Ksiądz na psychoterapii. Szczere, osobiste wyznanie jezuity

„Jestem Roman, jestem w psychoterapii...” – słyszymy z ust jezuity. Na kanale „Pogłębiarka”, prowadzonym przez Daniela Wojdę, ukazał się niezwykle szczery wywiad z o. Romanem Groszewskim SJ. Tak, ksiądz też człowiek. Tak, ksiądz też może korzystać z psychoterapii. I to wcale nie znaczy, że formacja nie działa... Jak te dwa tematy połączyć?

Daniel Wojda prowadzi na YouTube kanał „Pogłębiarka”. Nie tak dawno poruszył bardzo ważny temat: ksiądz na psychoterapii. Do rozmowy zaprosił jezuitę, o. Romana Groszewskiego, który sam korzystał i korzysta z pomocy psychoterapeutów. 

Wciąż za mało się o tym mówi, że wielu księży potrzebuje pomocy psychoterapeuty. Albo mówi się o tym bardzo cicho, bo to przecież „temat tabu”. O. Roman dzieli się swoim doświadczeniem głośno, bo ufa, że może komuś to pomoże w jego życiu. Pójście po pomoc, pójście do psychoterapeuty, to nie wstyd.

Kiedy ksiądz trafia na psychoterapię, pojawia się taka myśl, że może formacja nie działa. Albo, co gorsza, nie wysyła się go po pomoc do psychologa, bo przecież... ma formację. Czy faktycznie formacja nie działa? A może chodzi o coś więcej? „Nie tyle, że formacja nie działa, ale czasem nie wystarcza. Bo to, że formacja działa, to można tego doświadczyć i wszyscy moi współbracia tego doświadczają. Nie wszyscy, oczywiście, potrzebują psychoterapii. Zresztą sami psychoterapeuci o tym mówią, że nie każdy musi pójść na psychoterapię” – mówi jezuita. „Psychoterapia może jednak dobrze zrobić, choć niektórzy potrzebują jej więcej, a niektórzy mniej” – dodaje.

O. Roman na swoją pierwszą psychoterapię zaczął chodzić wiele lat temu. Pamięta, że rozmawiał wtedy o tym ze swoim prowincjałem. Był po pierwszym roku teologii, w trakcie formacji przed święceniami. O. Tomasz Kot, prowincjał, pomógł mu wówczas w znalezieniu terapeutycznej ścieżki. „Ta psychoterapia trwała rok. Potem, po krótkiej przerwie chodziłem dwa lata. Po kilkuletniej przerwie, wróciłem jeszcze na rok do tej samej psychoterapeutki. Dwa lata temu znowu wróciłem na psychoterapię, do innego psychoterapeuty. I pracuję z nim teraz dwa razy w tygodniu” – dzieli się jezuita w rozmowie z Danielem Wojdą.

„W moim towarzyszeniu duchowym, kilku moich kierowników duchowych, zasugerowało, że pewne tematy są na tyle poważne, na tyle głęboko w nie wchodzę, że powinien być może przegadać je z kimś, kto w takich konkretnie tematach ma większe obeznanie...  Z perspektywy czasu widzę, że ja miałem kiedyś duże pomieszanie ról, w jakich byłem, i to jakoś zaburzało moje funkcjonowanie. I ja też chciałem się zmierzyć z pewnymi tematami jeszcze bardziej, niż dawała mi to duchowość” – mówi o. Roman. 

„Moi przełożeni, po drodze, po kolei, mówili też, że traktują to jako takie narzędzie wspierające formację. I rzeczywiście to nie jest główne narzędzie mojej formacji. Samo życie zakonne, czy samo życie, jest najbardziej kształtującym mnie czynnikiem. Natomiast psychoterapia pewne procesy katalizuje, przyspiesza, dodaje pewnych, potrzebnych narzędzi” – dodaje. 

Nie wszystkie problemy (jak to się czasem powtarza) „się zamodli”. „Te rzeczywistości, psychoterapia i modlitwa, się nie wykluczają i one mogą się dobrze uzupełniać. Można korzystać z obu wymiarów równolegle z pożytkiem”.

A czy psychoterapia wpływa na relację z Bogiem? Co daje o. Romanowi? Na filmie widzimy pogodnego człowieka, który nie boi się dzielić swoją historią. Jednocześnie człowieka, którego duchowość jest głęboka i prawdziwa. Co mówi o. Roman o psychoterapii innych osób? Jak psychoterapia może wpłynąć na otoczenie? Na pewno warto posłuchać całości: 

źródło: Pogłębiarka - Daniel Wojda & przyjaciele, youtube.com

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama