Ucieczka od fajerwerków

O sylwestrze w klasztorze

W naszej świadomości utarło się, że noc z 31 grudnia na 1 stycznia trzeba obejść hucznie i z kieliszkiem w ręku. Większości ludzi nie mieści się w głowie, że w sylwestra można obejść się bez imprezy, głośnej muzyki, barwnych strojów i fajerwerków. Okazuje się jednak, że ten czas, można spędzić inaczej...

Czy wyobrażają sobie Państwo sylwestra bez tańców, w ciszy i samotności, pełnego zamyślenia i refleksji? Taką możliwość dają klasztory. Tam nie ma alkoholu i sztucznych ogni. Z oferty zgromadzeń korzystają zarówno młodzi, jak i starsi. Decydując się na taką formę kończenia starego roku, przełamują schematy i wprawiają niektórych w osłupienie. Nie żałują jednak swojej decyzji.

Bez przymusu

Od 2008 r. z propozycją „Antysylwestra” wychodzą benedyktyni z Tyńca. Co roku do ich opactwa przyjeżdża ponad 80 osób, które pragną żegnać stary rok inaczej niż wszyscy. Chętnych jest znacznie więcej. Limit wyznacza jednak liczba miejsc noclegowych w klasztorze. Każdy, kto zdecyduje się na wyjazd do Tyńca, powinien pospieszyć się z zapisem. Lista zapełnia się błyskawicznie i jest zamykana w sierpniu albo we wrześniu. „Antysylwester” rozpoczyna się 30 grudnia późnym popołudniem i kończy się noworocznym obiadem.

- Naszym gościom proponujemy modlitwy, medytacje i rozmowy z mnichami, spowiedź, Eucharystię, adorację Najświętszego Sakramentu, spacery i koncert. Przygotowujemy pewien program, ale nie zmuszamy do obowiązkowego uczestnictwa w każdym jego punkcie. U nas nie ma przymusu, ale dowolność. 31 grudnia o północy celebrujemy uroczystą Mszę św. Kiedy cały świat poddaje się szaleństwu, my w ciszy i spokoju, na dźwięk dzwonka, udajemy się do kościoła. Tam nie słychać ani nie widać tego, co dzieje się wokół. Po Eucharystii wychodzimy na krużganek, by złożyć sobie noworoczne życzenia, zjeść benedyktyńskie ciastko i wypić dobrą herbatę - opowiada o. Jan Paweł Konobrodzki.

W poszukiwaniu ciszy

Do Tyńca przyjeżdżają ludzie w różnym wieku, starsi i młodzi, osoby samotne i całe rodziny.

- Klasztor jest dla nich miejscem, gdzie można zebrać siły, odpocząć i pozbierać się w sobie. Przybywają do nas m.in. osoby, które z racji swojego zawodu mają ciągły kontakt z ludźmi. Szukają tu samotności i krótkiej izolacji; nie wymagamy, by czuli przynależność do grupy. Uczestnicy „Antysylwestra” mówią nam, że są wdzięczni za tę dowolność i nasze propozycje. Dziękują za możliwość dobrego podsumowania roku, za miłą obsługę i odpowiednią atmosferę. Klasztor nie jest hotelem, tu nikt nie hałasuje, nie słuchać zbędnych śmiechów... To się ceni. Nasza propozycja ma już sympatyczną markę. Tą inicjatywą nie negujemy jednak tradycyjnego spędzania sylwestra, każdy ma prawo wyboru i my to szanujemy - podkreśla mój rozmówca.

W nowym roku ojcowie benedyktyni będą proponowali karnawał w klasztorze. Jeśli inicjatywa spotka się z dobrym przyjęciem, będzie kontynuowana w kolejnych latach.

Dla młodych panów

Od pięciu lat „sylwestra” dla młodzieży męskiej organizują także ojcowie oblaci z Obry. Swoją inicjatywę nazywają Dziękczynnymi Dniami Skupienia.

- Propozycja od początku spotkała się z pozytywnym odzewem. Co roku na trzy dni przyjeżdża do nas kilkunastu młodzieńców. Jest jeszcze wielu młodych ludzi, którzy chcą trochę inaczej spędzać sylwestra; niekoniecznie na szumnych zabawach czy dyskotekach, ale w ciszy i skupieniu, na adoracji i modlitwie. 31 grudnia od 23.00 do 24.00 zawsze organizujemy adorację Najświętszego Sakramentu. Udział jest dobrowolny. Piękne jest to, że bez przymusu gromadzą się na niej wszyscy uczestnicy dni skupienia. Swoją postawą dają piękne świadectwo. W klasztorze szukają wyciszenia i kontaktu z Panem Bogiem - tłumaczy o. Krzysztof Jurewicz.

Sylwestrowa propozycja ojców oblatów nie ma charakteru powołaniowego. Uczestnicy skupiają się na dziękowaniu za życie, za jego piękne i trudne momenty. Swoją obecnością włączają się także w codzienne życie kleryków oblackiego seminarium, razem z nimi jedzą posiłki, modlą się i rozmawiają.

Klasztorne inicjatywy

Sylwestrowe spotkania dla młodych organizują też m.in. bracia kapucyni z Lubartowa i pauliści z Częstochowy (dla chłopaków). Dziewczęta mogą skorzystać np. z propozycji sióstr albertynek z Krakowa. Sylwestra dla młodzieży przygotowywali wcześniej bernardyni z Kalwarii Zebrzydowskiej i franciszkanie z Kalwarii Pacławskiej, jednak z powodu braku większego zainteresowania wycofali się z tej inicjatywy.

Pożegnanie starego roku bez szampana i fajerwerków może być dużo przyjemniejsze i pożyteczniejsze, niż to tradycyjne. Nie wszyscy doceniają wartość ciszy i spokoju, które w naszym szalonym świecie, stają się czymś deficytowym. Klasztor daje szansę odcięcia się na chwilę od swojego środowiska, od hałasu i wszędzie obecnej muzyki. Sylwester w klasztorze dla wielu jest czymś paradoksalnym, a nawet absurdalnym. Po uważniejszej analizie okazuje się jednak propozycją wspaniałą i godną uwagi. Pobyt w klasztornej celi pozwala zatrzymać się, wyciszyć i na nowo poukładać swoje życie. Krótkie odosobnienie przydałoby się chyba każdemu...

AGNIESZKA WAWRYNIUK
Echo Katolickie 52/2011

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama