Mroczna strona in vitro i promyk nadziei: adopcja embrionów

O tym niechętnie wspominają propagatorzy zapłodnienia in vitro: ceną za narodziny jednego dziecka jest śmierć kilku innych. Ratunkiem może być tzw. adopcja embrionów. W ten sposób w USA udało się właśnie uratować kolejne istnienie ludzkie.

Tadeusz Daniel Pierce określany jest mianem „najstarszego niemowlęcia na świecie”. Urodził się bowiem 30 lat po zapłodnieniu in vitro w 1994 r. Jako zarodek przetrzymywany był przez cały ten czas w stanie zamrożenia. Jego biologiczna matka, obecnie 62-letnia Linda Archerd, po wielu latach zrzekła się swoich trzech embrionów pozostających w laboratorium, co umożliwiło rozpoczęcie procedury tzw. adopcji embrionów.

Standardem w przypadku in vitro jest to, że zapładnia się nie jedną komórkę jajową, ale wiele. Tak też było w przypadku Lindy Archerd. Po przejściu procedury zapłodnienia pozaustrojowego urodziła ona jedno dziecko, pozostałe zarodki zostały natomiast zamrożone i umieszczone w laboratorium. W niektórych przypadkach para małżeńska wykorzystuje je później, aby urodzić kolejne dziecko. Tak jednak nie stało się w przypadku Lindy Archerd, która rozwiodła się z mężem, a następnie uzyskała prawo do „opieki” nad swoimi embrionami. Jako chrześcijanka nie chciała się zgodzić na ich zniszczenie lub przeznaczenie do eksperymentów medycznych i opłacała co roku koszty związane z przechowywaniem zarodków w laboratorium. Pozbawiona wsparcia ze strony męża nie czuła się jednak na siłach, aby rodzić kolejne dzieci. Ten stan zawieszenia trwał przez niemal 30 lat. W wieku 62 lat uznała, że nie ma już szans na donoszenie ciąży i zrzekła się prawa do zarodków.

Agencje adopcyjne niechętne dzieciom „wysokiego ryzyka”

W USA istnieją agencje adopcyjne umożliwiające przyjęcie takiego zarodka przez parę niebiologicznych rodziców. Większość z nich nie przyjmuje jednak starszych embrionów. Z każdym rokiem maleje bowiem szansa na przeżycie i zwiększa się ryzyko powikłań. Archerd udało się jednak znaleźć chrześcijańską agencję Nightlight Christian Adoptions Agency, która nie ma ograniczeń co do wieku zarodka – uznając, że warto ratować każde życie.

Para, która zdecydowała się adoptować zarodek to Lindsey i Tim Pierce. Zanim to uczynili, sami starali się bezskutecznie o dziecko przez siedem lat. Pierce'owie adoptowali Tadeusza w ramach programu „Otwarte serca”. Był on jedynym z trójki embrionów Archerd, który udało się uratować.

Światełko w mroku

W tym przypadku można powiedzieć, że wśród mroków procedury in vitro rozbłysło małe światełko. Była nim determinacja Lindy Archerd, która przez te wszystkie lata nie zgodziła się na unicestwienie swoich nienarodzonych dzieci oraz postawa małżeństwa Pierce, którzy gotowi byli przyjąć dziecko obciążone dużym ryzykiem. Małego Tadeusza udało się uratować. Co jednak z dziesiątkami milionów innych zarodków, które nadal czekają w laboratoriach? Czy dane im będzie się urodzić? Czy lobby promujące in vitro jako rzekome rozwiązanie problemów z bezpłodnością stać będzie kiedykolwiek na to, aby powiedzieć prawdę o cenie, jaką niewinne istoty ludzkie płacą za narodziny swego rodzeństwa?

Źródło: Catholic News Agency

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama