Istnieje powiedzenie, że w Kościele każdy jest owcą i pasterzem. Nie chodzi o demokratyzację w stylu niemieckiej drogi synodalnej, która ma więcej wspólnego z polityką czy modnymi ideologiami niż z Ewangelią. Chodzi o przyjęcie prze wszystkich odpowiedzialności za siebie nawzajem w Kościele, stosownie do powołania, jakie każdy w nim otrzymał.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
Nie tylko księża mają iść na żniwa
Tradycyjnie słowa Pana Jezusa o robotnikach posłanych na żniwo są rozumiane jako wezwanie do modlitwy o powołania kapłańskie. Rzeczywiście, Pan Jezus mówi wprost, że potrzebuje współpracowników, aby zaopiekować się duchowo ludźmi, których coraz więcej do Niego przybywa. W Jego zamyśle w Kościele ma być grupa osób, na których będzie spoczywać szczególna odpowiedzialność za wiernych. Apostołowie i tylko oni otrzymali zadanie przekazywania łaski Bożej poprzez sakramenty oraz formułowanie prawd wiary, interpretując z pomocą Ducha Świętego wszystko, co zostało zawarte w Objawieniu. Następcami Apostołów są biskupi i współpracujący z nimi kapłani i diakoni. Moc sprawowania sakramentów i nauczania płynie nie z ich osobistych cnót i wiedzy, lecz z sakramentu święceń. Są w imieniu Jezusa pasterzami, ale równocześnie owcami, częścią stada. Pan Jezus używał z reszta tego określenia również w odniesieniu do Apostołów.
Często dziś słyszymy o klerykalizmie. Nieraz tego słowa używają i nadużywają osoby niechętne Kościołowi i w ogóle religii. Tym niemniej, klerykalizm jest rzeczywistym problemem. Oznacza wypaczenie posługi biskupów i kapłanów, gdy wykraczają oni poza misję wynikającą ze święceń i oczekują przywilejów, które wcale z tą misją nie są związane.
Klerykalizm nie jest jednak tylko problemem duchownych. Świeccy również mogą ulec temu skrzywieniu. Jednym z przejawów jest traktowanie duchownych jako fachowców od spraw duchowych i nauczania wiary. Płacimy za ich pracę, a tym samym my, świeccy, nie musimy się już zajmować Kościołem. Jesteśmy jego użytkownikiem, od pracy w nim są księża. A skoro w dziedzinie usług nastąpiła duża specjalizacja, to taka postawa wydaje się naturalna i sprawiedliwa. Coraz mniej ludzi próbuje dziś w swoim domu naprawić cieknący kran czy uszkodzony kontakt, tylko od razu wzywają fachowca.
Może się okazać, że i słowa naszego Pana zinterpretujemy w tym duchu. Modlę się o powołania kapłańskie, a jeśli sam tego powołania nie mam, to do tego ogranicza się moja odpowiedzialność za Kościół, a więc wiernych, którzy w nim są. To prawda, że pewne funkcje w Kościele mogą wypełniać tylko wyświęceni. Ale istnieje ogromna przestrzeń gdzie to świeccy mogą być żniwiarzami i to skuteczniejszymi od księży. Weźmy przykład sakramentu pokuty. Tylko kapłan może słuchać spowiedzi, ale nieraz do konfesjonału podchodzi ktoś zachęcony i przygotowany przez przyjaciela czy krewnego. Ksiądz początkowo nie miał w tym nawróceniu żadnego udziału, znalazł się na samym końcu procesu, choć jego obecność jest konieczna.
Istnieje powiedzenie, że w Kościele każdy jest owcą i pasterzem. Nie chodzi o demokratyzację w stylu niemieckiej drogi synodalnej, która ma więcej wspólnego z polityką czy modnymi ideologiami niż z Ewangelią. Chodzi o przyjęcie prze wszystkich odpowiedzialności za siebie nawzajem w Kościele, stosownie do powołania, jakie każdy w nim otrzymał.