Świadectwa przedstawione w pierwszym dniu watykańskiego zgromadzenia poświęconego ochronie nieletnich (21-24.02.2019)
W pierwszym dniu spotkania, 21 lutego rano, jego uczestnicy wysłuchali pięciu nagranych świadectw: mężczyzny z Ameryki Południowej, kobiety z Afryki, mężczyzny ze środkowej Europy, Amerykanina i Azjaty.
Najpierw chciałbym podziękować Komisji za to, że pozwoliła mi wypowiedzieć się dzisiaj przed wami, a Ojcu Świętemu za wszelkie oparcie i pomoc, jakimi nas otoczył w ostatnim czasie. Oczekuje się ode mnie, abym powiedział o cierpieniu, wynikającym z nadużycia seksualnego. Wszyscy wiedzą, że nadużycia seksualne pozostawiają tragiczne skutki w każdej osobie. Myślę więc, że nie warto wciąż o tym mówić, bo skutki są ewidentne pod każdym względem i pozostają na całe życie.
Chciałbym natomiast powiedzieć o sobie jako katoliku, o tym, co mnie się przydarzyło i co chciałbym powiedzieć biskupom. Najtrudniejszą rzeczą dla katolika jest zdołać opowiedzieć o nadużyciu seksualnym; ale jeśli już zdobyłeś się na odwagę i zaczynasz opowiadać — w tym wypadku mówię o sobie — pierwszą myślą, jaka mi przyszła, jest ta: opowiem wszystko Świętej Matce Kościołowi, gdzie mnie wysłuchają i obdarzą szacunkiem. Jednak pierwsze, co zroblili, to potraktowali mnie jako kłamcę, odwrócili się plecami i powiedzieli, że ja i inni jesteśmy wrogami Kościoła. Taka postawa występuje nie tylko w Chile — istnieje na całym świecie, i to musi się skończyć.
Wiem, że się rozważa, jak położyć kres temu zjawisku i jak zapobiec jego pojawieniu się na nowo, i jak zadośćuczynić za całe to zło. Przede wszystkim — fałszywe przebaczenie, wymuszone przebaczenie nie działa. Ofiary potrzebują, żeby im uwierzono, żeby je uszanowano, żeby się o nie zatroszczono i je uzdrowiono. Trzeba doprowadzić do uzdrowienia ofiar, być blisko nich, trzeba im wierzyć i im towarzyszyć. Wy jesteście lekarzami dusz, a jednak, poza rzadkimi wyjątkami, staliście się — w niektórych wypadkach — zabójcami dusz, zabójcami wiary. Coż za tragiczna sprzeczność. Zadaję sobie pytanie, co myśli Jezus, co myśli Maryja, gdy widzą, że sami pasterze zdradzają swoje owieczki? Usilnie was proszę, byście współpracowali z wymiarem sprawiedliwości, abyście zatroszczyli się szczególnie o ofiary, aby to, co robi się teraz w Chile, to znaczy to, czego Papież dokonuje w Chile, było wzorem dla innych krajów świata.
Widzimy na co dzień wierzchołek lodowca — pomimo że Kościół twierdzi, iż wszystko się skończyło, wciąż pojawiają się kolejne przypadki: dlaczego? Dlatego, że należy postępować tak jak wtedy, gdy mamy do czynienia z nowotworem — należy leczyć cały nwotwór, a nie ograniczać się do usunięcia go; konieczna jest zatem chemioterapia, radioterapia, trzeba zastosować leczenie. Nie wystarczy wyciąć guz i to wszystko. Proszę was, abyście słuchali tego, co zamierza Ojciec Święty, a nie ograniczali się do potakiwania głową, a potem robili co innego. Jedyna rzecz, o jaką was proszę — i proszę o to Ducha Świętego — to abyście pomogli w przywróceniu zaufania w Kościele; aby ci, którzy nie chcą słuchać Ducha Świętego i zamierzają nadal ukrywać, opuścili Kościół i zostawili miejsce tym, którzy chcą tworzyć Kościół nowy, Kościół odnowiony i Kościół całkowicie wolny od nadużyć seksualnych. Zawierzam to wszystko Dziewicy, Panu, aby to wszystko stało się rzeczywistością. Bo nie możemy dłużej tolerować tego przestępstwa, jakim jest ukrywanie plagi nadużyć seksualnych w Kościele. Mam nadzieję, że Pan i Maryja oświecą was i że raz na zawsze będziemy współpracowali z wymiarem sprawiedliwości, aby wyplenić tego raka z Kościoła, gdyż go niszczy. A właśnie tego chce diabeł. Dziękuję.
Co najbardziej zraniło panią w życiu?
Od piętnastego roku życia miałam stosunki seksualne z księdzem. Trwało to trzynaście lat. Trzy razy zaszłam w ciążę i trzy razy zmusił mnie do jej przerwania, tylko dlatego, że nie chciał używać prezerwatyw czy też metod antykoncepcyjnych. Na początku tak bardzo mu ufałam, że nie zdawałam sobie sprawy, iż mógłby mnie wykorzystać. Bałam się go, a za każdym razem, gdy wzbraniałam się przed współżyciem seksualnym z nim, bił mnie. A ponieważ byłam całkowicie od niego zależna ekonomicznie, znosiłam wszystkie upokorzenia z jego strony. Mieliśmy stosunki seksualne zarówno w jego domu w miasteczku, jak i w diecezjalnym ośrodku przyjęć. W tej relacji nie miałam prawa do tego, żeby mieć «chłopaka»; za każdym razem gdy kogoś miałam, a on się o tym dowiedział, bił mnie. To był warunek, żeby mi pomagał ekonomicznie... dawał mi wszystko, co tylko chciałam, jeśli akceptowałam stosunki seksualne; w przeciwnym wypadku mnie bił.
Jak sobie pani poradziła z tymi zranieniami i jak się pani czuje dzisiaj?
Mam poczucie, że moje życie jest zniszczone. Zaznałam w tej relacji tak wielu upokorzeń, że nie wiem, czego mogę oczekiwać od przyszłości... To sprawiło, że teraz jestem bardzo ostrożna w relacjach.
Co chciałaby pani przekazać biskupom?
Trzeba mówić, że kochać to zasadniczo kochać bezinteresownie; gdy kocha się kogoś, to myśli się o jego przyszłości, o jego dobru. Nie wolno wykorzystywać osoby w ten sposób. Trzeba powiedzieć, że księża i zakonnicy mogą pomagać, a jednocześnie także niszczyć — muszą postępować w sposób odpowiedzialny, jako osoby rozważne.
Bardzo dziękuję. Pani świadectwo będzie bardzo pomocne w spotkaniu biskupów. Jeszcze raz dziękuję.
Mam 53 lata, jestem księdzem zakonnym. W tym roku przypada 25. rocznica moich święceń kapłańskich. Jestem wdzięczny Bogu. Co mnie zraniło? Zraniło mnie spotkanie z pewnym księdzem. Jako nastolatek, po moim nawróceniu, chodziłem do księdza, żeby mnie nauczył czytania Pisma Świętego podczas Mszy św., a on dotykał moich miejsc intymnych. Spędziłem noc w jego łóżku. To zraniło mnie głęboko. Inna rzecz, która mnie zraniła, to biskup, któremu po wielu latach, już jako dorosły, opowiedziałem o tym, co się wydarzyło. Poszedłem do niego razem z moim prowincjałem. Wcześniej napisałem list do biskupa, sześć miesięcy po rozmowie z księdzem. Biskup nie odpisał mi, więc po sześciu miesiącach napisałem do nuncjusza. Nuncjusz zareagował, okazując zrozumienie. Potem spotkałem biskupa, a on mnie zaatakował, nie starając się mnie zrozumieć, i to mnie zraniło. Z jednej strony ksiądz, a z drugiej ten biskup, który... Co czuję? Czuję się źle, ponieważ ani tamten ksiądz nie odpisał na mój list, ani biskup, a minęło 8 lat — nawet on nie odpowiedział. Co chciałbym powiedzieć biskupom? Aby wysłuchiwali tych osób, aby nauczyli się wysłuchiwać osoby, które mówią: ja chciałem, żeby ktoś mnie wysłuchał, aby się dowiedziano kim jest ten człowiek, ten ksiądz i co robi. Przebaczam z serca temu księdzu i biskupowi. Dziękuję Bogu za Kościół, jestem wdzięczny za to, że jestem w Kościele. Mam wielu przyjaciół księży, którzy mi pomogli.
Dzień dobry... Dziękuję za okazaną solidarność z tymi, którzy doświadczyli nadużyć seksualnych ze strony duchownych, i cieszę się, że mogę uczestniczyć w tym spotkaniu. Co zraniło mnie najbardziej... Gdy zastanawiam się nad tym pytaniem, powracam myślą do pełnego uświadomienia sobie, że utraciłem całkowicie moją młodzieńczą niewinność i jak to wpłynęło na moje dzisiejsze dzisiaj. Istnieje nadal cierpienie w moich relacjach rodzinnych, istnieje wciąż ból w relacjach z braćmi i siostrami... Doświadczam wciąż bólu także ze względu na moich rodziców, doświadczam bólu z powodu zaburzenia, zdrady, manipulacji, które spowodował w mojej rodzinie i we mnie ten zły człowiek, którym był w tamtym czasie nasz ksiądz katolicki. Właśnie to zraniło mnie najbardziej i to przynoszę dzisiaj. Teraz czuje się dobrze, ponieważ znalazlem nadzieję i uzdrowienie, opowiadając moją historię, dzieląc się nią z rodziną, z moją żoną, z moimi dziećmi, z moimi krewnymi, z moimi przyjaciółmi, a ponieważ jestem w stanie to uczynić, czuję się lepiej wobec siebie i potrafię być sobą. Co chciałbym powiedzieć biskupom? Myślę, że to doskonałe pytanie. Chciałbym prosić biskupów o przywództwo, o przewodzenie z wizją i odwagą. To mówię i to mam nadzieję zobaczyć. Doświadczyłem osobiście tak rozumianego przywództwa i to mnie uderzyło osobiście. Jednym z moich najpiękniejszych wspomnień o kard. Francisie George'u jest to, gdy opowiadał o trudnościach braci kapłanów, którzy popełnili nadużycia: myślę, że tamte słowa wypowiedziane przez człowieka na tym stanowisku, choć musiało być dla niego bardzo trudne wypowiedzenie ich, były jednak sluszne i potrzebne. Otóż w tamtej chwili uwierzyłem, że istnieje przywództwo, i myślę, że istnieje także teraz. I pomyślałem, że skoro mógł tak się narazić, a przez to stał się wzorem, to także ja mogę to uczynić, i inne ofiary, i inni katolicy i wierni mogą ryzykować, aby przyczynić się do znalezienia rozwiązania, pracować nad uzdrowieniem, by uczynić Kościół lepszym. Zatem potrzebujemy przywództwa; prosimy biskupów, aby ukazywali swoje przywództwo.
Byłem molestowany seksualnie przez długi czas, ponad sto razy, i to molestowanie seksualne spowodowało we mnie traumę i flashback na całe życie. To utrudnia życie, utrudnia przebywanie z ludźmi, relacje z osobami. Podobnych trudności doświadczałem w relacji z moją rodziną, z moimi przyjaciółmi, a nawet z Bogiem.
Za każdym razem, gdy rozmawiałem z prowincjałami i wyższymi przełożonymi, oni systematycznie tuszowali problem, kryli winnych nadużyć, i to niekiedy mnie zabija. Prowadziłem tę walkę przez długi czas... ale większość przełożonych nie jest zdolna powstrzymać molestujących, ze względu na przyjaźnie z nimi.
Chciałbym prosić prowincjałów, wyższych przełożonych i biskupów, którzy będą uczestniczyć w tym spotkaniu, aby wypracowali surowe sposoby postępowania, które rzeczywiście przywołałyby do porządku molestujących. Uważam, że trzeba ukarać molestujących, jeśli chcemy uratować Kościół.
Chciałbym prosić biskupów, aby przedsięwzięli bardzo jasne inicjatywy, ponieważ jest to bomba zegarowa w Kościele w Azji. Jeśli chcecie uratować Kościół, musimy zadziałać i wskazać sprawców z imienia i nazwiska. Nie możemy pozwolić na to, żeby przyjaźnie brały górę, gdyż to zniszczy całe pokolenie dzieci. Jak mówił Jezus, musimy stać się jak dzieci, a nie tymi, którzy wykorzystują dzieci.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (3/2019) and Polish Bishops Conference