… oto trzy miejsca przebywania człowieka. Pierwsze – ziemia: to nasze mieszkania, domy, nasza ojcowizna, nasza ojczyzna: ta mała, czyli nasza miejscowość i nasz region, i ta wielka ojczyzna – nasz kraj. To, że mamy jakiś własny kąt na tym świecie jest darem Boga. Prawdę tę uświadomił Abrahamowi sam Bóg: „Ja jestem Pan, który ciebie wywiodłem z Ur chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność”. Na początku Abraham nie dowierzał: „O Panie, mój Boże, jak będę mógł się upewnić, że otrzymam go na własność?” Bóg potwierdził swój dar, zawierając z Abrahamem przymierze, w sposób widoczny dla ludzkich oczu. Ukazał się pod postacią dymu i ognia. „Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: Potomstwu twemu daję ten kraj, od Rzeki Egipskiej aż do rzeki wielkiej, rzeki Eufrat”. W czasie wojny, gdy jedni o swój dom muszą walczyć, a drudzy – z niego uciekać, tym większą wdzięczność winniśmy wyrażać Bożej Opatrzności, że mamy swoje miejsce na świecie, swoją bezpieczną „norkę”, czasem bardzo skromną, a czasem, nawet „z wygodami” (jak to napisał Tolkien).
To właśnie wojna, a także epidemia, pokazują, że wszystko, co ziemskie, nie jest wieczne, ani stuprocentowo bezpiecznie. Dobrze, że wiara uczy nas, iż „nasza ojczyzna jest w niebie”. Słowa te z Listu Świętego Pawła do Filipian wybrzmiały w drugim czytaniu. I dobrze, że już tu na ziemi są takie miejsca, które są przedsionkami nieba. W jedno z takich miejsc weszli w dzisiejszej Ewangelii trzej apostołowie, którzy na górze byli świadkami przemienienia Jezusa. W centrum tamtych wydarzeń był Pan Jezus: „gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe”. W ten sposób objawiło się Jego Boże Synostwo. Następnie ukazali się dwaj mieszkańca nieba: „A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale”. To oczywiście nie była ich chwała, ale chwała Boga. Bóg bowiem pozwala uczestniczyć swym wybranym w swoim majestacie. Właśnie słowa o chwale potwierdzają, że nie należą już oni do ziemi, lecz do nieba. Potem zjawił się obłok, który w Piśmie świętym jest zawsze znakiem obecności Boga: obłok wskazuje na Boga, a równocześnie Boga zakrywa. I wreszcie słowa z obłoku: „To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!” To głos samego Boga Ojca. U apostołów całe to doświadczenie strony rodziło lęk: „zlękli się, gdy weszli w obłok”. Mieli bowiem świadomość, że doświadczają obecności majestatu Bożego. Równocześnie jednak wydarzenie to było źródłem zachwytu, radości, szczęścia, do tego stopnia, że Piotr zawołał: „Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Piotr chciał zatrzymać czas, chciał, by ta chwila trwała jak najdłużej. Kiedy proponował namioty, to może miał na myśli zwykłe schronienie dla Jezusa i dostojnych gości z nieba. Ale może znając tradycję izraelską nawiązywał do Namiotu Spotkania, który Mojżesz zbudował na pustyni i który oznaczał miejsce obecności Boga pośród swojego ludu. To, co tam się działo, potwierdzało, że trzej uczniowie weszli duchowo w skrawek nieba, rozumianego, jako miejsce obecności Boga.
Dobrze, że i dziś blisko naszych mieszkań i domów mamy takie miejsca, w które są przedsionkami nieba. To nasze świątynie, kościoły, kaplice, w których przebywa Jezus w Najświętszym Sakramencie, w tabernakulum. Tabernakulum znaczy po łacinie namiot. To, co chciał zrobić Piotr na Górze Przemienienia, czyli zbudować namiot dla Jezusa, to uczynił sam Jezus, poprzez swoją obecność w Sakramencie Ołtarza. Coraz więcej kościołów jest otwartych przez cały dzień. To dobry owoc trudnego czasu epidemii. Przychodźmy jak najczęściej do naszych świątyń, na cichą modlitwę, na nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, wchodźmy w przedsionek nieba. Przychodźmy jak najczęściej na Mszę świętą, w każdą niedzielę, a może i w tygodniu. Eucharystia jest ponowieniem wszystkiego tego, co działo się na Górze Przemienienia. Następuje przeistoczenie chleba w Ciało oraz wina w Krew. Liturgia odbywa się w duchowej obecności mieszkańców nieba, aniołów i świętych, których w czasie Mszy św. wspominamy. Wybrzmiewa głos samego Boga, bo słyszymy pod koniec czytań mszalnych: „oto słowo Boże”. To nasze wejście w obecność Boga dokonuje się za pomocą znaków i czynności liturgicznych, które – jak obłok – z jednej strony na Boga wskazują, a z drugiej – zakrywają Jego Majestat. Bo wszystko jest „wielką tajemnicą wiary”, a właściwie: aktualnie dziejącym się „wielkim misterium wiary”. Tak, świątynia to dobre miejsce przebywania człowieka.
Ziemskie przedsionki nieba, jakimi są nasze świątynie, prowadzą nas wprost do ostatecznej ojczyzny w niebie. U stóp Tatr w Zakopanem Olczy znajduje się piękne Sanktuarium Matki Bożej Objawiającej Cudowny Medalik. Na ścianie wieńczącej prezbiterium, jako element wystroju, znajdują się imitacje czterech szerokich drzwi. Symbolika jest niezwykle czytelna: kościół i prezbiterium są drogą i właściwie już samym przedsionkiem nieba. Jeszcze głębsza symbolika zawarta jest przynależącym do tradycji wschodniego chrześcijaństwa ikonostasem. Ikonostas to ozdobna, pokryta ikonami ściana we wnętrzu cerkwi, która znajduje się między miejscem ołtarzowym z tabernakulum, a nawą przeznaczoną dla wiernych. Ikonostas wprowadza wiernych w mistykę wydarzeń dziejących się w miejscu ołtarzowym. Wierni mogą spoglądać na wizerunki świętych i proroków (jak Apostołowie w czasie przemienienia) w celu głębszego duchowego wejścia w misterium liturgii. Ikonostas obrazuje niebo, którego pełnym obrazem jest cała świątynia. Każde nawiedzenie świątyni, a szczególnie każdy udział w liturgii zbliża nas do niebieskiej ojczyzny. Posłuchajmy na koniec, co o niej mówi św. Paweł w drugim czytaniu: „Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone, na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować”. Niebo to ostateczne miejsce przebywania człowieka, po zmartwychwstaniu.