reklama

Wniosek o ekstradycję Schrödera, czyli: gdyby politycy zachowywali się przyzwoicie...

Czy moralność ma znaczenie w geopolityce? Czy nie jest czymś staroświeckim i przebrzmiałym? Gdyby politycy zachowywali się w miarę przyzwoicie i choć trochę moralnie, to świat nasz w wymiarze międzynarodowym byłby o wiele lepszy – zauważa br. Damian Wojciechowski TJ.

Damian Wojciechowski TJ

dodane 05.11.2025 09:55

Czy Polska powinna była wydawać Niemcom Ukraińca podejrzanego o wysadzenie Nord Streamu? Jeśliby Polska to zrobiła, to oznaczałoby to nasze rozdwojenie jaźni i próbę samobójczą. Rosja napadając bez żadnego pretekstu na Ukrainę zrobiła to samo, co Hitler w 1939 roku. Co prawda on trochę się bardziej starał o jakieś preteksty. Celem ataku nie była obrona przed „pełzaniem NATO” do granic Rosji, tylko likwidacja ukraińskiej państwowości, a nawet narodowej świadomości, czego jasnym dowodem są żądania totalnej kapitulacji jakie Rosja przedstawiła Ukrainie na samym początku wojny. Gdyby NATO rzeczywiście miało jakąkolwiek wolę pełzania przez Ukrainę w stronę Rosji, to Putin nigdy by się nie zdecydował na wojnę – po prostu ze strachu i instynktu samozachowawczego. Mógł spokojnie kopnąć Ukrainę, bo był przekonany, że przechodnie będą udawać, że nic nie widzą. Gdyby Ukraina od razu padła, to już mielibyśmy za naszą wschodnią granicą rozzuchwalone rosyjskie wojsko, a za zachodnią struchlałych Niemców i Francuzów. Tylko samotny opór Ukrainy ochronił nas przed tą katastrofą.

Rosja napadając na Ukrainę sama dała Ukraińcom prawo atakować wszystkie ich obiekty, które zapewniały agresorowi możliwość prowadzenia najezdczej wojny. Nord Stream miał dwa kierunki: w jednym gaz,  w drugim Euro na rosyjskie armaty i czołgi. Rurociąg znajdował się na wodach międzynarodowych i nawet jeśli byłby zarejestrowany na jakąś spółkę w Pernambuco, to i tak należał do Rosji, więc co Niemcom do tego? Nikt nie zginął, oprócz wielkiego niemiecko-rosyjskiego Geschäftu. A taki Geschäft był zawsze śmiertelnym zagrożeniem dla Polski. Nie ekstradycję Ukraińcowi tylko medal i dożywotnią rentę!

Przypomnijmy, że nie chodziło tutaj tylko o to, żeby kupować tani gaz u Putina, lecz że rura z tym gazem w sposób sztuczny miała omijać Polskę i Ukrainę, aby w ten sposób stać się narzędziem geopolitycznej walki. Gdyby rura szła przez Polskę lub Ukrainę, to Putin by się dobrze zastanowił czy warto wszczynać pełnoskalową wojnę na Ukrainie? I właśnie dla tego, aby wykluczyć Polskę z tej gry (aby Polacy nie mieli żadnego kranu do zamykania potoku gazu) i ustawić się idealnie na wypadek konfrontacji, Imperium nie chciało za żadne skarby, aby rura biegła sobie najprostszą i najtańszą drogą przez nasz kraj. Żyłem w Rosji pod koniec lat 90-tych i bardzo dobrze pamiętam radość tamtejszych polityków ze wzrostu cen na ropę i gaz. Przy czym już wtedy mówili oni nie tylko o dochodach do budżetu, ale przede wszystkim podkreślali, że te dwa paliwa dają im ogromne możliwości prowadzenia aktywnej polityki międzynarodowej. Czy Schröder i Merkel byli tak głupi, żeby tego nie rozumieć? Czy tak zaślepieni swoją pazernością? Czy tak łatwowierni  w stosunku do Cara? To nieważne: za błędy, w tym głupotę, trzeba płacić. Szczególnie obrzydliwe jest to, że Schröder okazał się nie tylko zdrajcą Europy, ale gorzej bo sprzedawczykiem: zrobił to za marne rosyjskie dudki. Kanclerz najpotężniejszego kraju w Europie nie mógł się powstrzymać przed zgarnięciem do kieszeni srebrników rzuconych przez przebiegłego Cara!

Prawdziwa europejska solidarność i jej pozory

Właśnie zwiedziłem bardzo ciekawe co do formy i treści muzeum JPII w Wadowicach. Moją uwagę przykuł tekst wygłoszony przez papieża w Gdyni w 1987 r.: „w imię przyszłości człowieka i ludzkości trzeba było wypowiedzieć to słowo «Solidarność». Dziś płynie ono szeroką falą poprzez świat, który rozumie, że nie możemy żyć wedle zasady «wszyscy przeciw wszystkim», ale wedle zasady «wszyscy z wszystkimi», «wszyscy dla wszystkich». To słowo zostało wypowiedziane tutaj, w nowy sposób i w nowym kontekście. I świat nie może o tym zapomnieć.” Zaraz potem papież powtórzył tę myśl na Zaspie:

„«Jeden drugiego brzemiona noście» — to zwięzłe zdanie Apostoła jest inspiracją dla międzyludzkiej i społecznej solidarności. Solidarność — to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy „brzemię” dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności. Nie może być program walki ponad programem solidarności.” 

Zakładam, że Ursula i inni europejscy kaznodzieje właśnie z tekstów JPII wzięli ideę tej europejskiej solidarności, którą nam polewają głowy od rana do wieczora, i nas niewdzięcznych i egoistycznych Polaków tą solidarnością batożą. Jednak co do aplikacji tej idee mam pewne wątpliwości. Czy jeśli mój sąsiad wiesza się w swojej stodole, to to będzie solidarność powiesić się obok niego, czy raczej solidarnością będzie przeciąć powróz, na którym on dynda? Kiedy Frau Merkel w odruchu samobójczego zaćmienia ideologią multi-kulti wpuściła do Europy miliony muzułmanów, co do których już wtedy było wiadomo, że nie mają ochoty ani pracować, ani się integrować, a chętnie raczej nabluzgają macosze-Europie, to czy byłoby solidarnością ze strony Polski uczestniczyć w tym bezprawiu i obłędzie? Czy Niemcy nie powinni teraz zjeść kaszę, którą sami nawarzyli, po to, aby jej gorzki smak nauczył ich na przyszłość elementarnej mądrości? I czy z drugiej strony nie było wyrazem europejskiej solidarności, kiedy Polskie Wojsko zatrzymało na Bugu nowe hordy, które w ramach przygotowania do wojny na Ukrainie chciał nam podarować Łukaszenko z Putinem? A gdybyśmy w ramach willkommen Kultur otwarli szeroko granice, czy to byłaby rzeczywiście europejska solidarność? A może europejska solidarność miałaby polegać na tym, żeby nasi żołnierze zamiast pilnować granicy razem z warszawskimi paniusiami ganiali po lesie i biednym emigrantom rozdawali kanapki i poili ich herbatą z cytryną? I czy Europa, w tym kochane Niemcy, na tej solidarności by wygrała, bo przecież kochani uchodźcy traktowali Polskę jako kraj tranzytowy. A może w ramach europejskiej solidarności trzeba było ładować uchodźców do wagonów i dostawiać ich do granicy z Reichem?

Gdyby politycy zachowywali się przyzwoicie…

I teraz najważniejsze: czy budowanie z Putinem Nord Streamu nie było najbardziej chamskim, prymitywnym pogwałceniem idei europejskiej solidarności? Czy nie napluto na nią z przyczyny zachłanności i egoizmu? I właśnie ten akt wandalizmu nad europejską solidarnością powinien być głównym oskarżeniem przeciw Schröderowi i powodem do żądania jego ekstradycji. On i jemu podobni cwaniacy są obok Putina głównymi winowajcami tego, co się dzieje za naszą wschodnią granicą. Dlatego radzę Ukrainie wystąpić do RFN o ekstradycję Schrödera, tak jak kiedyś Polska występowała o ekstradycję zbrodniarzy hitlerowskich. Niech go Ukraińcy osądzą za całą surowością za tysiące poległych żołnierzy, zabitych dzieci i starców, zgwałconych i zamordowanych kobiet. A kara niech będzie taka: niech klęknie w Buczy, Pokrowsku, Bahmucie, Konstantinowce jak Brand przed pomnikiem Getta w Warszawie, a Merkelowa niech zawodzi i głowę mu posypuje popiołem. Niech patrzy dookoła i myśli o plakacie jaki Niemcy rozwieszali w zrujnowanej Warszawie w 1939 roku, ale teraz jego treść byłaby taka: „Niemcy, wasze dzieło!”. Tak jak Brandt był on kanclerzem z ramienia SPD, tylko w odróżnieniu od niego Brandt całą wojnę był antyfaszystą i w żadnym stopniu nie pomagał Hitlerowi kogokolwiek mordować, a mimo tego w Warszawie uklęknął.

Czy moralność ma znaczenie w geopolityce? Czy nie jest czymś staroświeckim i przebrzmiałym? Gdyby politycy zachowywali się w miarę przyzwoicie i choć trochę moralnie, to świat nasz w wymiarze międzynarodowym byłby o wiele lepszy. Gdyby byli mniej obłudni i zakłamani, a choć trochę cenili sobie prawdę, to nie dali by Putinowi broni do ręki. Nie trzeba było wiele: po prostu trochę uczciwości.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

reklama