Non omnis moriar

Marzenia o nieśmiertelności istniały zawsze. Pragnienie ostatecznego pokonania śmierci rodzi się także w umyśle współczesnego człowieka. Równocześnie tak doświadczamy widma śmierci. Bo najpierw docierały do nas niepokojące informacje o zgonach z powodu covidu, a może nawet sami przeżywamy żałobę po śmierci bliskiego. A teraz, na naszych oczach toczy się wojna, giną ludzie. Niepokój nie zmniejszył się, a wręcz narasta.

Dzisiejsze drugie czytanie niesie nadzieję: „a kiedy już to, (…) co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?” Słowa te mówią o naszym ostatecznym zmartwychwstaniu i całkowitym pokonaniu śmierci. Wszystko to dokona się mocą zmartwychwstania Jezusa: „Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam odnieść zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Pokonanie śmierci dokonane przez Jezusa jest źródłem nadziei na nasze zmartwychwstanie i życie wieczne.

Każdy człowiek kocha własne życie i boi się o nie, boi się choroby, wojny, śmierci. Jednak przychodzą takie chwile, kiedy przeczuwa, że życie nie ma charakteru absolutnego. Pojawiają się sytuacje, w których rodzi się przekonanie, że trzeba własne życie oddać za bliźniego, za jakąś wyższą sprawę, za ojczyznę. I tego jesteśmy świadkami dziś. Ukraińscy obrońcy oddają życie za swój kraj i bez względu na ostateczny wynik wojny przejdą do historii. W nauce Kościoła zawsze istniało prawo do wojny obronnej. Warto tu przywołać słowa św. Jana Pawła II z "Evangelium vitae": „uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem tego, kto jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby, za wspólne dobro rodziny lub państwa. Zdarza się niestety, że konieczność odebrania napastnikowi możliwości szkodzenia prowadzi czasem do pozbawienia go życia. W takim przypadku spowodowanie śmierci należy przypisać samemu napastnikowi, który naraził się na nią swoim działaniem, także w sytuacji, kiedy nie ponosi moralnej odpowiedzialności ze względu na brak posługiwania się rozumem".  Zaś w życiu wielu Ukraińców sprawdzają się słowa Horacego: „non omnis moriar”, „nie cały umrę”. Po człowieku pozostaną jego dzieła oraz dobro przez niego uczynione. A o bohaterach napiszą historycy i poeci.   

Zmartwychwstanie Chrystusa sprawia nie tylko to, że pamięć o nas pozostanie po naszej śmierci. Zjednoczenie z Nim przez wiarę sprawia, że cali zmartwychwstaniemy do życia wiecznego. Nie tylko "nie cały umrę", ale cały żyć będę w wieczności. Dlatego chrześcijanie oddawali życie w śmierci męczeńskiej. Także i dziś wielu jest gotowych oddać życie dla Chrystusa. Św. Jan Paweł II tak pisał we wspomnianej wyżej encyklice: „życie cielesne w swojej ziemskiej kondycji bez wątpienia nie jest dla wierzącego wartością absolutną, tak że może on zostać wezwany, aby je porzucić dla wyższego dobra; jak mówi Jezus, «kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je» (Mk 8, 35). Liczne są w tej materii świadectwa Nowego Testamentu. Jezus nie waha się poświęcić samego siebie i dobrowolnie składa własne życie w ofierze Ojcu i za swoich przyjaciół (por. J 10, 15-17). Także śmierć Jana Chrzciciela, przygotowującego nadejście Zbawiciela poświadcza, że życie ziemskie nie jest dobrem absolutnym: ważniejsza od niego jest wierność słowu Bożemu, nawet wówczas, gdy może kosztować życie (por. Mk 6, 17-19). Szczepan zaś – kiedy mają odebrać mu doczesne życie, gdyż świadczył wiernie o zmartwychwstaniu Chrystusa – naśladuje Mistrza i wychodzi na spotkanie swoich oprawców ze słowami przebaczenia (por. Dz 7, 59-60), otwierając drogę nieprzeliczonej rzeszy męczenników, od początku otoczonych czcią Kościoła”. 

Jakie wskazówki na dziś płyną do nas z nauki o naszym zmartwychwstaniu w przyszłości? Z tekstu św. Pawła można wyczytać przynajmniej dwie. Po pierwsze, jeśli Paweł pisze, że „ościeniem śmierci jest grzech”, to chce nas przed grzechem przestrzec, bo to właśnie grzech niesie śmierć: nie tylko grzech agresora wojennego, ale każdy poważny grzech popełniony przez nas. Grzech ciężki, nazywany też śmiertelnym, niesie bowiem duchową śmierć łaski, a grzech lekki, nazywany powszednim, niesie osłabienie życia łaski.  To w sercu każdego z nas toczy się duchowa walka, wręcz wojna: na śmierć i życie. Zachęcam zatem do dobrej spowiedzi. Są przynajmniej trzy powody, by do niej przystąpić w najbliższym czasie: 1) zawsze (a szczególnie w czasie wojny) warto być duchowo przygotowanym na śmierć, 2) zbliża się Popielec, który wzywa do nawrócenia, 3) nadchodzi pierwszy piątek miesiąca, a to zawsze dobry czas na spowiedź.

Druga wskazówka jest przez św. Pawła sformułowana wprost: „przeto, bracia moi najmilsi, bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze ofiarnie dziełem Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny w Panu”. A zatem róbmy swoje: realizujmy jak najlepiej zadania naszego powołania oraz sumiennie wypełniajmy nasze życiowe obowiązki. Bez względu na to, co się wydarzy, ten trud nie będzie daremny, a człowiek zjednoczony z Chrystusem może powiedzieć z całą mocą: „non omnis moriar”. 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama