Na warszawskiej Pradze-Południe strażnicy miejscy zatrzymali mężczyznę, który opiekował się trzyletnim dzieckiem i jednocześnie spożywał alkohol. Jak relacjonuje TVN24, 40-latek miał przy sobie cztery butelki piwa, z których – jak tłumaczył – korzystał, by „wyleczyć kaca po imprezie”. Sprawą zajęła się policja.
Do zdarzenia doszło w niedzielne popołudnie. Strażnicy miejscy z VII Oddziału Terenowego zauważyli mężczyznę siedzącego na ławce przy skrzyżowaniu ulic Podskarbińskiej i Stanisławowskiej. Obok niego stał dziecięcy wózek.
Według komunikatu 40-latek zachowywał się nienaturalnie wesoło i miał problemy z koordynacją. Po chwili wyjął butelkę piwa i napił się w obecności patrolu. Interweniujący strażnicy zwrócili uwagę, że nie powinien spożywać alkoholu w miejscu publicznym, tym bardziej sprawując opiekę nad dzieckiem.
Mężczyzna nie poczuwał się jednak do winy i odpowiedział, że to „tylko jedno piwko, żeby wyleczyć kaca”. W koszu pod wózkiem funkcjonariusze znaleźli kolejne trzy butelki. Policjanci, którzy pojawili się na miejscu, przeprowadzili badanie alkomatem – wynik wskazał ponad pół promila alkoholu w organizmie.
Trzylatek został przekazany pod opiekę matki, która była trzeźwa. Policja prowadzi dalsze czynności wobec mężczyzny.
Problem, który wciąż jest bagatelizowany
Choć sytuacja wywołała oburzenie w sieci, część komentarzy w mediach społecznościowych bagatelizuje sprawę, wskazując, że „to tylko piwo”. To pokazuje, jak mocno w polskiej świadomości zakorzeniło się przekonanie, że piwo nie jest niebezpieczne.
Tymczasem dane są jednoznaczne. W Polsce każdego dnia sprzedaje się około 16 milionów półlitrowych opakowań piwa. To gigantyczna skala, która świadczy o dominacji tego napoju na rynku alkoholowym i o tym, że jest on powszechnie dostępny i traktowany jako „lekki” alkohol – mimo że może prowadzić do tych samych dramatycznych konsekwencji, co inne trunki.
Piwo w centrum debaty publicznej
Temat piwa i jego społecznych skutków powraca także w kontekście polityki. Lewica i Polska 2050 przedstawiły projekty ustaw ograniczających sprzedaż alkoholu – m.in. zakaz jego dystrybucji na stacjach paliw i ograniczenie nocnej sprzedaży. Projekty te trafiły obecnie do konsultacji społecznych, w ramach których obywatele mogą wyrazić swoje opinie i wpłynąć na przyszłe przepisy.
To ważny moment, ponieważ przypadki takie jak ten na Pradze pokazują, że bagatelizowanie piwa jako „nieszkodliwego napoju” może mieć realne konsekwencje dla bezpieczeństwa dzieci i rodzin.
Społeczeństwo ma głos
Kwestia ograniczenia reklamy i dostępności piwa to nie tylko decyzja polityków – to także szansa dla obywateli, by zabrać głos w sprawie, która dotyczy zdrowia publicznego i codziennego życia. Każdy może wziąć udział w konsultacjach i opowiedzieć się za zmianami, które mogłyby zmniejszyć skalę problemu.
Incydent z warszawskiej Pragi jest jedynie jednym z wielu przykładów, jak mocno piwo zdominowało polską kulturę picia alkoholu. W tle pozostaje pytanie: czy społeczeństwo będzie nadal je bagatelizować, czy też wykorzysta szansę, by zmienić prawo i ograniczyć jego promocję oraz sprzedaż?