Nawet wobec terroru i agresji chrześcijanin nie może zejść z drogi miłości bliźniego. Przypomina o tym Papież przy okazji zamachu na Sri Lance
Rysom swej twarzy ni przez chwilę
Nie sprzeniewierzyć się prawdziwym,
Lecz żywym, żywym być, i tyle,
Aż po sam kres — po prostu żywym
(Borys Pasternak, «Niepięknie być znakomitością...», tłum. W. Woroszylski)
359 ofiar śmiertelnych, ponad 500 rannych spowodowały bomby, które wybuchły w trzech kościołach i trzech hotelach w trzech różnych miastach w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. W samym kościele św. Sebastiana w Negombo, nieco na północ od Kolombo, zginęło ponad 100 osób. To mówią w typowy dla siebie, suchy sposób dane liczbowe.
Dzień najważniejszego święta chrześcijan, miejsce modlitwy zostały przemienione w chwilę i miejsce śmierci i terroru. Ten paradoks jest rozdzierający — w tym samym dniu, w którym jedni ludzie wzywają Boga, by modlić się do Niego i prosić o pokój, inni używają tego samego imienia, żeby usprawiedliwić popełnione przez siebie zabójstwa. Czy to jest ten sam Bóg? Zastosowane słowo odsłania sens tego nonsensu — z jednej strony «wzywają», z drugiej «używają», na tym polega różnica. Bóg jest najwyższym horyzontem, niedosięgłym dla naszych rąk, horyzontem, który pozwala widzieć świat i ludzi w innym świetle, nie jest natomiast przedmiotem do używania, manewrowania, manipulowania. Spojrzenie z perspektywy Boga jest rozbrajające, iluzja, że posiada się Boga, w efekcie dzieli i przeciwstawia sobie. Szaleństwo zrodzone ze strachu i rodzące większy strach, do którego doszło w Sri Lance, jest kolejnym krokiem do przeciwstawiania sobie religii i wojny między nimi — zaledwie miesiąc temu, 15 marca w Christchurch w Nowej Zelandii zginęło 50 osób w meczecie Al Noor i w centrum islamskim w Linwood, w dniu i w momencie piątkowej modlitwy. Są to kroki prowadzące do zniszczenia religii i tego, co zostaje z człowieczeństwa. Co zatem można zrobić, by przerwać tę spiralę przemocy?
Papież Franciszek w poniedziałek 22 kwietnia po odmówieniu modlitwy Regina caeli wyraził nadzieję, «że wszyscy potępią te akty terrorystyczne, nieludzkie, zawsze bezzasadne». Potępienie to służy do tego, byśmy pozostali ludźmi. Idąc w ślady swoich poprzedników, Papież od lat powtarza z mocą, że zabijanie w imię Boga jest bluźnierstwem, jest największą obrazą Boga i zdradą religii. Zjednoczenie się jako istoty ludzkie, które żyją pod słońcem, w potępieniu tych nieludzkich aktów, ma kluczowe znaczenie dla umacniania dialogu, niezwykle istotnego dla budowania pokoju.
Dialog jest umacniany przez konkretne gesty, takie jak podpisanie Dokumentu o ludzkim braterstwie przez Papieża i Wielkiego Imama Al-Azharu 4 lutego w Abu Zabi, który wzywając wszystkich do uznania się za braci we wspólnym pochodzeniu od Boga, Ojca i Stworzyciela świata, potwierdził z mocą, że «religie nigdy nie podżegają do wojny i nie wzbudzają uczuć nienawiści, wrogości, ekstremizmu, ani też nie zachęcają do przemocy czy też do rozlewu krwi. Te nieszczęścia są owocem odejścia od nauczania religijnego i wykorzystywania religii do celów politycznych». Stąd żądanie, by «ustało instrumentalne używanie religii, mające na celu wzywanie do nienawiści, do przemocy, do ekstremizmu i do ślepego fanatyzmu, a także by nikt więcej nie używał imienia Boga do uzasadniania zabójstw, wygnania, terroryzmu i ucisku. Prosimy o to w imię naszej wspólnej wiary w Boga, który nie stworzył ludzi, aby byli zabijani, by walczyli ze sobą, by byli torturowani lub upokarzani w swoim życiu i egzystencji. Bowiem Bóg Wszechmogący nie potrzebuje obrony od nikogo i nie chce, by Jego imię było używane do terroryzowania ludzi».
Jedna z ważnych lekcji Benedykta XVI, nad którą należy się zastanowić, dotyczyła właśnie tego «ślepego fanatyzmu», będącego owocem rozejścia się religii i rozumu. Relacja między nimi ma natomiast istotne znaczenie dla wzajemnego oczyszczenia, które nie pozwala, by powstawały takie naleciałości, jak fundamentalizm i przemoc.
Inna lekcja, która nie została jeszcze przyswojona, dotyczy istoty chrześcijaństwa, które nie jest kulturą i nie identyfikuje się z żadną kulturą ani też z żadną szczególną grupą etniczną. Fundamentalistyczny fanatyzm, który dokonuje masakr i udaje, że zapomina o rzeczywistych faktach i konkretnych doświadczeniach ludów, często utożsamia chrześcijaństwo z Zachodem. Lecz zrównanie chrześcijaństwa z Zachodem jest błędne, bo sercem chrześcijaństwa jest duchowe przesłanie Ewangelii, które jest skierowane do wszystkich ludzi, a w jego świetle Kościół nawiązuje kontakt ze wszystkimi kulturami i w każdej kulturze dowartościowuje to, co dobre, ludzkie.
Takie jest to «humanistyczne» podejście Papieża, dzięki któremu budowana jest wąska ścieżka pokoju mimo gwałtownych reakcji fanatyków, i tą ścieżką Kościół, modlący się i dynamiczny lud Boży, musi iść dalej.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano