Rozmodlenie i uduchowienie w doświadczeniu św. Ignacego Loyoli

Fragmenty książki "Jak się rozmodlić"

Rozmodlenie i uduchowienie w doświadczeniu św. Ignacego Loyoli

Stanisław Mrozek SJ

JAK SIĘ ROZMODLIĆ

ISBN: 978-83-7505-316-6

wyd.: WAM 2009

ROZMODLENIE I UDUCHOWIENIE W DOŚWIADCZENIU ŚW. IGNACEGO LOYOLI

2. 1. Duchowa rewolucja w życiu Ignacego Loyoli Pierwsze trzydzieści lat życia Ignacego Loyoli można nazwać, posługując się jego słowami, służbą marnościom światowym. Serce jego — jak sam wyznał — było pełne miłości do świata, żądne sławy i chęci odznaczenia się w służbie u króla ziemskiego, spragnione mocnych wrażeń i przyjemności, stęsknione za damą serca. Dopiero gdy Ignacy został ciężko ranny, jako dowódca twierdzy Pampeluna, w 1521 roku w walce z wojskami francuskimi, w swym cierpieniu znalazł czas na refl eksję i modlitwę, najpierw w czasie choroby na zamku w Loyoli, potem podczas czuwania modlitewnego w sanktuarium Matki Bożej w Montserrat, a głównie w Manresie, gdzie niespodziewanie dłużej się zatrzymał w poszukiwaniu woli Bożej względem siebie i w poszukiwaniu nowej służby, którą miał rozpocząć z pomocą nowej „Damy serca” — Maryi Niepokalanej. W sanktuarium maryjnym w Montserrat spędził Ignacy długie godziny nocne, już to stojąc, już to klęcząc, zatopiony w modlitwie przed swą Panią i Wybranką serca, błagając, by go przyjęła na swoją służbę i wyjednała u Syna łaskę męstwa i wierności na nowej, nieznanej drodze. Miała to być jego warta honorowa przed pasowaniem na nowego rycerza Chrystusowego i rycerza Maryi. W Manresie zamierzony pierwotnie kilkudniowy pobyt zamienił się w dziesięć miesięcy modlitewnego i pokutniczego życia. Co dzień modlił się siedem godzin, przeważnie klęcząc, nadto uczestniczył we Mszy św., a wieczorami brał udział w nieszporach. W chwilach wolnych od modlitwy usługiwał chorym w szpitalu. Nawiedzał też kościoły w okolicy. Najchętniej spędzał długie godziny na modlitwie w skalnej grocie nad brzegiem rzeki Cardoner, gdzie ukryty przed ciekawymi oczami ludzi rozmawiał z Bogiem, który widzi w skrytości i czyta sekrety serc. Tu, w Manresie, na modlitwie Ignacy zobaczył wszystko — Boga, ludzi i świat — w innym świetle. Tu dokonała się prawdziwa rewolucja w jego życiu wewnętrznym. Tu pod wpływem wielomiesięcznej modlitwy, oświeceń i własnych doświadczeń, które umiał niezwykle trafnie analizować i oceniać, zrozumiał Ignacy podstawowe zasady życia wewnętrznego. Zaczął też spisywać te zasady i doznania duchowe, ufając, że będą pomocne i innym w drodze do Boga. W ten sposób powstał zarys znanej książeczki pt. „Ćwiczenia Duchowne”, która stała się z czasem narzędziem duchowego odrodzenia i reformy religijnej w Kościele. Myślę, że w świetle powyższego można wysunąć wniosek: warto postawić wszystko na modlitwę! Ale pozostaje jeszcze problem: jak się rozmodlić? Odpowiedzią na to pytanie będą po części osobiste doświadczenia, uwagi i wskazania męża modlitwy św. Ignacego Loyoli, zawarte w książeczce „Ćwiczenia Duchowne”. 2. 2. Ignacjańskie doświadczenia modlitewne Dla Ignacego modlitwa to myślna lub ustna rozmowa z Bogiem, Panem naszym, lub z jego świętymi (CD 3). Modlitwa to wewnętrzny wysiłek człowieka, jakby trening duchowy, stąd Ignacy różne sposoby modlitwy nazywa ćwiczeniami duchownymi (CD 1).

PORA MODLITWY

Ignacy zaleca stałą porę modlitwy, tj. ćwiczeń duchownych. W uwadze 19 (CD 19) mówi, by rozmyślać o tej samej godzinie. Zachowując stały czas modlitwy, nabieramy nawyku w modlitwie. Budzi się w nas głód Boga, jak w dziecku potrzeba pokarmu, gdy jest karmione o tej samej porze. I tu uwaga: stała pora musi być optymalna, inaczej przeszkadza w modlitwie np. zmęczenie, rozproszenie, hałas.

MIEJSCE MODLITWY

Nawyk modlitwy buduje stałe i stosowne miejsce modlitwy. Istotnym bowiem warunkiem rozmodlenia się jest wyciszenie się, możliwość skupienia. „W ćwiczeniach duchownych postąpi odprawiający tym więcej, im bardziej odłączy się od wszystkich przyjaciół i znajomych, i od wszelkiej troski doczesnej, opuszczając np. dom, w którym mieszka, a udając się do innego domu, czy choćby do innego pokoju, aby tam żyć w jak największym odosobnieniu i ukryciu” (CD 20a i 20b). Sam Pan Jezus nie co innego zaleca: „Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6, 6). Dobrze więc mieć taką swoją izdebkę modlitwy. Mężowie Boży, znani z Biblii, w poszukiwaniu Boga i zażyłości z Nim szli na pustynię lub w odludne góry, np. prorok Eliasz i inni. Za Nim szli na pustynię lub w odludne góry chrześcijanie pierwszych wieków, zakładając ośrodki modlitwy, tzw. pustelnie. Dziś nazwalibyśmy je oratoriami, tj. stałymi miejscami przeznaczonymi tylko na modlitwę. Takie oratoria mogą spełniać doskonale swoją rolę nie tylko na pustyni, ale w mieście i na wsi. Rodzi się przeto wielkie zagadnienie organizowania nie tylko miejsc i stanowisk pracy w naszych miastach i wsiach, ale i miejsc przeznaczonych na modlitwę. Bywa i tak, że do utworzenia takiego miejsca nie trzeba wiele. Wystarczy mały ołtarzyk na półce od książek czy w jednym rogu biurka, rzecz w tym, aby te symbole religijne przypominały nam rzeczywistość duchową, wzywały do wejścia w nią i pomagały uwięzić niejako zmysły, a ostatecznie skupić się na modlitwie. opr. aw/aw
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama