnym tematem. Kolejne pytania dotyczą wybranych powiedzeń czy przysłów łacińskich, które weszły na stałe do współczesnych języków, zwłaszcza włoskiego, ale nie tylko. Wystarczy tu wspomnieć takie zwroty jak urbi et orbi czy ad limina; wiemy, że mają one swoją historię, że narodziły się w pewnym kontekście, ale współcześnie używane są nie tylko w tym pierwotnym znaczeniu. Jeśli powiemy, że ktoś coś ogłasza urbi et orbi, to znaczy wszystkim i w każdej sytuacji, a może nawet, niekiedy, że mówi za dużo... Mamy różnego rodzaju opracowania dotyczące tych zwrotów, także w języku polskim. Warto tu wspomnieć wydany przez Wydawnictwo WAM (Kraków 2010) tom zatytułowany Dicta. Zbiór łacińskich sentencji, przysłów, zwrotów i powiedzeń, opracowany przez o. Czesława Michalunio SJ, który zawiera ok. 10 tys. haseł. Istnieją podobne publikacje dotyczące języka greckiego, więc tematów na te rozmowy nie powinno zabraknąć...

Na czym polega w praktyce współpraca z Radiem Watykańskim i Vatican News?

Otrzymujemy od Dykasterii tekst wiadomości po włosku, który tłumaczymy na łacinę; staramy się to zrobić w ciągu 24 godzin. Tłumaczenie wysyłamy zarówno w formie drukowanej, jak i w formie nagrania; wielu z dziennikarzy Radia Watykańskiego jest absolwentami liceów klasycznych, mają jednak niekiedy wątpliwości co do wymowy czy akcentu, dlatego otrzymują od nas obydwie wersje i to oni czytają dla radia wiadomości po łacinie, bo mają do tego fachowe przygotowanie. Wiadomościom towarzyszą odpowiednio dobrane przerywniki muzyczne, jak w innych dzisiejszych serwisach informacyjnych.

Dla kogo przeznaczone są te audycje, z myślą o kim powstają?

Pragniemy przez te programy przede wszystkim pokazać, że łacina jest nadal, przynajmniej w jakiejś mierze, językiem żywym. Dzisiaj zdecydowana większość ludzi zainteresowanych łaciną uważa, że jest to język martwy, że dzisiaj nikt już nie mówi ani nie pisze po łacinie. My natomiast jesteśmy małym zespołem, doprawdy jednym z niewielu, które próbują nie tylko podtrzymać, ale także propagować użycie łaciny jako języka żywego. Wiem, że tu i ówdzie są grupy studentów łaciny, którzy starają się mówić tym językiem, że są też profesorzy prowadzący wykłady po łacinie. Grupy te należą jednak do rzadkości. My zwracamy się do wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób interesują się językiem łacińskim, zwłaszcza do młodzieży, bo mamy nadzieję, że może to być dla nich bodźcem do poznania bardzo bogatego świata kultury, wyrażonej w tym języku. Młodzi ludzie niekiedy są «zmuszani» do uczenia się łaciny czy greckiego, nie są jednak odpowiednio do tego motywowani; są przekonani, że chodzi o coś, co należy już jedynie do przeszłości. A przecież wiemy, jak bardzo łacina, a także grecki są obecne w kulturze chociażby włoskiej i w ogóle europejskiej. Warto w tym miejscu dodać, że kiedy została ogłoszona informacja o nowej audycji radiowej po łacinie, o rozmowach po włosku dotyczących łaciny, ku naszemu zdziwieniu i bez żadnych zabiegów z naszej strony pojawiły się długie artykuły na ten temat w wielkich włoskich gazetach, takich jak «La Stampa», «La Repubblica», «L'Avvenire», «Il Giornale», «Il Sole 24 Ore». Mieliśmy też propozycje innych wywiadów, podczas gdy pamiętam, że jeszcze kilka lat temu, kiedy chcieliśmy, żeby jakiś dziennik włoski napisał o naszej pracy, temat ten w ogóle nie budził zainteresowania. A tutaj nagle, ni stąd ni zowąd, w sposób zupełnie nieoczekiwany, wymienione wcześniej i inne dzienniki, a nawet niektóre tygodniki, poświęciły nam całe strony. Mamy nadzieję, że to zainteresowanie nie będzie chwilowe, lecz przerodzi się w coś głębszego, trwalszego, co sprawi, że łacina nie tyle wróci w takiej skali, jak to było w historii, bo to jest niemożliwe, ale że się uda pokazać współczesnym ludziom jej ciągłą obecność, aktualność i żywotność.

Pragnę zachęcić także Czytelników polskiej edycji «L'Osservatore Romano» do słuchania tych wiadomości; wystarczy wyszukać Hebdomada Papae lub Anima latina na portalu informacyjnym Vatican News, gdzie w formie podcastu można znaleźć wszystkie dotychczas wyemitowane audycje, przy czym do dziennika dołączony jest tekst łaciński i jego wersja w języku włoskim. Zależy nam na tym, żeby słuchaczom audycji dostarczać również tekst w formie drukowanej, aby pokazywać, zwłaszcza tym, którzy znają łacinę klasyczną, jak o współczesnych realiach można pisać po łacinie, używając nowych terminów, form, nazw współczesnych organizacji, tematów kongresów, wydarzeń sportowych, jak na przykład mistrzostwa świata w piłce nożnej.

W jakiej formie łacina jest obecna w dzisiejszej kulturze?

Nasza kultura, zwłaszcza śródziemnomorska, a szczególnie włoska, jest przesiąknięta, jak już wspominaliśmy, nie tylko słowami łacińskimi, ale pojęciami, postaciami, wziętymi zarówno z tradycji klasycznej, jak i chrześcijańskiej. Trzeba zacząć to bogactwo odzyskiwać, ukazywać, jak bardzo jest ono obecne od wieków w naszym sposobie myślenia, w naszej kulturze, zwłaszcza w literaturze i malarstwie. Przez wiele wieków ta kultura była również propagowana na całym świecie, chociażby przez misjonarzy i uczonych.

Zresztą często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nawet w dziedzinach typowych dla współczesnej mentalności posługujemy się w gruncie rzeczy słowami z rdzeniem łacińskim. Przykładem banalnym może tu być słowo «komputer», pochodzące od łacińskiego computo, computare, czyli liczyć, a takich przykładów moglibyśmy podać o wiele więcej. Nie dotyczy to tylko języków bezpośrednio wywodzących się z łaciny, ale większości języków europejskich. W języku polskim np. mamy takie słowa pochodzenia łacińskiego, jak deficyt, patriotyzm, dom, katedra, kapituła, czy wyrażenia typu: mutatis mutandis, et vice versa bądź et caetera.

Pewne dziedziny wiedzy i życia, takie jak filozofia, medycyna, psychologia czy ekonomia bądź księgowość, a zwłaszcza prawo cywilne i kościelne posługują się bardzo często terminami zapożyczonymi z łaciny bądź greki. Nasi pierwsi poeci pisali po polsku, ale z wyraźnymi odniesieniami do tych dwóch języków. W Trylogii Sienkiewicza panowie Zagłoba i Wołodyjowski używają wielu słów i wyrażeń łacińskich, a najbardziej znana na świecie polska powieść nosi tytuł Quo vadis. Uświadomienie sobie tego wszystkiego budzi większe zainteresowanie historią i współczesnością, zgodnie z powiedzeniem historia magistra vitae.

Czy łacina jest wystarczająco kultywowana w życiu Kościoła?

