Weigel: autorytatywna interpretacja Soboru przez Jana Pawła II i Benedykta XVI jest właściwą drogą dla Kościoła

Nieporozumienia dotyczące dziedzictwa Soboru Watykańskiego II są wynikiem mylnych prób odkrywania „ducha soboru”, wbrew intencjom jego uczestników i głosowi papieży posoborowych. Próby te prowadzą do „wyzerowanego katolicyzmu” – pisze George Weigel.

George Weigel był uczniem szkoły średniej w Baltimore, kiedy kończył się Sobór Watykański II. Życie religijne katolików w Stanach Zjednoczonych zostało wkrótce wywrócone do góry nogami, gdy duszpasterze i teologowie dyskutowali nad faktycznym nauczaniem Soboru dotyczącym reformy liturgicznej, dyscypliny kościelnej i uczestnictwa świeckich.

W czasie, gdy Kościół obchodzi w tym miesiącu 60. rocznicę otwarcia Soboru, a zbliżający się Synod o Synodalności w 2023 roku ożywia mocno spolaryzowaną debatę na temat spuścizny Ojców Soboru, amerykański teolog i biograf Jana Pawła II przedstawia swoją własną ocenę w książce „Uświęcić świat. Żywe dziedzictwo Soboru Watykańskiego II” (To Sanctify the World: The Vital Legacy of Vatican II), wydanej 4 października przez Basic Books.

W internetowym wywiadzie z z redaktorką naczelną Register Joan Frawley Desmond, zrealizowanym 3 października, Weigel odpowiada na pytania dotyczące kluczowych tematów i kwestii zawartych w jego książce. Jakie były powody zwołania Soboru przez papieża Jana XXIII? Jaka była treść jego kluczowych nauk? Dlaczego papieże Jan Paweł II i Benedykt XVI dostarczyli właściwych „kluczy” do interpretacji soboru? Jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć patrząc na skutki burzliwej epoki posoborowej?

Byłeś uczniem szkoły średniej, kiedy kończył się Sobór Watykański II i nastąpił okres wstrząsów, począwszy od exodusu zakonnic, poprzez upośledzony program CCD (Stowarzyszenie Nauki Chrześcijańskiej) aż do powszechnej „mszy ludu”. Sześćdziesiąt lat później wydaje się, że mamy lepsze, bardziej dokładne pojęcie na temat jego nauk – czy jednak na pewno?

Rozdział między faktycznym nauczaniem Vaticanum II a amorficznym „duchem Vaticanum II” (który z perspektywy czasu coraz bardziej przypomina ducha lat sześćdziesiątych, a nie Ducha Świętego!) był jedną z głównych przeszkód we właściwym przyjęciu i wdrożeniu Soboru Watykańskiego II. Mam nadzieję, że jesteśmy teraz w punkcie, w którym Sobór może być „odczytany” właściwie, przez pryzmat jego dwóch najważniejszych tekstów, Konstytucji dogmatycznej o Objawieniu Bożym (Dei Verbum) i Konstytucji dogmatycznej o Kościele (Lumen Gentium). To właśnie robią żywotne części Kościoła na całym świecie.

Dlaczego papież Jan XXIII wezwał do zwołania nowego soboru ekumenicznego, który miał pogłębić samorozumienie Kościoła, a jednocześnie wzmocnić jego zaangażowanie we współczesnym świecie?

Intencją Jana XXIII przy zwoływaniu Vaticanum II było rozpalenie na nowo chrystocentrycznej wiary Kościoła, aby nawrócić współczesny świat. Wierzył (słusznie), że stanie się to tylko dzięki nowej metodzie zaangażowania się we współczesny świat. A to oznaczało odnalezienie języka ewangelizacji i katechezy, który współczesny świat mógłby „usłyszeć”. Wiedział, że to wymaga czasu, a prawda jest taka, że wciąż zmagamy się z tym problemem – zwłaszcza w sytuacji, gdy współczesny świat stał się coraz bardziej niespójny i agresywnie zsekularyzowany.

Jednocześnie, w swoim przemówieniu otwierającym Sobór, Papież nalegał, aby wiara katolicka była głoszona w całości - w sposób, który – jak już powiedziałem – współczesny świat mógłby podjąć. Tak więc Sobór miał na celu bardziej „chrystianizację” świata niż zmianę Kościoła.

Jak Kuria Rzymska podchodziła do tych celów podczas otwarcia Soboru i dlaczego jej stanowisko nie zyskało poparcia?

Dominującą postawę Kurii Rzymskiej w 1953 roku poddał krytyce bardzo konserwatywny kurialista, biskup Giuseppe De Luca, w liście do przyszłego papieża Pawła VI, biskupa Giovanniego Battisty Montiniego, w którym de Luca napisał: „W tej dusznej atmosferze nieśmiałości i arogancji, być może krzyk – chaotyczny, ale chrześcijański - zrobiłby coś dobrego”. Zaordynowano wewnętrzne sprzątanie; co bystrzejsi duchowni tamtych czasów zdawali sobie z tego sprawę; tak więc kurialne usiłowania, aby opracować krótki, sztampowy sobór zostały odrzucone w pierwszych dniach Vaticanum II. Montini prawdopodobnie zgadzał się z De Lucą, ale wiedział również, że upuszczenie dużej ilości nagromadzonej „pary” wywoła harmider; jak powiedział do przyjaciela w wieczór, kiedy Jan XXIII ogłosił swój zamiar zwołania soboru, „Ten święty staruszek nie wie, jakie gniazdo szerszeni porusza”.

W swoim przemówieniu inauguracyjnym papież Jan XXIII stwierdził, że „największą troską” soboru musi być skuteczniejsze i pełniejsze przedstawienie „świętego depozytu doktryny chrześcijańskiej”. Jak Dei Verbum i Lumen Gentium odpowiedziały na to wyzwanie?

Dei Verbum zdecydowanie potwierdziło rzeczywisty charakter i wiążący autorytet objawienia Bożego w czasie. To jest właśnie to, co staje się kwestią dzisiaj w Niemczech: Kto wie lepiej: Bóg, czy my?

Jednocześnie, poprzez stwierdzenie, że boskie objawienie jest rzeczywiste, Dei Verbum przedstawiło ważną prawdę dotyczącą nas samych: Jesteśmy stworzeniami tak uformowanymi, by móc usłyszeć boskie słowo wypowiedziane w historii, a następnie uosobione we Wcielonym Synu Bożym. Tak więc Dei Verbum rzuciło wyzwanie spłyconej koncepcji osoby ludzkiej głoszonej przez sekularyzm, czy też to, co Henri de Lubac, mający zasadniczy wpływ teologiczny na Vaticanum II, nazwał „ateistycznym humanizmem”. Lumen Gentium postawiło Chrystusa z powrotem w centrum życia i przepowiadania Kościoła i potwierdziło, że w Kościele, Ciele Chrystusa w misji w historii, ludzkość znajdzie odpowiedź na swoją tęsknotę za autentyczną ludzką wspólnotą.

Piszesz, że Ojcowie Soboru traktowali liturgię jako „najpotężniejsze narzędzie Kościoła do niesienia zaczynu Ewangelii całemu światu”. Jak ta wizja ukształtowała Konstytucję o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium, i dlaczego do dziś wywołuje ona tak ostre kontrowersje?

Wszyscy zaangażowani w „wojny liturgiczne” powinni przeczytać Sacrosanctum Concilium; stanie się wtedy jasne, że ostatnie pół wieku liturgicznego poruszenia zostało spowodowane przez nieodpowiednie (czy też gorsze) wdrażanie Konstytucji o Liturgii, a nie przez samą konstytucję. „Korekta” tych problemów z wdrażaniem dokonywała się pomyślnie, aż do ostatniej interwencji Watykanu w Traditionis Custodes, która raczej pogorszyła sprawy, niż poprawiła.

Gaudium et Spes, Konstytucja Duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym, proponowała nowy dialog z nauką oparty na prawdzie, że Jezus Chrystus jest Panem i Zbawicielem, który objawia prawdziwą godność osoby ludzkiej i sam cel ludzkiej historii. Tymczasem dziś wielu katolików uważa, że Kościół powinien prowadzić dialog ze światem, ale nie zajmować się jego uświęcaniem.

Cóż, jest to błąd, czyż nie? I znów kryzys kościelny w Niemczech jest najlepszym przykładem tego błędu. Kościół „wokeizmu” nie przyprowadzi nikogo do Boga, ponieważ dzisiejsza ideologia woke (zwłaszcza ideologia gender i aktywizm LGBTQ+) zaprzecza prawdom antropologii biblijnej: kim jesteśmy, jak i dlaczego jesteśmy stworzeni takimi, jakimi jesteśmy, i jak bycie stworzonym takim, jakim jesteśmy, w rzeczywistości odzwierciedla wewnętrzne życie Trójcy Świętej, wspólnoty miłości owocnej i darującej siebie oraz otwartości.

Sobór odszedł od precyzyjnego języka neoscholastyki, aby zaproponować bardziej autentyczny i przyjazny ton, który pozwolił Kościołowi „dotrzeć do świata (...) w hojności serca”. Czy ta zmiana sprzyjała sprzecznym interpretacjom Soboru i jaka jest lekcja, którą należy wyciągnąć?

W dekadach poprzedzających Sobór, niektórzy z najbardziej twórczych teologów w Kościele proponowali „powrót do źródeł” katolickiego samorozumienia w Biblii i Ojcach Kościoła jako bardziej adekwatną odpowiedź na bezwyznaniowość sekularyzmu niż sylogizmy neoscholastyki. Antyneoscholastyczna polemika była czasem przesadzona; podobnie jak neoscholastyczne potępienie każdego świeżego podejścia do depozytu wiary jako „klina” wiodącego do modernistycznej dekonstrukcji wiary.

Myślę, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat nauczyliśmy się, że obie metody myślenia teologicznego są niezbędne dla ewangelicznej misji Kościoła. Być może najlepszym tego przykładem jest encyklika papieża Jana Pawła II Veritatis Splendor, która w twórczy sposób połączyła oba podejścia, aby nakreślić architekturę chrześcijańskiego życia moralnego i jego duszpasterskie zastosowanie.

Sobór nie został zwołany, aby zająć się jakąś herezją lub sformalizować wyznanie wiary, i to jest jeden z powodów, dla których nie dostarczył „autorytatywnych kluczy”, które wyjaśniłyby jego prawidłową realizację. Skutkiem tego, przewroty społeczne tamtego okresu stały się pewnym „kluczem” do interpretacji. Czy tak jest nadal?

Nie, jak wyjaśniam w Uświęcić świat, autorytatywnych „kluczy” do Soboru dostarczyli dwaj ludzie Soboru, Karol Wojtyła i Joseph Ratzinger, których pontyfikaty jako Jana Pawła II i Benedykta XVI należy rozumieć jako jeden ciąg autorytatywnej interpretacji Vaticanum II. Na Nadzwyczajnym Synodzie Biskupów w 1985 roku, zwołanym przez Jana Pawła II i prowadzonym intelektualnie przez Ratzingera, Kościół otrzymał niejako „wytrych” do Soboru: koncepcję Kościoła jako wspólnoty uczniów w misji.

Pod koniec XX wieku Dignitatis Humanae, soborowa deklaracja o wolności religijnej, przekształciła Kościół w światowego obrońcę praw człowieka. Czy deklaracja ta nadal inspiruje świadectwo Kościoła, czy też nie udało nam się spełnić jej obietnicy?

Obecny pontyfikat z pewnością nie pojął znaczenia Deklaracji o wolności religijnej – która dotyczyła również granic władzy państwowej – w swojej polityce wobec Chin i w pozornie akomodacyjnym podejściu do antykatolickich dyktatur na Kubie, w Nikaragui, Wenezueli i innych krajach. Mimo to katolicy, którzy nie chcą żyć pod rządami tyranii, nadal inspirują się tą deklaracją; Ukraiński Kościół Greckokatolicki jest chyba obecnie tego najlepszym przykładem.

Walka o właściwą interpretację Soboru toczyła się między reformatorami teologii, którzy spierali się, czy jego nauczanie stanowi zerwanie z Tradycją. Dziś, gdy Kościół przygotowuje się do Synodu o Synodalności w 2023 r., linie frontu uległy zmianie - reformatorzy podobno chcą zmodyfikować dyscyplinę kościelną, a „arcypostępowcy” wzywają do stworzenia zupełnie nowego modelu Kościoła. Co o tym myślisz?

Ponieważ nikt nigdy nie był w stanie precyzyjnie zdefiniować „synodalności”, trudno jest przewidzieć, co Synod w 2023 roku zamierza osiągnąć. Jeśli jednak będzie odzwierciedlać zamieszanie związane z niemiecką „drogą synodalną”, Synod 2023 postawi kolejne przeszkody na drodze ewangelizacyjnej misji Kościoła. Nie można ewangelizować za pomocą katolicyzmu w wersji „light”, ponieważ lekki katolicyzm nieuchronnie prowadzi do rozkładu aż do katolicyzmu „zero”.

Sądzisz, że Sobór pomógł położyć fundamenty zarówno pod upadek europejskiego komunizmu, jak i pod gwałtowny wzrost katolicyzmu w Afryce Subsaharyjskiej. Na czym polegał ten wpływ?

Deklaracja o wolności religijnej wzmocniła katolicką rewolucję praw człowieka w Europie Środkowo-Wschodniej i dała Janowi Pawłowi II platformę, na której mógł prowadzić swoją odważną kampanię na rzecz wolności narodów, które zwykliśmy nazywać „narodami zniewolonymi”.

Soborowe wezwanie Kościoła do odzyskania swej istoty misyjnej oraz oderwanie Kościoła od władzy państwowej (a tym samym od kolonializmu) były niezbędne w położeniu fundamentów pod ogromny wzrost Kościoła w Afryce Subsaharyjskiej.

Jeśli, jak mówisz, Kościół potrzebował wieku, aby w pełni żyć nauką Soboru Trydenckiego, to czy potrzebujemy więcej czasu, aby właściwie przyswoić sobie naukę Soboru Watykańskiego II? Co daje wam nadzieję?

Żywotnymi częściami Kościoła światowego są dziś te, które przyjęły autorytatywną interpretację Soboru dokonaną przez Jana Pawła II i Benedykta XVI jako wezwanie do ewangelizacji w pełni wiary katolickiej. Taki jest fakt empiryczny. A równoległym faktem jest to, że umierające części Kościoła światowego to te, które nadal próbują sprawić, by funkcjonowała chimera katolicyzmu „light” - co nie udaje się nigdzie.

Jeśli Synod w 2023 roku nie rozpocznie od uznania tych dwóch empirycznych faktów, nie będzie wierny autentycznemu duchowi i nauczaniu Vaticanum II.

 

źródło: georgeweigel.com

« 1 »

reklama

reklama

reklama