Instrukcja obsługi

Jeszcze trzy głębokie wdechy i mogę się nawet uśmiechnąć...

"Idziemy" nr 45/2010

Lidia Molak

INSTRUKCJA OBSŁUGI

Stałam pośrodku kuchni i baraniałam, bo nic rozsądniejszego nie przychodziło mi jakoś do głowy. Przyczynę tego stanu trzymałam w rękach: niebieską plastikową szufelkę. Choć nie najnowsza, wczoraj jeszcze była zupełnie w porządku. Dziś odkryłam, że cały jej gumowany rant został obgryziony, co skutecznie uniemożliwiło dokładne zamiatanie. Ślady zębów najwyraźniej wskazywały, że było to dzieło naszej najmłodszej latorośli.

Co mogło być przyczyną podobnego postępku? Z pewnością ciekawość. Chęć doświadczenia czegoś nowego. Także poczucie wolności. I bezkarności. Gdyby wcześniej doszło do jakiegoś incydentu z szufelką, podczas którego wyraziłabym swoją dezaprobatę co do sposobu obchodzenia się z nią lub określiła co do niego swoje oczekiwania, można by było teraz podejrzewać skutki buntu lub chęci odegrania się, a może czegoś w rodzaju manifestu. Ale w tym przypadku w grę wchodził raczej brak wiedzy, do czego szufelka służy. Albo czystej wody bezrefleksyjność, ot, zrobiło się cosik, któż by się zastanawiał po co i dlaczego. Mogłabym sobie nawet wyobrazić, że z punktu widzenia sprawcy było to, i owszem, przyjemne. Nic jednak nie zmieniało faktu, że – obiektywnie rzecz biorąc – trudno o coś bardziej bzdurnego!

Jeszcze trzy głębokie wdechy i mogę się nawet uśmiechnąć. Znów okazać wyrozumiałość i cierpliwość dla dziecięcych błędów. Przecież dziecko rośnie, zdobywa doświadczenie, uczy się na błędach, dąży do mądrości. Kiedyś zrozumie, że warto jednak kierować się instrukcją obsługi, żeby nie strzelić byka... I wreszcie świta mi w głowie figlarna myśl: kto wie, ile razy ja sama robię coś, co w spoglądających z góry rodzicielskich oczach jest mniej więcej tyle sensowne, co obgryzienie szufelki?

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama