Katastrofa na raty

Żeby doszło do katastrofy, potrzeba długiego czasu i wielu przyczyn. Niestety często patrząc na pojedyncze problemy, nie dostrzegamy, jak łączą się w całość i prowadzą do nieuniknionej katastrofy

Katastrofa na raty

Żadna katastrofa nie dzieje się za przyczyną pstryknięcia palcami. Żeby doszło do katastrofy, potrzeba długiego czasu i wielu przyczyn. Oglądane osobno nie wyglądają one groźnie.

Przyjęta właśnie przez Sejm konwencja przeciw przemocy wobec kobiet sprawia wrażenie niewinnej. Tak przynajmniej uważa większość Polaków — nawet nie przyjdzie im do głowy, by miała ona być powodem jakiejkolwiek katastrofy. Głośno wypowiadany argument, że konwencja będzie chronić kobiety przed domową przemocą, skutecznie zaciemnia obraz. Kto by tam słuchał zastrzeżeń, chociażby prof. Andrzeja Zolla, prawnika, niegdyś prezesa Trybunału Konstytucyjnego, że konwencja jest w istocie zamachem na naszą cywilizację. A zamach na cywilizację jest katastrofą. Nie spadnie ona na nas z dnia na dzień, ale latami będzie rozkładać więzi rodzinne i społeczne. To trochę jak z wojną w Donbasie. Rosjanie nie zajęli wschodniej Ukrainy w ciągu jednego dnia. Podgryzają naszego sąsiada miesiącami, z różnych stron, by ostatecznie doprowadzić ten kraj do katastrofy, co niestety może im się udać.

Na dwa teksty z Gościa Niedzielnego 7/2015 chciałbym jeszcze zwrócić Państwa uwagę. Ksiądz Tomasz Jaklewicz odpowiada na pytanie, czy my, katolicy, i muzułmanie wierzymy w tego samego Boga. To pytanie jest szczególnie ważne w kontekście zamachów terrorystycznych dokonywanych z imieniem Boga na ustach oraz dlatego, że — obok islamu — chrześcijaństwo i judaizm są nazywane religiami monoteistycznymi. To zdumiewające, jak na tle islamskiej wizji rozbłyska obraz Boga wyłaniający się z Biblii. Muzułmanie wychwalają Boga 99 wzniosłymi imionami, wśród których nie ma jednak określenia „Ojciec”, tak fundamentalnego dla nas (więcej na ss. 30—33).

I wreszcie historia, która może dać nadzieję alkoholikom. Alkoholizm jest straszną chorobą. Nie tylko powoli zatruwa ciało, ale wyciąga z człowieka wszystkie duchowe soki i prostą drogą prowadzi do rozpaczy. Irlandczyk Matt Talbott zaczął pić w wieku 11 lat. Dziś jest kandydatem na ołtarze i dobrym patronem walczących z nałogiem. Pokazał, że Eucharystia i modlitwa ratują człowieka (ss. 36—37).

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama