reklama

Polska pożycza 43 mld euro, Niemcy nie chcieli kredytu. Gdzie wydamy pieniądze?

Polska pożycza pieniądze, które będzie musiała przekazać firmom zbrojeniowym z Francji i Niemiec – tłumaczy na swoim blogu Zbigniew Kuźmiuk, poseł PiS. Chodzi o ponad 43 mld euro, które nasz kraj pożycza w ramach unijnego programu SAFE.

JJ

dodane 11.09.2025 15:59

„Cały ten program był tworzony pod potrzeby głównie przemysłu zbrojeniowego Niemiec i Francji” – pisze Zbigniew Kuźmiuk, poseł PiS. Jak zauważa, zasady SAFE sprawiają, że Polska nie będzie już mogła kupować sprzętu w Korei Południowej i Stanach Zjednoczonych, które dostarczały sprzęt stosunkowo szybko i które zgadzały się na częściową polonizację produkcji.

Berlin nie chce pożyczać

Komisja Europejska rozdysponowała 150 mld euro w ramach programu mającego zwiększyć możliwości obrony Unii Europejskiej. Przyznana danemu państwu kwota to pożyczka. W tej chwili ustalono jej limit, w jego ramach państwa będą składać wnioski dotyczące pożyczek na konkretne przedsięwzięcia. Limit przyznany Polsce wynosi 43,7 mld euro. To największy kredyt w całej UE. Na drugim miejscu jest Rumunia – 16,7 mld euro, a po 16,2 mld euro pożyczają Węgry i Francja. Pięć państw – Dania, Grecja, Cypr, Finlandia i Hiszpania – pożyczy nie więcej niż 1 mld euro.

8 krajów Unii nie wnioskowało o pieniądze. W tej grupie są Niemcy, które posiadają najbardziej rozbudowany w UE przemysł zbrojeniowy. Dlaczego Berlin nie chciał unijnej pożyczki?

Jak tłumaczy Zbigniew Kuźmiuk, pieniądze i tak trafią do Niemiec, i to nie jako pożyczka.

„Kluczowym decydentem na co mają być przeznaczane środki pożyczone przez konkretny kraj członkowski, jest Komisja Europejska”

– tłumaczy poseł. To KE będzie oceniać konkretne wnioski. W dodatku  „koszt komponentów pochodzących spoza UE, państw EOG-EFTA (Islandia, Liechtenstein, Norwegia i Szwajcaria – red.) oraz Ukrainy, nie może przekroczyć 35% szacowanych kosztów produktu końcowego”. Zatem z SAFE nie sfinansujemy zakupu czołgów K-2 lub Abrams, myśliwców F-35, ani śmigłowców Apache. W dodatku pojedyncze państwa mogą składać wnioski tylko do maja przyszłego roku. Później uznawane będą tylko aplikacje od dwóch lub więcej krajów.

Wzmocnienie, ale czego?

„W przypadku naszego kraju zasadniczym problemem jest to, że chcąc kupować najnowocześniejszy sprzęt dający duże przewagi na polu walki, a także kupować go szybko (wszak wojskowi specjaliści twierdzą, że na dozbrojenie mamy zaledwie parę lat), umowy ramowe zawieraliśmy w ostatnich paru latach głównie z firmami amerykańskimi i południowokoreańskimi – podkreśla Kuźmiuk. – Wykorzystanie środków z SAFE na tych kierunkach, nie będzie w ogóle możliwe, a przecież podpisane umowy ramowe zobowiązują, co więcej w ich części, warunki jakie postawiliśmy producentom, była polonizacja zakupionego sprzętu, a więc produkowanie go także w Polsce”.

Co w zamian?

„W ramach programu SAFE, będzie lokowali zamówienia w firmach niemieckich i francuskich – zapowiada Kuźmiuk. – Wprawdzie realizacja tych zamówień, będzie w najlepszym przypadku, dopiero za parę lat, ale dadzą one silne długookresowe wzmocnienie finansowe tym firmom. Niemcy, doskonale o tym wiedzą, że większość zamówień w ramach SAFE i to oczywiście nie tylko z Polski, także innych krajów UE, trafi do ich przemysłu, zresztą ta wiedza jest także u inwestorów giełdowych, w związku z tym wartość akcji największej niemieckiej firmy zbrojeniowej koncernu Rheinmetall, w ciągu ostatnich 12 miesięcy wzrosła o ponad 150% i rośnie nadal. I o to w tym programie chodzi, niemiecka gospodarka ma poważne kłopoty od paru lat, po to jest UE, żeby jej pomóc, więc tworzymy program SAFE za pożyczone na rynkach 150 mld euro, albo podpisujemy umowę UE – Mercosur, która także pomoże niemieckiemu przemysłowi, kosztem europejskiego w tym przede wszystkim polskiego rolnictwa”.

Źródło: zbigniewkuzmiuk.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

1 / 1

reklama