W Polsce w liturgii czy w modlitwach posługujemy się doprawdy rzadko tekstami łacińskimi; wyjątek stanowią niektóre wspólnoty zakonne czy jakieś specjalne grupy. Kiedy odwiedzamy inne kraje europejskie, bardziej laickie, jak choćby Francja, zauważamy ze zdziwieniem, że podczas Mszy św. niektóre części (np. Gloria, Credo, Pater noster) są odmawiane albo śpiewane w tym języku. U nas nie ma raczej tego zwyczaju, ale są w różnych miastach Msze św. po łacinie. Niekiedy myli się dwie rzeczy, sądząc, że Msza św. po łacinie musi być od razu związana z dawnym rytem — trydenckim — a to przecież nie jest konieczne, bo można odprawiać Mszę św. po łacinie według obowiązującego Mszału Pawła VI. Do tego trzeba oczywiście być odpowiednio przygotowanym i wykazywać wystarczającą znajomość języka, o którym mówimy, bo tylko pod takim warunkiem możemy dostrzec piękno tekstów i melodii — jakże nie wspomnieć tu chorału gregoriańskiego — które karmiły duchowo i kulturowo wiele pokoleń.

Posługiwanie się językami narodowymi nie stoi w sprzeczności z kultywowaniem łaciny. Jest zrozumiałe, że dzisiaj modlimy się w języku, który św. Jan Paweł II nazywał «językiem serca», ale to absolutnie nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, pozwala też korzystać z bogactwa modlitw i tekstów powstałych w języku łacińskim. Przypominam tu sobie opublikowane wiele lat temu dzieło O naśladowaniu Chrystusa Tomasza a Kempis w wersji polskiej i łacińskiej czy podobne, dwujęzyczne wydanie Wyznań św. Augustyna.

Czy łacinę znają wszyscy księża?

Niestety, wielu księży nie zna łaciny albo zna ją bardzo powierzchownie. Nie jest to tylko ich wina, bo w ostatnich latach nastąpiły różne zmiany w programach seminaryjnych, toteż wielu duchownych, którzy są nawet dobrze przygotowani w różnych innych dziedzinach, nie miało głębszego kontaktu z językiem łacińskim. Kiedy w różnych okolicznościach dostrzegają praktyczną potrzebę znajomości tego języka — na przykład przy okazji Mszy św. koncelebrowanej przez kapłanów pochodzących z całego świata na placu św. Piotra — zwykle jest już za późno.

Dlaczego warto uczyć się łaciny?

Czytałem kiedyś dane statystyczne, nie przypominam sobie dokładnie liczb, ale na przykład w języku angielskim jest całe mnóstwo słów łacińskich i greckich, choć często mają one inne końcówki i nieco zmodyfikowaną formę, toteż rdzeń klasyczny może być mniej widoczny. Dlatego też jeśli ktoś dzisiaj uczy się łaciny, okaże mu się to niewątpliwie pomocne przy studiowaniu współczesnych języków europejskich, zwłaszcza romańskich, ale również takich, jak angielski i niemiecki. Łacina została częściowo wyeliminowana ze szkół często z racji praktycznych, bo nie dostrzega się jej bezpośredniego zastosowania, a żyjemy w czasach pragmatyzmu; jest szereg innych dziedzin, które wydają się ważniejsze, przynoszące od razu konkretne korzyści czy zastosowanie. Ale wiemy że w życiu każdego z nas trzeba podejmować pewne wysiłki długoplanowe, które przynoszą obfite owoce dopiero po jakimś czasie... Ponadto znajomość łaciny i greckiego, jak też kultury starożytnej, wydaje się konieczna do właściwego zrozumienia literatury pięknej, zwłaszcza europejskiej. Profesor Ivano Dionigi, dawny rektor uniwersytetu bolońskiego, wybitny znawca literatury łacińskiej, stwierdził niedawno w wywiadzie dla Radia Watykańskiego, że czytanie i komentowanie Boskiej Komedii Dantego bez znajomości łaciny wydaje mu się sprawą... mało poważną.

Myślę, że można by podać podobne przykłady dotyczące także literatury polskiej...

Dziękuję za rozmowę.

Ks. prał. Waldemar Turek, szef sekcji łacińskiej Sekretariatu Stanu

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama