Prof. Jabłoński: działania części polityków PiS w sprawie in-vitro są nieco populistyczne

„Nie mówi się już o tym, że przy in vitro następuje zabicie płodów, które nie zostaną wykorzystane do zapłodnienia kobiety. Niestety, dzisiaj to nie jest traktowane jako poważny problem. Niektórzy takie zachowanie polityków PiS będą nazywać realizmem politycznym, a inni słusznie zresztą zdradą idei, której służyło się do tej pory” – ocenił prof. Arkadiusz Jabłoński.

Socjolog prof. Arkadiusz Jabłoński był gościem TV Trwam w programie „Polskim punkcie widzenia”. Powiedział, że wiele wskazuje na to, że nowy rząd dotychczasowego premiera nie uzyska wotum zaufania w Sejmie.

„Widzimy daleko idące zamknięcie – wbrew niekiedy deklaracjom o otwartości, poszukiwaniu różnych rozwiązań wszystkich ewentualnych partnerów, gdy idzie o możliwość stworzenia koalicji. Ono poniekąd wynika z obaw (…). Gdyby to chodziło o poszczególnych posłów, to oni obawiają się, iż nie dojdzie do zgromadzenia większości, a oni sami zostaną napiętnowani tak bardzo, że potem trudno im będzie funkcjonować w normalnym trybie. Jest też obawa, iż nawet gdyby doszło do koalicji, to Prawo i Sprawiedliwość jest zbyt silnym klubem w Sejmie, aby jednak traktować przyszłych koalicjantów podmiotowo. Te obawy powodują daleko idącą ostrożność” – wskazał prof. Jabłoński.

Jeżeli rząd premiera Mateusza Morawieckiego nie uzyska wotum zaufania, wówczas obecna opozycja będzie próbowała utworzyć rząd. Gość TV Trwam zauważył, że jedynym ogniwem łączącym dzisiejsze ugrupowania opozycje jest anty-PiS.

„Inne obietnice w dużej mierze zostały odłożone lub w ogóle nie znalazły się w umowie koalicyjnej. Jedynym poważniejszym konkretem są podwyżki dla sfery budżetowej oraz nauczycieli” – akcentował socjolog.

W przestrzeni medialnej pojawiają się głosy, że próba powołania rządu przez Mateusza Morawieckiego jest stratą czasu, bo owa misja polityczna z góry jest skazana na porażkę.

„Byłoby słabo, gdyby się wycofał i schował, nie chcąc ponosić odpowiedzialności za to, co się stało. Pan premier ma niesamowicie silną psychikę i potrafi znosić wszystkie inwektywy oraz wewnętrzne i zewnętrzne ruchy skierowane przeciwko niemu. Premier mężnie próbuje stawić czoła zadaniu, które przed nim postawiono. Jeżeli się nie uda, to zawsze będzie mógł powiedzieć, iż przynajmniej próbował coś zrobić. Za kilka miesięcy będzie to tylko epizod w życiu politycznym, a pozostanie jednak fakt, że to Mateusz Morawiecki liderował władzy. To może być kapitał, który będzie można wykorzystywać na różne sposoby” – mówił gość „Polskiego punktu widzenia”.


Zobacz także: Ponad połowa ministrów, to kobiety. Znamy skład rządu Mateusza Morawieckiego
 

Totalna opozycja zapowiedziała już powołanie nowych komisji śledczych w Sejmie. Mają one badać organizację tzw. wyborów kopertowych w 2020 r., rzekomą inwigilację polityków i aktywistów opozycji programem Pegasus czy tzw. aferę wizową.

„Chodzi o pokazywanie Prawa i Sprawiedliwości – poprzez nieco tendencyjnie formułowane zarzuty – w wykrzywionym zwierciadle. Możemy się ekscytować tzw. wyborami kopertowymi czy kwotami, które poniesiono na rzecz ich przygotowania, no ale kontekst tej wyjątkowej sytuacji pokazuje, że próbowano dotrzymać konstytucyjnych terminów wyborów prezydenckich. To było coś nadzwyczajnego. To będzie chybione, jeśli chodzi o próbę postawienia kogoś w stan oskarżenia, natomiast faktycznie w trakcie przesłuchań będzie można na różne sposoby poniżać polityków Zjednoczonej Prawicy, tym samym osłabiając siły przedwyborcze” – powiedział profesor.

Kluczową rolę w politycznym „rozliczaniu polityków PiS” ma odegrać mecenas Roman Giertych. Znamienne jest to, że sam mecenas miał mieć postawione zarzuty i uciekł do Włoch.

„Stawianie Romana Giertycha na czele tego przedsięwzięcia będzie ośmieszające. Jak przyglądamy się zapowiedziom kandydatów na przyszłych ministrów, to jest w tym coś memicznego już w punkcie wyjścia. Nie wiem, o co chodzi. Może chodzi o jakieś (…) zohydzenie tego rządu (…). Oby się nie okazało, że to wszystko to jest jakaś gra, żeby Polacy powiedzieli: „Dajmy sobie w końcu spokój z tymi naszymi rządzącymi i lepiej wejdźmy do jakiegoś poważnego układu politycznego, który ma głęboką tradycję i jest zbudowany na działaniach poważnych państw”. Wtedy wszystkie działania odbierające Polsce suwerenność mogą się odbywać z przyklaskiem wszystkich, którzy wolą silną władzę z zewnątrz znamy takie przypadki z naszej historii niż nieudolnych i pajacujących polityków własnych” – oznajmił gość TV Trwam.

Prof. Jabłoński odniósł się także do kwestii zapłodnienia pozaustrojowego, która wywołała prawdziwą burzę w polskim Sejmie. Okazuje się, że niektórzy członkowie Prawa i Sprawiedliwości, którzy przez ostatnie osiem lat nazywali samych siebie katolikami, są gotowi poprzeć in vitro, które stoi w jawnej sprzeczności z prawem naturalnym i nauką Kościoła katolickiego.

„Działanie polityków Prawa i Sprawiedliwości jest nieco populistyczne w tym znaczeniu, że oni wiedzą, jakie są opinie Polaków. Polską opinię publiczną udało się przekonać tylko do jednej strony tego zabiegu, który jest przedstawiany jako szansa dla rodziców na posiadanie własnego dziecka, a żadne państwo nie powinno nikomu tego odmawiać, tylko powinno wspierać rodziców chcących mieć dzieci (…). Taka narracja się przebija. Politycy stali się jej zakładnikami. Nie mówi się już o tym, że przy in vitro następuje zabicie płodów, które nie zostaną wykorzystane do zapłodnienia kobiety. Niestety, dzisiaj to nie jest traktowane jako poważny problem. Niektórzy takie zachowanie polityków PiS będą nazywać realizmem politycznym, a inni słusznie zresztą zdradą idei, której służyło się do tej pory” – podsumował prof. A. Jabłoński.


Źródło: TV Trwam

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama