Był On siłą narodu

O Prymasie Tysiąclecia - kard. Stefanie Wyszyńskim, jego patriotyzmie i umiłowaniu wolności

"Wychwalajmy mężów sławnych ojców naszych" (Syr 44,1)

Prymas Stefan Wyszyński był człowiekiem, o którym mówiono: "Ojciec Ojczyzny" - Pater patriae. Jego umiłowanie Ojczyzny i narodu, wielka mądrość i wrażliwość, z jaką odnosił się do spraw ojczystych służyły dobru wspólnemu. Służył on bez względu na sytuacje i okoliczności. Często powtarzał: "Czas to miłość", "Słudzy nieużyteczni jesteśmy, co mieliśmy wykonać, wykonaliśmy" (Łk 17,10). Nie łatwo jest nauczyć się takiej służby i takiej wiary. Nie można jednak, znając żywe i mocne świadectwo tego człowieka, "nie zarazić się" tym ideałem i nie uczynić zeń pewnego programu własnego życia.

Moje osobiste doświadczenia powodowały, że nurt identyfikacji Prymasa Tysiąclecia z narodem, obrona Ojczyzny i przepowiadanie narodowi stanowią dla mnie sprawy najbliższe. Dlatego najmocniej słyszę jeszcze dziś jego głos do narodu. Jest w nim ewangelia Bożej prawdy. Jego przepowiadanie oparte było nie tylko na osobistym zawierzeniu Maryi, umocnionym nieustanną modlitwą. Ksiądz Prymas miał głęboką wiedzę i znajomość zagadnień, na które współczesny człowiek szuka odpowiedzi. Był socjologiem. Znał historię Polski, tę prawdziwą. Czytał nawet Marksa, Engelsa, Lenina. Umiał mówić niemal na każdy temat nie tylko interesująco, ale i odkrywczo. Zdawało się często, że mówił "jako władzę mający". Czasem to zdumiewało, czasem przerażało. Dziś, z perspektywy czasu, można powiedzieć, że była to głęboka świadomość obdarowania władzą przez Chrystusa. Mówił tak: "Zawsze się o to starałem, żebym za dużo miejsca w Kościele i w Polsce nie zajmował, ale nie ja byłem temu winien, że Pan Bóg ustanowił sprawy mojej Ojczyzny na widowni Kościoła i całego świata". Ambona była dla Ojca narodu "ostoją prawdy, katedrą mądrości, trybuną sprawiedliwości". Dlatego przychodzili go słuchać uczeni i prości. Dlatego przychodzili "podsłuchiwać" i nagrywać wrogowie. Bali się jego siły oddziaływania.

W latach poniewierania człowiekiem, z hasłem na transparentach: "człowiek to brzmi dumnie" - prymas Wyszyński upomniał się o człowieka, o jego prawdziwą godność. Uważał, że ratunkiem dla ludzkości na dziś jest uwierzyć w boskie pochodzenie człowieka. W przeciwnym wypadku życie potoczy się w kierunku eksperymentu na człowieku, w imię jego tzw. dobra w kierunku konsumpcji tego, co człowiek wytworzył. Szanował każdego człowieka. Mówił: "Trzeba delikatnie chodzić koło każdego człowieka, niemalże na palcach, bo to «punkt» napełniony przez Stwórcę wszystkimi wartościami pochodzącymi od Niego" (24 lipca 1977 roku).

Często powtarzał słowa Chrystusa: "Kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą" (Mt 20,26). Kto chce być pierwszym, kto chce władać innymi, musi najpierw nauczyć się władać sobą samym. Musi nauczyć się być sługą wszystkich. Słowa te kierował zwłaszcza do sprawujących władzę: "Na przestrzeni 30 lat mojej służby Ludowi Bożemu w Warszawie osobiście prowadziłem rozmowy ze wszystkimi kolejnymi sekretarzami partii. Dziś dokumenty te leżą w archiwach, nie czas jeszcze na ich ujawnienie- Wielokrotnie przypominaliśmy, że dobra organizacja państwa, narodu, rodziny, wychowania, kultury, ekonomii - to przede wszystkim właściwy stosunek do człowieka. Gdy to się zachwiało, musiało zrodzić bolesne następstwa. Ale na szczęście ludzie pracujący swój trud upominania się o prawa - czy to stoczniowcy w Gdańsku, Gdyni w Szczecinie, czy pracownicy w Hucie «Warszawa», czy w innych zakładach - zaczynali od Mszy świętej. Zrozumieli, że zostały zachwiane podstawowe prawa lądu Bożego i trzeba je natychmiast przywrócić" (19 października 1980 roku).

Prymas powtarzał, że fundamentem życia narodu jest rehabilitacja prawa Bożego. Zasadniczą przyczynę katastrofy społecznej i ekonomicznej widział w prowadzonej ateizacji i laicyzacji życia społecznego. Podważenie zasad religijnych i moralnych prowadzi do relatywizmu wobec życia i wartości. Aby człowiek mógł się podźwignąć z głębokiego trzęsawiska kłamstwa, nieuczciwości, z lęku i pospolitego wyrachowania konieczna jest odnowa życia moralnego całego społeczeństwa.

Mocno wbiły się w świadomość i niejako elektryzowały nas pełne mądrości i profetycznego przepowiadania narodowe rachunki sumienia. Jakże wydają się dziś znów potrzebne! Mówił: "Nie możemy handlować naszą Ojczyzną i nie możemy też liczyć, że ktoś nas zbawi. Zbawi nas tylko Pan nasz Jezus Chrystus, jeśli zaufamy Jego Ewangelii i rozpoczniemy rzetelną odnowę duchową od siebie, nie oglądając się wokół na innych, tylko zaglądając we własne sumienie. Pamiętajmy, że ludzie ze starymi nałogami nie odnowią Ojczyzny. Chrystus domagał się tego, gdy mówił:

«Nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują» (Mt 9,17). Jeśli w Polsce robi się teraz nowe wino, to trzeba pamiętać, że należy je wlewać w nowe dusze, w nowe serca, w nowe myśli, w zdrową wolę społeczną. Dopiero wtedy Ojczyzna zdoła się podnieść, podźwignąć z tej niedoli, której na razie jeszcze końca nie widać" (2 lutego 1980 roku).

Problem życia społecznego Prymas widział w dwóch płaszczyznach: w płaszczyźnie sumienia narodowego i sumienia obywatelskiego. W sumieniu narodowym zasadnicze znaczenie ma stosunek do dóbr odziedziczonych przez nas. Wypracowały je pokolenia Polaków: "Trzeba się tego dziedzictwa trzymać sercem i pazurami, jak trzymał się ongiś Drzymała czy Reymontowski Boryna umierający na swych zagonach, jak trzyma się żołnierz w okopie, lekarz przy łóżku konającego, kapłan wśród nędzy, siwiejący mąż nauki przy swoim biurku zawalonym papierami, górnik na dnie kopalni, hutnik, stoczniowiec, każdy uczciwy człowiek kierujący się prawym sumieniem i dobrą wolą" (6 stycznia 1981 roku).

Sumienie narodowe to obrona kultury narodowej i chrześcijańskiej. Tę obronę uważał za sprawę najważniejszą: "Może na ziemi polskiej nie powstać wiele rzeczy, ta lub inna fabryka, to jeszcze nie będzie największa strata". Największa strata będzie wówczas, gdy naród stanie się niemy, zalękniony, oderwany od twórczości kulturalnej. Twórczość jest sprawą talentu i powołania. Natomiast obrona kultury jest zadaniem wszystkich. Tylko dzięki kulturze istniejemy i możemy się rozwijać. Wielkość i tożsamość narodu wynika z jego kultury: "Naród, który nie mierzy w wielkość, nie chce ludzi wielkich, kończy się" - mawiał Prymas.

W obronie polskiej kultury Prymas Polski wysyłał memoriały i listy do władz państwowych. Protestował przeciwko programom wychowania młodzieży, przeciwko zniekształconej historii i literaturze: "Szkoła musi być narodowa! Musi dać dzieciom i młodzieży miłość do Ojczyzny, do kultury domowej, rodzinnej i narodowej. I musi wychowywać je w tym duchu (...). Wyrasta z potrzeby narodu, z jego ducha. I musi liczyć się z narodem, z jego wymaganiami, z jego kulturą i obyczajowością" (15 lipca 1977 roku).

Wobec zasadniczych braków dotyczącej edukacji Polaków powstały tzw. "latające uniwersytety". Zarzucano autorom tych przedsięwzięć wrogą postawę wobec socjalistycznego państwa. Prymas gorąco bronił tych inicjatyw, uważając, że użycie energii państwowej przeciw prelegentom i słuchaczom przypomina wyprawę Goliata przeciw Dawidowi.

Prymas Polski był także jednym z inicjatorów i obrońców Tygodni Kultury Chrześcijańskiej. Wobec braku przestrzeni wolności dla twórców zostały otwarte drzwi świątyń: "Wystarczy, najmilsi, i miejsca, i chleba w świątyniach Bożych dla Ewangelii i waszej twórczości, którą ubogacacie życie narodu" (30 kwietnia 1977 roku).

W trosce o prawość człowieka i rzetelność kulturowego przekazu apelował do ludzi o "zniewolonym umyśle": "Ci, którzy pisali, niech przejrzą starannie swoje publikacje, aby rozeznali, na ile są zobowiązani do restytucji. Natomiast my wszyscy mamy obowiązek wyznawania prawdy przed ludźmi. Ale wymaga to trudu, pokory, a może i cierpienia" (28 marca 1981 roku).

Prymas podejmował szereg działań, które uważał za niezbędne, aby wspomóc wyższe uczelnie - "twórczą siłę kultury narodowej". Ukazywał służebną rolę wyższych uczelni wobec narodu. Uczelnie widział jako wolne i niezależne. "Nie samym chlebem żyje człowiek" (Mt 4,4) - przypominał często rządzącym i całemu społeczeństwu.

Sumienie obywatelsko-polityczne - oznacza prymat człowieka i to, że władza jest służbą:

"Pierwsza miłość władzy - to miłość ku tym, nad którymi władzę sprawuje. Władza nie może być tyranem, a państwo nie może być zorganizowanym więzieniem" (6 stycznia 1981 roku). Prymas nie tyle podnosił problem demokratyzacji życia, co jego humanizacji. Samo pojęcie "demokracji socjalistycznej" zawiodło.

Miłość do ojczystych zagonów była jego miłością szczególną. W przemówieniach odkrywał przed Polakami najdrobniejsze nawet zdarzenia historyczne, ukazujące związek ich z ziemią. "Nie tylko armia broni terenów ojczystych, ale i ludzie, którzy na niej żyją i jak trawy wśród jałowców i gęstych lasów bronią jej nienaruszalności" (6 stycznia 1980 roku).

Ziemia nie obsłużona - mówił - "to zmarnowany chleb, zmarnowane dobro"; ziemia ta wygląda, jak "opuszczona wdowa rodząca bez pomocy".

Zmarł Wielki Prymas "kiedy rodziło się nowe". Wielu z nas z niepokojem myślało, co teraz będzie? Kto będzie siłą narodu? Kto upomni się o nas? Wówczas przypomnieliśmy sobie słowa, które Ojciec Ojczyzny wypowiedział przed śmiercią: "W Polsce rządzi tylko Bóg. On jest mocny, w Polsce ludzie są słabi" (22 maja 1981 roku).

Krystyna Czuba

Umiłowana Matko nasza! Przynosząc Ci dzisiaj najlepszą wolę współdziałania z Tobą, wypowiadamy również gorące nasze pragnienia i troski.

Pragniemy wolności sumień we własnej, wolnej Ojczyźnie. Pragniemy, aby każdy obywatel był wolny w swym życiu religijnym, w praktykach religijnych i w wyznawaniu wiary.

Pragniemy, aby nauczyciel w szkole nie udawał ateisty i nie stawał w fałszywej pozycji wobec własnych uczniów. Szybko bowiem rozeznają kłamstwo i powiedzą: nauczyciel kłamie, bo sam wierzy i do kościoła chodzi, a nam zabrania (...).

Pragniemy, aby urzędnik, dlatego że nosi krzyżyk, lub że dostrzeżono go w kościele - nie lękał się utraty posady. Pragniemy, aby nawet człowiek, który chce oddać swoje siły na służbę polityczną, nie musiał z tego powodu wyrzekać się swojej wiary i głęboko się z nią ukrywać. Pragniemy, Najlepsza Matko, przestać się już lękać i trwożyć w naszej wolnej Ojczyźnie] Pragniemy nareszcie żyć bez trwogi!

Pragniemy wolności wychowania po chrześcijańsku! Nie chcemy być we własnej Ojczyźnie niewolnikami narzucanych nam przemocą przekonań!

Jasna Góra, 26 sierpnia 1973 roku

Fragment książki "Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński" Oficyny Wydawniczo-Poligraficznej ADAM 2000

opr. MK/PO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama