Minister edukacji narodowej Barbara Nowacka oznajmiła na antenie TVP info, że choć resort na ten moment nie ma danych na temat rezygnacji uczniów z edukacji zdrowotnej, „nie ma cienia wątpliwości”, że z nowego przedmiotu zrezygnuje ich ponad połowa. Zarzuciła także Episkopatowi, że „podnosi swoje larum”.
Minister edukacji narodowej Barbara Nowacka była pytana na antenie TVP Info o to, ile dzieci do tej pory zostało wypisanych z nowych zajęć.
„Ministerstwo nie ma takich danych” – odpowiedziała minister, wyjaśniając, że statystyki te do końca tygodnia otrzymają dyrektorzy szkół i dopiero zaczną wpisywać je w system. W praktyce oznacza to, że resort będzie wiedział, jak wygląda sytuacja mniej więcej na początku października.
Oszacowała jednak, że z edukacji zdrowotnej na pewno wypisze się ponad połowa dzieci. „Co do tego nie mam cienia wątpliwości” – stwierdziła.
Dziś w Sejmie odbyła się także konferencja „Edukacja zdrowotna – korzyści na całe życie” współorganizowana przez wicemarszałek Sejmu Monikę Wielichowską, Ministerstwo Edukacji Narodowej, Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Ministerstwo Zdrowia.
Nowacka wyraziła nadzieję, że m.in. wpłynie ona na zmianę decyzji nieprzekonanych, w tej grupie wymieniła prezydenta Nawrockiego.
„Nie liczę, że prezydenta, bo w jego wpisie nie ma żadnej merytoryki, jest tylko awanturnictwo, polityczna ideologia, ale wierzę, że wielu innych, którzy przeczytają i namówią swoje dzieciaki, żeby skorzystały z tego, co im daje szkoła” – dodała.
W sobotę na platformie X prezydent Karol Nawrocki napisał m.in., że „szkoła to przede wszystkim miejsce nauki, ale także przestrzeń budowania szacunku dla kultury, tradycji i wartości chrześcijańskich, z których wyrasta nasza cywilizacja”.
„W pierwszej kolejności to my, rodzice, mamy prawo do decyzji w sprawie edukacji naszych dzieci i to jest ten moment, kiedy z tego prawa warto skorzystać” – zaznaczył Nawrocki.
Poinformował również, że wypisał swojego syna z zajęć.
Oberwało się także Episkopatowi, który zamiast popierać tak ważny i potrzebny polskim dzieciom przedmiot, „podnosi larum”. Tymczasem prezydium KEP w liście z maja tego roku przestrzegało, że nie można zgodzić się na systemową deprawację dzieci.
„Prowadzona przez niektóre media propaganda podkreśla, że w edukacji zdrowotnej chodzi o zdrowie uczniów, a tymczasem w istotnej swej części przedmiot ten zawiera treści dotyczące tzw. zdrowia seksualnego, których celem jest całkowita zmiana w postrzeganiu rodziny i miłości” – przestrzegali polscy biskupi.
„Kiedy do szkół trafia przedmiot, który jest odpowiedzią na wyzwania współczesnego świata, swoje larum podnosi albo Episkopat, który nie zrozumiał i nie doczytał, albo prawica, która znowu nie zrozumiała i nie doczytała, bo nie chcę wierzyć, że celowo działają na niekorzyść dzieci i młodzieży” – powiedziała Nowacka.
Minister zaznaczyła także, że Ministerstwo Edukacji Narodowej od początku uważało, że przedmiot obowiązkowy jest „zupełnie inaczej traktowany przez szkołę” i dobrze byłoby, gdyby edukacja zdrowotna była obowiązkowa.
Jak poinformowała, decyzje w tej sprawie będą podejmowane po roku. Przyznała także, że to protesty rodziców i nauczycieli spowodowały, że przedmiot ten nie jest obowiązkowy.
„Ten rok był wyjątkowo trudny, bo też i napięcia polityczne nie pozwalały na spokój w szkole, czego potrzebują nauczyciele i uczniowie – powiedziała.
„Dlatego zdecydowałam, żeby ten przedmiot był nieobowiązkowy w tym roku (...), ale teraz, przez najbliższy rok, niech też się wypowiedzą rodzice, niech się wypowiedzą uczniowie, którzy chodzą na ten przedmiot, niech się wypowiedzą nauczyciele. I wtedy będziemy podejmować decyzje” – dodała.
Wyraziła także nadzieję, że ten pierwszy rok pokaże na ile „opowieść o tym, że tu jest dużo ideologii, jest po prostu opowieścią nieprawdziwą”.
Źródło: Onet, PAP, TVP info
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.