BÓG – SŁOWO – CZŁOWIEK
Jezus opowiada niezwykle plastyczną przypowieść. Ogólny jej wydźwięk dociera chyba nie tylko do ludzi mieszkających na wsi, wiedzących z doświadczenia, co to zasiew (nawet jeśli dziś już robią to maszyny), ale także do ludzi miast i wielkich metropolii, którzy o wsiewaniu ziarna w ziemię czerpią wiedzę ze szkoły, z Internetu, czy też z wycieczek za miasto. Głębsza refleksja nad obrazem zasiewu pozwala wydobyć wiele niezwykłych i może nawet zaskakujących treści. Przypowieść ta opowiada bowiem o Bogu, o Jego słowie i o człowieku.
Co mówi o Bogu? Ciekawa rzecz: w całej przypowieść oraz w jej wyjaśnieniu (przecież tekst jest obszerny) nie pojawia się ani słowo „Bóg”, ani też przymiotnik „Boży”. Jednak nie mamy wątpliwości, że siewcą jest właśnie Bóg. Przypowieść tę opowiada nam Jezus i z tego właśnie czerpiemy przekonanie, że objawia nam swojego Ojca, który ostatecznie pozostaje całkowicie zakryty. Uczestnicy liturgii słowa w czasie Mszy św. znajdują się w podobnej sytuacji, jak uczniowie z dzisiejszej ewangelii. Nie widzą Boga, ale wierzą, że o to właśnie jest im przekazywana prawda o samym Bogu. O Bogu, który sieje ziarno, czyli kieruje do ludzkich serc swoje słowo.
Co mówi przypowieść o słowie? Przy ręcznym zasiewie ziarno jest czymś, co najpierw znajduje się w ręku siewcy, a potem spada w glebę. Bóg hojnie otwiera swoje przepastne głębie, aby cząstkę siebie dać każdemu człowiekowi. Pełnia życia jest w Bogu, ale Bóg w swojej miłości chce obdarzać swoim życiem, swoją miłością świat, a szczególnie pragnie, by Jego życie wzrastało w człowieku. Zresztą mocą tego właśnie Bożego słowa powstał cały świat. W dziele stworzenia, to, co Bóg rzekł, to się właśnie stawało. Można powiedzieć, że skuteczność słowa Bożego była wówczas 100-procentowa. Dlaczego zatem w ewangelicznej przypowieści, tylko pewna część ziarna przynosi plon? By odpowiedź na to pytanie, trzeba zastanowić się nad samym człowiekiem.
Co zatem przypowieść mówi o człowieku? Gdy uważnie wsłuchamy się w wyjaśnienie Jezusa, to zauważymy, myślę, że nie bez zaskoczenia, iż ziarno tutaj nie oznacza słowa Bożego, lecz tych, do których jest kierowane słowo. Czterokrotnie użyty w odniesieniu do ziarna czasownik „oznacza” wskazuje na poszczególne grupy ludzi, a nie na samo słowo. O ile w pierwszej części refleksji słowo było po stronie Boga, o tyle tutaj – słowo jest po stronie człowieka. A człowiek ma wolność. Może słowo przyjąć. Ale może je całkowicie zmarnować: bo nie jest na nie otwarty, bo reaguje na nie powierzchnie, li tylko emocjonalnie, bo zapatrzony w doczesność woli słuchać ludzkich słów, bo sprawy materialne są ciekawsze niż Boże słowo. Dlatego też tyle słowa Bożego się marnuje. Jednak w tych, którzy mają serca szeroko otwarte sercem, słowo działa niezwykle skutecznie, przynosi obity plon: i w życiu osobistym i rodzinnym i zawodowym. Czasem przyjęcia słowa Bożego może być liturgia Mszy św., może być osobista lektura Pisma św., może być modlitwa, w której słowo Boże jest rozważane.