Wiele mamy źródeł niepokojów: epidemia (kwarantanny, izolacje, testy, niepokoje o siebie, lęki o bliskich), inflacja (wysokie ceny, troska o budżety domowe), złowieszcze pomruki wojenne po wschodniej stronie Polski. Nie spodziewaliśmy się, że nasza egzystencja w dobie wielkiego rozwoju cywilizacyjnego będzie naznaczona tak wysokim poczuciem niepewności.
Pośród tak wielu zgryzot ujawniają się różne postawy w społeczeństwie. Jedni są przekonani o potędze ludzkich możliwości w radzeniu sobie z kryzysami. Wiara, że szczepionki wszystko załatwią (owszem, to prawda: są pomocne). Oczekiwanie, że rządzący zaradzą inflacji (owszem, to zadanie właśnie dla rządzących). Nadzieja, że wojna nas nie dosięgnie, a jeśli miałaby jakoś się do nas zbliżyć, to odpowiednie służby nas obronią (jasne jest, że taka jest rola władz).
Druga postawa wobec współczesnych trudności to utrwalanie w sobie negatywnych emocji: złości, agresji (na ludzi, na czasy, na politykę) lub apatii, rezygnacji, zniechęcenia, zamknięcia się w sobie. Tego typu stany psychiczne ogarniają niemałą część osób i to także młodych.
Jeszcze inny typ zachowań może rodzić się z pogłębionej wiary. Dzisiejsza liturgia słowa jest dla nas wielką szansą. Jezus kieruje do nas następujące słowa: „Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni. Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie”. To nie jest oczywiście tak, że błogosławieństwem są same w sobie: ubóstwo materialne, głód i płacz. Błogosławieństwem jest to, że w tych trudnych życiowych sytuacjach człowiek ma większą szansę uświadomić sobie własną ograniczoność, niewystarczalność i może otworzyć się na Bożą łaskę. To ona przynosi ulgę, umocnienie, a przede wszystkim prowadzi do wiecznego zbawienia. W słowach „błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie” Jezus nie zachęca do pielęgnowania negatywnych emocji. Mówi natomiast, że pośród przykrych doświadczeń życiowych prawdziwa i trwała pociecha płynie od dobrego Boga. Niepewność naszych czasów ma pewien pozytyw. Pozwala współczesnemu człowiekowi uzmysłowić sobie, że świat nie jest ani wieczny, ani doskonały, że człowiek nie jest w stanie sam zapewnić sobie wiecznego szczęścia, że ostatecznie ponad tym wszystkim jest Bóg. Prorok Jeremiasz naucza (jego słowa zawarte są w pierwszym czytaniu): „Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców”. Prorok porównuje człowieka ufającego Bogu do drzewa zasadzonego w miejscu, gdzie jest stały dopływ wody.
A Jezus mówi dalej: „biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie”. W słowach tych nasz Pan nie potępia dostatku finansowego, sytości oraz śmiechu. Przestrzega natomiast, by człowiek w chwilach, gdy ma wszystko, jest syty i wesoły, nie poczuł, że jest samowystarczalny, całkowicie niezależny od innych, a nawet od Boga. Jeremiasz naucza: „Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście: wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną”. Człowiek pewny siebie i swoich własnych możliwości podobny jest do drzewa, które sądzi, że samo da sobie radę i nie musi się uzależniać od wody.
Przestroga Jezusa adresowana do bogaczy nie jest oskarżeniem wobec ludzkich wysiłków, pracy i przedsiębiorczości, które mogą prowadzić do pomnożenia dóbr materialnych. „Biada” pod adresem sytych nie oznacza potępienia troski o zdrowe odżywianie się, ani nie umniejsza wagi przyjmowania leków czy też podejmowania działań profilaktycznych, na przykład w postaci szczepionki. Jezus przestrzega przed postawą całkowitego zawierzenia swojego życia ludzkim formom zabezpieczeń. Gwarancje ekonomiczne, sytość, dobre samopoczucie, a dziś dodamy: zdrowie (współcześnie przecież zdrowie stawiamy ponad wszystko, mówiąc, że jest ono najważniejsze) – tak, to wszystko ważne życiowe wartości, ale ponad nie – warto i należy wynieść Boże błogosławieństwo oraz wiarę, nadzieję miłość. Można zatem ludziom (przy różnych okazjach) składać życzenia w takim mniej więcej kształcie: życzę ci Bożego błogosławieństwa, wiary, nadziei i miłości, bo one są najważniejsze; i zdrowia ci życzę, bo i ono jest bardzo ważne, a także wystarczającej ilości pieniędzy, oraz dobrego samopoczucia. W takiej kolejności.