„Przedstawianie żołnierzy III Rzeszy jako «naszych» to nie tylko fałsz historyczny, to moralna prowokacja” – stwierdził prezydent Andrzej Duda. Muzeum Gdańska zaprezentowało wystawę pokazującą obywateli II RP służących w Wehrmachcie. Autorzy mocno podkreślili to, że byli to „ludzie stąd, a więc «nasi chłopcy»”.
Gdańska wystawa otwarta 12 lipca szybko wywołała skandal. Pokazano na niej zdjęcia Polaków, którzy w czasie II wojny światowej zostali wcieleni do niemieckiej armii. Autorzy ekspozycji mocno podkreślają, że żołnierze formacji Trzeciej Rzeszy byli Pomorzanami.
„Byli to ludzie stąd, a więc «nasi chłopcy», ich rodziny żyją tu – na Pomorzu – do dziś” – czytamy na planszy będącej częścią wystawy.
Rozbrajanie sumienia
Przeciwko gdańskiej wystawie zaprotestował prezydent Andrzej Duda.
„Nie ma zgody na relatywizowanie historii! – napisał Duda w portalu X. – Z oburzeniem przyjmuję informację o wystawie «Nasi chłopcy» w Muzeum Gdańska. Przedstawianie żołnierzy III Rzeszy jako «naszych» to nie tylko fałsz historyczny, to moralna prowokacja, nawet jeśli zdjęcia młodych mężczyzn w mundurach armii Hitlera przedstawiają przymusowo wcielonych do niemieckiego wojska Polaków. Polacy, jako naród, byli ofiarami niemieckiej okupacji i niemieckiego terroru, a nie jego sprawcami, czy uczestnikami. Gdańsk – miejsce, gdzie zaczęła się II wojna światowa – nie może być sceną dla narracji, które rozmywają odpowiedzialność sprawców. Takie działania podważają fundamenty naszej tożsamości i godzą w szacunek dla Ofiar. Jako Prezydent Rzeczypospolitej stanowczo się temu sprzeciwiam. Kto relatywizuje zbrodnie, ten rozbraja sumienie narodu”.
Nie ma zgody na relatywizowanie historii!
— Andrzej Duda (@AndrzejDuda) July 14, 2025
Z oburzeniem przyjmuję informację o wystawie „Nasi chłopcy” w Muzeum Gdańska.
Przedstawianie żołnierzy III Rzeszy jako „naszych” to nie tylko fałsz historyczny, to moralna prowokacja, nawet jeśli zdjęcia młodych mężczyzn w mundurach…
Będzie tego więcej
Wystawę Muzeum Gdańska skrytykowało wielu komentatorów i polityków, w tym minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Bronił jej Łukasz Kohut, europoseł Koalicji Obywatelskiej ze Śląska.
Na wystawie pokazano zdjęcia polskich obywateli, którzy po wybuchu II wojny światowej zostali wcieleni do Wehrmachtu. Pokazano także niemiecki mundur i karabin dokumenty i zdjęcia oraz różne przedmioty osobiste. Historia opowiedziana jest tak, jak w muzeach narracyjnych – poprzez losy konkretnych żołnierzy, w tym mieszkańca Prusewa, który został wysłany do Beneluksu i Francji, a potem na front wschodni czy mężczyzny z Tczewa, który służył w Skandynawii, a potem także trafił na wschód.
„Wierzymy, że muzeum jako instytucja zaufania publicznego ma obowiązek podejmować także trudne tematy. Nie po to, by usprawiedliwiać lub oskarżać, lecz by tłumaczyć i pogłębiać zrozumienie. Tylko tak można budować wspólnotę opartą na empatii, a nie na uproszczeniach” – przekonywał dyrektor Muzeum Gdańska, prof. Waldemar Ossowski.
Wystawa nie jest jedynym przedsięwzięciem związanym z tematem Polaków w armii Hitlera. Jak podaje serwis podprad.pl, ma jej towarzyszyć „bogaty program wydarzeń naukowych i edukacyjnych, które pogłębiają temat w kontekście ogólnopolskim i europejskim”. To m.in. promocja katalogu wystawy we wrześniu 2025 r. oraz spotkania o nagraniach biograficznych byłych żołnierzy Wehrmachtu w lutym 2026 r.
Nie dla wszystkich jest miejsce w muzeach
Ekspozycja powstała we współpracy z Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie oraz Muzeum II Wojny Światowej. Ta druga instytucja była już krytykowana z powodu swojego przekazu. Na wystawie wiele miejsca poświęcono np. rosyjskim ofiarom wojny, a słabo wyeksponowane były polskie wątki, zarówno ofiary, jak i bohaterowie zdarzeń z lat 1939-1945. Latem 2024 r. z wystawy usunięto nagle eksponaty związane ze św. Maksymilianem Kolbe i bł. Rodziną Ulmów. „Tego rodzaju Myszki Miki, tego rodzaju Supermany będziemy starali się z całej opowieści wyczyścić” – tłumaczył dyrektor Rafał Wnuk. W wyniku skandalu przywrócono wzmianki o Kolbem i Ulmach, ale w szczątkowej formie – pokazano m.in. książkę o towaroznawstwie Józefa Ulmy i maskę pośmiertną ks. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego, który narysował Kolbego.
Dłużej niż Własow
Z kolei władze Gdańska mają na sumieniu całą serię skandali dotyczących upamiętniania historii.
W 2017 r. jednemu z tramwajów nadano imię Adolfa Butenandta. To niemiecki biochemik pracujący w Gdańsku, noblista, odkrywca progesteronu, testosteronu, estronu androsteronu. Butenandt należał do NSDAP i złożył przysięgę na wierność Hitlerowi. Są źródła wskazujące, że współpracował z Josephem Mengele. W 2021 r. wybuchła afera, więc patrona tramwaju zmieniono.
W 2018 r. jedno z gdańskich rond zostało nazwane Rondem Granicznym Wolnego Miasta Gdańsk – Rzeczpospolita Polska. Ustawiono na nim kopię przedwojennego słupa granicznego. Wolne Miasto Gdańsk nie tylko nie należało do Polski, ale też było silnie znazyfikowane. W 1933 r. NSDAP uzyskała tu 55 proc. głosów w wyborach, a do 1937 r. rozwiązano wszystkie inne partie polityczne.
W 2017 r. z budynku poczty stojącego w pobliżu Dworca Głównego po remoncie zniknęła polska tabliczka, a pojawił się napis „Postamt”. Przed wojną budynek należał do Polskich Kolei Państwowych. Poczta była wtedy urzędem i to m.in. dlatego we wrześniu 1939 r. pracownicy takiej placówki chwycili za broń. Budynek poczty należący do PKP także w czasie wojny stanowił symbol polskiej obecności w Gdańsku, dlatego zwolennicy NSDAP organizowali przed nim parady, które miały zastraszyć pracowników.
Gdańskie instytucje z honorami traktowały Güntera Grassa. Także wtedy, kiedy niemiecki laureat literackiej nagrody Nobla przyznał się do służby w Waffen SS. Grass został honorowym obywatelem miasta, jego imię nadano rondu we Wrzeszczu oraz galerii sztuki. Żadnej z tych decyzji nie cofnięto. Przyjazd weterana SS do Gdańska w 2014 r. był wielką fetą, a w 2017 r. (zmarł w 2015 r.) świętowano 90. rocznicę jego urodzin. Do dziś na stronie urzędu miasta Grass opisywany jest w pozytywnym świetle.
Źródła: gdansk.pl, podprad.pl, x.com, bialykruk.pl
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.