Zrodzony, a nie stworzony

„Dlaczego w wyznaniu wiary z takim naciskiem podkreśla się, że Syn Boży jest zrodzony, a nie stworzony? O co tu chodzi? Co my jako Kościół wyznajemy, kiedy wypowiadamy te słowa?” – zastanawia się w najnowszym felietonie o. Jacek Salij OP. „Autentyczny Jezus to prawdziwy Bóg, ale – zarazem! – prawdziwy Człowiek. Kto chciałby wierzyć w Niego inaczej, wierzy w jakiś Jego falsyfikat” – dodaje.

Tymi słowami wyznajemy prawdę tak niesamowitą, że aż w głowie się kręci: My istniejemy dlatego, że Bóg nas stworzył. Nas mogłoby nie być, w ogóle całego wszechświata mogłoby nie być. Ale On, Syn Boży, nie mógłby nie istnieć. On, Bóg prawdziwy współwieczny swojemu Ojcu, jest zrodzony, a nie stworzony. On nie jest stworzeniem, On jest jedynym Synem Ojca przedwiecznego, „w Nim wszystko zostało stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne” (Kol 1,16). Tej prawdy, że On jest Bogiem prawdziwym, nawet w życiu wiecznym do końca nie ogarniemy.

Zniszczylibyśmy cały sens Ewangelii, gdybyśmy w naszym przeżywaniu Jezusa Chrystusa zapomnieli o tym, co On sam mówił na temat swojej boskiej tożsamości oraz o znaczeniu swojego zbawczego przyjścia do nas. „Tak Bóg umiłował świat – wyjaśniał Pan Jezus Nikodemowi – że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). On, Jednorodzony Syn Boży,  z całą pewnością jest prawdziwym Bogiem: „Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył” (J 1,18). 

Autentyczny Jezus to prawdziwy Bóg, ale – zarazem! – prawdziwy Człowiek. Kto chciałby wierzyć w Niego inaczej, wierzy w jakiś Jego falsyfikat. Przecież gdyby Syn Boży nie był prawdziwie Bogiem, to również Synem Bożym nie byłby prawdziwie, tylko w jakimś sensie przenośnym. Samo pojęcie Boga stworzonego jest wewnętrznie sprzeczne. On jednak jest naprawdę Synem Bożym, On jest zrodzony, a nie stworzony. 

Zarazem Jezus Chrystus z całą pewnością jest prawdziwym człowiekiem. Również tę prawdę wyznajemy podczas niedzielnej mszy świętej: „On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba. I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem”. Apostoł Jan napisał, że choćby ktoś uznawał nawet Jego boskość, ale odrzucał prawdę Jego człowieczeństwa, to ktoś taki nie tylko błądzi w wierze, ale już nie Jezusa wyznaje, tylko jakiegoś Antychrysta: „Wielu bowiem pojawiło się na świecie zwodzicieli, którzy nie uznają, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele ludzkim. Taki jest zwodzicielem i Antychrystem” (2 J 1,7).

Wiara nie miałaby sensu, gdyby nam nie zależało na tym, żeby wierzyć w Chrystusa naprawdę, a nie w jakiegoś Chrystusa przeinaczonego. Gdyby Syn Boży nie był prawdziwie Bogiem, jaki sens miałaby jeszcze zapisana przez apostoła Piotra obietnica, że mamy „stać się uczestnikami Bożej natury” (2 P 1,4)? 

W swoim niepojętym miłosierdziu Pan Bóg już teraz czyni nas coraz bardziej podobnymi do Chrystusa: „Wszyscy bowiem dzięki wierze jesteście synami Bożymi – w Chrystusie Jezusie. Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa” (Ga 3,26n). Owszem, synami Bożymi jesteśmy dopiero zaczątkowo, ale łaska Boża w nas zmierza do tego, „aż Chrystus się w nas w pełni ukształtuje” (Ga 4,19). Cała ta wspaniała nauka utraciłaby swój fundament, gdyby Chrystus Pan był Synem Bożym tylko w sensie przenośnym.

Sam Pan Jezus uczy nas, że „jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć Królestwa Bożego” (J 3,3). Niewątpliwie mówił o naszym narodzeniu z Boga, o naszym udziale w Jego zrodzeniu z Boga: „Wszystkim, którzy przyjęli Słowo, udzieliło Ono moc, aby się stali dziećmi Bożymi – tym, którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili” (J 1,12n; por. 1 P 1,3; Jk 1,18). Zatem jest w nas – jeśli uwierzyliśmy w Chrystusa i trwamy w Jego łasce – już nie tylko życie ludzkie, otrzymane od naszych rodziców życie stworzone, ale jest w nas (strach pomyśleć!) życie samego Boga i właśnie na tym polega nasz udział w Bożej naturze. Jako ludzie jesteśmy stworzeni przez Boga, ale jako należący do Chrystusa doznajemy przebóstwienia, otrzymujemy udział w Jego zrodzeniu z Boga.

Rzecz jasna, nieskończona przepaść dzieli nie tylko Stwórcę od stworzenia, ale również zrodzenie Syna Jednorodzonego i nasze zrodzenie z Boga. Syn Jednorodzony jest Bogiem Prawdziwym, my nigdy nie przestaniemy być stworzeniami powołanymi do istnienia z nicości. On jest Synem z natury, my – dziećmi adoptowanymi. Ale jakżeż cudowna to adopcja! Polega ona na tym, że miłość Boża czyni nas naprawdę jedno z Chrystusem. Otrzymaliśmy przecież tego samego Ducha Świętego, który „przenika wszystko, nawet głębokości samego Boga” (1 Kor 2,10). Pomyśleć, że ten sam Duch Święty przenika również nas, to właśnie dzięki Niemu możemy prawdziwie wołać do Boga: Abba, Ojcze!
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama