reklama

Spawanie Nord Streamu. Ukraina przegrywa, Polska traci

Ukraina oficjalnie traci terytorium i nie wolno się jej zbytnio zbroić, a Władimir Putin uroczyście wraca na salony – to wynika z 28-punktowego planu, który trafił do mediów. Ten plan jest z gruntu fatalny dla Polski i pozostanie taki, nawet jeśli pojawią się w nim jakieś poprawki.

Jakub Jałowiczor

dodane 21.11.2025 12:32

„To nie pokój, lecz zawieszenie broni na 20 lat” – słynne stwierdzenie Ferdinanda Focha odnoszące się do Traktatu Wersalskiego przychodzi na myśl, kiedy czyta się plan mający zapewnić pokój na Ukrainie. Jest oczywiście kilka różnic – między innymi taka, że w Wersalu pojawili się przedstawiciele zainteresowanych krajów, a teraz plan opracowano bez pytania Kijowa o opinię; a oprócz tego nikt nie może zagwarantować, że obecny plan da aż 20 lat spokoju, zanim wybuchnie kolejna rzeź.

Bez kłopotu w przyszłości

Plan w sprawie Ukrainy nie został przedstawiony oficjalnie. Znalazł się natomiast w mediach i nikt jak dotąd nie zaprzecza, że jest prawdziwy. Jest więc widocznie balonem próbnym. Może się jeszcze trochę zmienić, ale jego założenia są tak złe, że nawet po dużych poprawkach pozostanie bardzo szkodliwy i dla Ukrainy, i dla Polski. I na pewno nie zagwarantuje nikomu pokoju.

Co zapisano w planie?

Dopiero w 21. punkcie pojawia się sprawa absolutnie kluczowa – Ukraina traci terytoria zajęte przez Rosję. Pod kontrolą państwa Władimira Putina pozostaje Krym oraz obwody doniecki i ługański, do tego część zaporoskiego i chersońskiego. Ukraińcy muszą się nawet wycofać z części regionu donieckiego, którą akurat kontrolują i podzielić się z Rosją po połowie energią z elektrowni zaporoskiej.

Do tego Ukraina ma być słaba militarnie. Armia ma być nie większa niż 600 tys. żołnierzy, bez broni nuklearnej, a o wstępowaniu do NATO nie ma mowy. Gwarancją dla Kijowa jest to, że w tekście pada słowo „gwarancje” (Ukraina już jedne ma – od 1994 r.) – i tyle. Kraje NATO nie wyślą na wschód nawet sił pokojowych. Pakt zobowiązuje się na dodatek do tego, by nie przyjmować nowych państw (czyli np. Gruzji). Jeśli zatem Putin – albo jego następca – za jakiś czas będzie chciał dokończyć dzieła, albo zainteresuje się kolejnym państwem naszego regionu, będzie mu łatwiej.

Powrót za darmo

Punkt 13 to oficjalny reset – Rosja zostanie ponownie zintegrowana ze światową gospodarką i wróci do G8. Nie ma zatem problemu, by Zachód kupował rosyjski gaz czy ropę – jawnie i w dowolnych ilościach. Nord Stream znowu się przyda, a jeśli naprawa okaże się nieopłacalna, będzie można tworzyć nowe połączenia. A do Rosji znowu wolno sprzedawać mercedesy i citroeny, co na pewno ucieszy producentów przyciśniętych do muru normami dotyczącymi sprzedaży aut na terenie UE. Putin wraca na salony zupełnie za darmo. Nie wspomniano ani słowem o rozliczeniu zbrodniarzy wojennych. Przeciwnie, zgodnie z punktem 26, sprawców ma objąć amnestia.

Grupa bez zainteresowanych

Co oznacza dla Polski powrót resetu – nie trzeba chyba tłumaczyć. Wiadomo też, jakie skutki będzie miała realizacja punktu 11, czyli udzielenie Ukrainie preferencyjnego dostępu do unijnego rynku. Wyraźnie pokazała to sprawa zboża. Naszego kraju dotyczy bezpośrednio punkt 9. Mowa tam o stacjonowaniu w Polsce europejskich – a nie amerykańskich – myśliwców. Przypomnijmy, że USA zmniejszają swoje siły w naszej części Europy, odpowiadać za nią mają Niemcy.

Plan zawiera też oczywiście sporo zapisów, które w gruncie nic nie znaczą: werbalne potwierdzenie suwerenności Ukrainy, wprowadzenie w szkołach obu krajów programów o tolerancji czy powołanie amerykańsko-rosyjskiej grupy roboczej (w tym punkcie znaczenie ma jeden fakt – grupa będzie bez Ukrainy).

W odbudowie kraju ma natomiast pomóc kwota 200 mld dol. pochodząca z zamrożonych aktywów Rosji oraz z Unii Europejskiej. Suma robi wrażenie, ale to mniej niż połowa pieniędzy potrzebnych do odbudowy – Bank Światowy, Komisja Europejska, ONZ i Kijów szacują wysokość koniecznych środków na 506 mld euro. Zobaczymy też, jak w praktyce będzie wyglądać eksploatacja ukraińskich złóż, o której także jest mowa w planie.

Opłacalny bilans

Sądząc po treści planu, strona amerykańska jest przekonana, że zagwarantowała swoje interesy – ma dostać dużą część zysków z odbudowy Ukrainy i zapewne spodziewa się dostępu do złóż mineralnych, koszty finansowe zaś poniesie Unia Europejska i Rosja (przy czym stara UE i Rosjanie dostaną za to rekompensatę). I przez jakiś czas Amerykanie rzeczywiście mogą wychodzić na swoje. Z kolei dla Ukrainy plan nie oznacza nawet układu „pokój kosztem wielkich strat”, bo przy takich stratach trudno będzie utrzymać pokój. A dla Polski plan oznacza wszystko to, co wynika z odbudowy siły Rosji i pokazania Kremlowi, że warto było zacząć wojnę.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

1 / 1

reklama