Po uroczystości Wszystkich Świętych obchodzimy w Kościele wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych. Wczorajszy i dzisiejszy dzień łączy pewność, a zarazem nadzieja. Pewność nieuchronności śmierci. A nadzieja, że nie tylko drugi, ale także pierwszy dzień listopada będzie kiedyś naszym osobistym świętem. Jesteśmy przecież powołani do świętości, czyli życia w bliskości Boga. Świętość to standard chrześcijańskiego życia. Dopóki nie jesteśmy świętymi, dopóty żyjemy poniżej standardów.
Refleksja o przemijaniu, której sprzyja jesienna aura, jest zaproszeniem do pięknego wypełnienia czasu, jaki nam został jeszcze podarowany. Śmierć uczy dystansu do opinii większości, zasobności bankowego konta, prestiżowych stanowisk, tytułów przed nazwiskiem i dlatego jest dobrą nauczycielką życia.
Liturgia dnia zadusznego jest bogata w treści. Każdy kapłan może odprawić dziś trzy Msze święte. Podczas każdej z nich, odczytywane są inne teksty biblijne. Ewangelia pierwszej Mszy mówi o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Ewangelia drugiej, to opis wskrzeszenia Łazarza. W trzeciej Pan Jezus mówi o domu Ojca, w którym jest „mieszkań wiele”. Wszystkie te teksty napełniają serce nadzieją zwycięstwa nad śmiercią.
Odwiedzamy w tych dniach cmentarze, które nie są tylko miejscami wspomnienia naszych bliskich, ale nade wszystko dobrym punktem, z którego możemy patrzeć w przyszłość. Nie odwiedzamy grobów, aby uznać triumf śmierci nad życiem, ale wyznać naszym bliskim, że miłość jest silniejsza niż przemijanie. I razem z nimi wołać – Przyjdź Panie Jezu!
«
‹
1
›
»