„Nikt w Pakistanie nie zginął z powodu kary śmierci za bluźnierstwo”. Za co więc giną chrześcijanie?

Ekspert od spraw pakistańskich Asif Shahzad stwierdził, że „w rzeczywistości nikt w Pakistanie nie zginął z powodu kary śmierci za bluźnierstwo, a ataki na mniejszości społeczne, zwłaszcza chrześcijan, w których nieraz giną ludzie, wcale nie wynikają ze stosowania tych przepisów”.

Niedawne ataki na chrześcijan w prowincji Pendżab na wschodzie Pakistanu, podczas których tłumy napastników powoływały się na Ustawę o Bluźnierstwie, stały się okazją do przypomnienia jej i jej skutków prawnych. Agencja Reutera w swojej kolumnie „Weryfikacja faktów” (Factbox) z 17 sierpnia przedstawiła tę skomplikowaną sytuację. Autor – ekspert m.in. od spraw pakistańskich Asif Shahzad stwierdził, że „w rzeczywistości nikt w Pakistanie nie zginął z powodu kary śmierci za bluźnierstwo (…) a ataki na mniejszości społeczne (zwłaszcza chrześcijan, w których nieraz giną ludzie) wcale nie wynikają ze stosowania tych przepisów”.

Shahzad przypomniał kilka istotnych faktów. Ustawa o Bluźnierstwie rzeczywiście przewiduje karę śmierci dla każdego, kto znieważa islam, Koran i Mahometa. W myśl przepisów „obraźliwe uwagi wobec Świętego Proroka – mówione, pisane czy przekazywane za pomocą wyobrażeń (...) bezpośrednio lub pośrednio – powinny być karane śmiercią, dożywotnim więzieniem lub wysokimi grzywnami”. Postanowienia te opierają się na XIX-wiecznym brytyjskim ustawodawstwie kolonialnym, którego celem była ochrona modlących się muzułmanów i ich miejsc kultu. Przepisy te jeszcze bardziej zaostrzono i zaczęto wprowadzać w życie w czasach islamizacji kraju za dyktatorskich rządów generała Mohammada Zia ul-Haqa (1924-88) w 1986 r.

Na tej podstawie sądy w Pakistanie nierzadko wydają surowe wyroków, ale dotychczas nikt z tego powodu nie stracił życia. Dzieje się tak dlatego, że większość zarzutów zostaje albo odrzuconych, albo przeniesionych do wyższych instancji prawnych. Problemem są natomiast zachowania tłumów, które samowolnie egzekwują prawo nawet wtedy, gdy jeszcze formalnie nie zapadł wyrok w danej sprawie.

Chrześcijanie, stanowiący jedynie 2 proc. ludności 241-milionowego społeczeństwa tego kraju, stali się ostatnio ulubionym celem ataków. Zdaniem autora „Faktów” zarzuca się im „czyny bluźniercze, choć w rzeczywistości chodzi o zupełnie inne sprawy, np. osobiste porachunki czy grabież majątków. (…) Fanatycy muzułmańscy wyciągają nieraz nawet chrześcijan z posterunków policyjnych i nie oglądając się na żadne przepisy dopuszczają się na nich samosądów”.

Od dawna widownią tego rodzaju czynów jest zwłaszcza prowincja Pendżab na wschodzie kraju. W lutym rozwścieczony tłum samowolnie zamordował tam chrześcijanina, a niedawno – 16 sierpnia doszło do fali ataków na domy, sklepy i kościoły chrześcijańskie w mieście Jaranwala w dystrykcie Fajsalabad w tej prowincji.

Z drugiej strony polityczna prawica w Pakistanie blokuje jakiekolwiek próby zmian w tym zakresie. Przekonał się o tym gubernator Pendżabu Salman Taseer (1941-2011), który sprzeciwiał się temu ustawodawstwu i zginął za to z rąk własnego ochroniarza.

Obecne władze Pakistanu nie chcą zniesienia Ustawy o Bluźnierstwie, gdyż uważają, iż „broni ona każdego, kto jest posądzony o bluźnierstwo, a uchylenie jej doprowadziłoby do wzmożenia samosądów”.

Analiza sytuacji wskazuje na cienie, ale też blaski tych przepisów. „Nie zanosi się na ich zmianę w najbliższej przyszłości (…), a i tak wielu z tych, którzy się na nie powołują, wcale ich nie przestrzegają” – zakończył swoje rozważania Asif Shahzad.

o. jj, kg (KAI Tokio) / Fajsalabad

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama