reklama

Podnieś oczy i patrz

ks. Rafał Hołubowicz ks. Rafał Hołubowicz

dodane 16.09.2025 11:33

Wydaje się, że także i dzisiaj słowa Jezusa o Jego męce i cierpieniu są niezrozumiałe dla wielu katolików. Także i dzisiaj, jak napisał Tomasz à Kempis w swoim dziele: „O naśladowaniu Chrystusa”, wielu jest takich, którzy pragną radować się z Chrystusem, ale niewielu chce dla Niego cierpieć; wielu chce uczestniczyć w Jego chwale, ale niewielu chce dźwigać Jego krzyż.

Co gorsza, prawda Chrystusowego krzyża niezrozumiała jest także dla wielu dzisiejszych wielkich ewangelizatorów, charyzmatycznych „Apostołów”, którzy pociągają za sobą tłumy ludzi, głosząc jakąś nową Ewangelię sukcesu, Ewangelię bez krzyża, bez cierpienia. Niektórzy z nich wprost mówią, że nie zgadzają się na Chrystusa, który nie ma mocy; na Chrystusa, który jest słaby; na Chrystusa cierpiącego. Nie chcą należeć do takiego Kościoła, w którym Chrystus nie zwycięża, tyle tylko, że to zwycięstwo upatrują oni wyłącznie w ziemskich kategoriach: zdrowia, sukcesu, bogactwa. Zwodzą w ten sposób wiele dusz, które umęczone jakąś trudną sytuacją życiową, czy zalęknione o swoje zdrowie, szukając za wszelka cenę pomocy, jakby ślepe, podążają za duchowymi „guru”, którzy obiecują im życie w krainie miodem płynącej, już tu na ziemi. Zafascynowani „mocą” tych przewodników zapominają, że droga, którą wskazuje Chrystus jest jednak zupełnie inna. Nie jest to droga ziemskiego sukcesu i chwały, tylko droga Chrystusowego Krzyża; stroma i niebezpieczna, jak ta która zwiodła Jezusa na Kalwarię. Z tym, że ta właśnie droga prowadzi do prawdziwej chwały; nie tej ziemskiej, ale tej niebieskiej, którą dzielić będziemy ze zmartwychwstałym Panem.

Musimy jednak zrozumieć to, czego nie zrozumieli nawet bohaterowie dzisiejszej Ewangelii, mimo że tyle czasu spędzili z Jezusem, a mianowicie, że istnieją dwie drogi, dwa stronnictwa, jak to określa w swoim dziele: „List okólny do Przyjaciół Krzyża” św. Ludwik Maria Grignion de Montfort. Istnieje stronnictwo Chrystusa i stronnictwo świata. „Po prawej stronie znajduje się stronnictwo naszego umiłowanego Zbawiciela. Oto wspina się ono pod górę, ścieżką bardziej niż kiedykolwiek stromą; ciasną i wąską z powodu zepsucia świata. Na przedzie idzie boso nasz dobry Mistrz, ukoronowany cierniem, okryty krwią, obarczony ciężarem Krzyża. Za Nim podąża garstka tylko najdzielniejszych osób, jedni bowiem nie słyszą Jego delikatnego głosu wśród zgiełku świata, inni zaś nie są na tyle odważni, by naśladować Go w ubóstwie, cierpieniu, upokorzeniach i w innych krzyżach, jakie codziennie koniecznie dźwigać trzeba będąc w jego służbie. Po lewej stronie natomiast znajduje się stronnictwo świata lub szatana; najliczniejsze, najbardziej imponujące i błyskotliwe, przynajmniej z pozoru. Cały wspaniały świat biegnie tam i tłoczy się, choć drogi są szerokie i bardziej niż zwykle udeptane przez tłum napływający tam masowo; są usłane kwiatami, wysadzane przyjemnościami i zabawami, wyłożone złotem i srebrem”.

Aby to jednak zrozumieć, musimy uczynić to co prorok Zachariasz – autor dzisiejszego pierwszego czytania: podnieść oczy i patrzeć. Trzeba nam podnieść oczy na krzyż a nawet wyżej – w niebo, aby ujrzeć prawdziwą chwałę, niebieskie Jeruzalem, w którym zamieszkuje sam Bóg. Nie możemy mieć wzroku wciąż utkwionego w tym co ziemskie, w tym co materialne, w tym co światowe i tutaj szukać spełnienia, pocieszenia, sukcesu. Musimy się oderwać od tego co światowe, a dopiero wtedy będziemy potrafili dostrzec to, co rzeczywiście Boże. „Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa”.

1 / 1

reklama