reklama

Wiara jest najważniejsza

Spór o formę przyjmowania komunii świętej pokazuje, jak daleko potrafimy odejść od tego, co jest istotą kultu Najświętszego Sakramentu

Paweł Siedlanowski

|

Echo Katolickie 41/2020

dodane 14.10.2020 00:00

Po ponad półroczu trwania epidemii koronawirusa coraz wyraźniej widać jej destrukcyjne skutki, nie tylko w wymiarze medycznym. Na całym świecie, na różnych poziomach. Ludzie podzielili się na „maskowców” i „bezmaskowców”, sparaliżowanych życiem w permanentnym strachu przed domniemanym zakażeniem, czy „płaskoziemców” odrzucających w ogóle możliwość istnienia wirusa i wietrzących globalny spisek. Robi się coraz bardziej nieciekawie.

Spór narasta, przybierając coraz ostrzejsze formy. Podział nie ominął także Kościoła, a jego linia pojawiła się w miejscu dość niespodziewanym, mianowicie w reakcji na sposób przyjmowania Komunii św.

Dwie formuły

Rygor sanitarny sprawił, że przypomniano o dwóch obowiązujących od lat w Kościele formułach: Komunii do ust i możliwości przyjęcia jej na rękę. Funkcjonują one obok siebie od dawna, choć niewątpliwie w naszych realiach kulturowych dominuje pierwszy wzór. Są zatwierdzone prawem kościelnym, podbudowane wielowiekową tradycją, w której można znaleźć ich usankcjonowanie (i głębokie teologiczne uzasadnienie). Szanując wrażliwość osób, które w różny sposób przeżywają epidemię, w wielu świątyniach umożliwiono, o ile warunki na to pozwalają, korzystanie z obu sposobów otrzymania konsekrowanej Hostii. No i zaczęło się.

Pojawiły się oskarżenia o profanację, wprowadzanie elementów protestanckich do katolicyzmu, zaczęto nawzajem przebijać się argumentami z Pisma Świętego czy nauczania Ojców Kościoła, oskarżać o strach (komentarz osoby klękającej do Komunii św. i przyjmującej ją do ust: „A ja się nie boję!”) i brak wiary („Pan Jezus nie zaraża!”). Pojawiły się ilustracje absurdów, do jakich dochodzi w niektórych krajach zachodnich, kiedy to konsekrowane Hostie podaje się pincetą, są zafoliowane w hermetyczne, sterylne woreczki albo wierni sami je sobie biorą z plastikowych, jednorazowych miseczek. Z drugiej strony: niedawno na ulicach polskich miast pojawiły się plakaty ukazujące Hostię leżącą na brudnej, zakrwawionej dłoni, wprowadzając niemały zamęt - i lęk! - wśród wiernych. I w sposób bardzo niesprawiedliwy deformując naukę Kościoła, wypaczając jej sens i pogłębiając podział.

I tak element, który z natury rzeczy jest najświętszy w liturgii, który z założenia ma być kwintesencją jedności, zgody i wzajemnej miłości, stał się punktem zapalnym, przyczyną wzajemnych oskarżeń, w których świadomość obecności żywego, prawdziwego Boga zdaje się schodzić na margines. Niekiedy bardzo brutalnych.

Kto na tym najwięcej zyskuje? Nietrudno się domyślić.

O co tu chodzi?

„Jak przyjmować Komunię świętą? Klęcząc czy stojąc? Na rękę czy do ust?” - pytał kard. Joseph Ratzinger, uważany przecież za jednego z bardziej tradycyjnych papieży XX w., w swojej książce pt. „Służyć prawdzie”. „Naprzód trzeba powiedzieć, że obydwa sposoby są dopuszczalne. Może ktoś zapytać: czy tolerancja jest tu na miejscu? Otóż wiemy, że aż do IX w. Komunię św. przyjmowano stojąco, do ręki, co nie znaczy, że tak miało pozostać na wieki. Albowiem piękno i wielkość Kościoła polega na tym, że rośnie, dojrzewa i Tajemnicę pojmuje coraz to głębiej. W tym sensie nowe formy powstające po IX w. mają jako wyraz czci dla Najświętszego Sakramentu swe pełne uzasadnienie. Z drugiej strony musimy jednak powiedzieć, że jest rzeczą niemożliwą, aby Kościół do IX w., więc przez 900 lat przyjmował Eucharystię niegodnie. Czytając teksty Ojców Kościoła, widzimy, z jaką czcią i gorącością ducha przyjmowano Komunię. U św. Cyryla - IV w. - znajdujemy szczególnie piękny tekst. Mówi on w swej katechezie, jak wierni mają przystępować do Komunii św. Zbliżając się do ołtarza, mają kłaść prawą rękę na lewą, aby w ten sposób obie dłonie utworzyły tron i krzyż zarazem dla Króla. Cyrylowi chodzi o ten symboliczny wyraz pełen piękna i głębi: ręce człowieka tworzą krzyż, który staje się tronem dla zstępującego Pana. Wyciągnięta, otwarta ręka staje się znakiem postawy człowieka wobec Chrystusa: człowiek roztwiera przed Nim szeroko swe ręce. Zważywszy to wszystko, dochodzimy do przekonania, że jest rzeczą fałszywą spierać się o tę lub ową formę. Nie powinniśmy zapominać, że nie tylko nasze ręce są nieczyste, lecz także nasz język, nasze serce; że językiem grzeszymy często więcej niż rękoma. Największym ryzykiem podjętym przez Boga i równocześnie wyrazem Jego miłosiernej miłości jest to, że nie tylko ręce i język, lecz także i nasze serce może Go dotykać”.

Wiara jest najważniejsza. Jeśli jej zabraknie, cała reszta też traci sens.


Biskupi o Komunii na rękę

„Nie można zarzucać profanowania Eucharystii osobom pragnącym z różnych powodów przyjąć z wiarą i czcią Komunię św. do rąk, zwłaszcza w okresie pandemii” - czytamy w komunikacie wydanym przez Komisję ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów KEP.

Biskupi przypomnieli, że chociaż główną formą przyjmowania Komunii w Polsce jest Komunia do ust, to jednak „nie oznacza to, że inne zatwierdzone przez Kościół formy miałyby być same z siebie niegodne, niewłaściwe, złe lub grzeszne, jeśli spełnia się warunki stawiane w tej kwestii przez prawo liturgiczne”.

Komisja uznała za niesprawiedliwe sugerowanie, jakoby osoby przyjmujące Komunię na rękę automatycznie nie miały szacunku wobec Najświętszego Sakramentu. „Niewłaściwe i krzywdzące wiernych jest twierdzenie, że przyjmowanie Komunii św. na rękę, jest brakiem szacunku wobec Najświętszego Sakramentu” - czytamy w dokumencie. „Podobnie niesprawiedliwe jest ukazywanie osób przyjmujących Komunię św. na rękę jako tych, którzy «winni są Ciała i Krwi Pańskiej», z założeniem, że czynią to bez uszanowania, którego domaga się św. Paweł w 1 Liście do Koryntian. Co prawda Sobór Trydencki używa tego fragmentu na przypomnienie o godnym i pełnym czci przyjmowaniu Ciała Pańskiego, ale nadaje mu również wymiar duchowy, ukazując że niegodnym jest przyjmowanie Komunii w grzechu [...]. Dodajmy, że słowo «niegodne» oznacza to, czego się nie godzi czynić, a tymczasem Kościół w swoim prawie uznaje za «godny» zarówno jeden, jak i drugi sposób przyjmowania Komunii. Potępiając jeden z godziwych sposobów przyjmowania Komunii św., wprowadza się nieład i podział w rodzinie Kościoła”.

Przypomniano także w komunikacie komisji, że prawo oceniania i zmieniania praktyki liturgicznej należy do Stolicy Apostolskiej i dopóki ona uznaje Komunię na rękę za godziwy sposób udzielania wiernym Ciała Pańskiego, nikt nie powinien tego sposobu negować. Kto zaś to czyni, wprowadza nieład i podział w rodzinie Kościoła. „Faktyczna profanacja Eucharystii to czyn «mający znamiona dobrowolnej i poważnej pogardy okazywanej świętym postaciom»” - przypominają biskupi. „Nie można więc zarzucać profanowania Eucharystii osobom, które z różnych powodów pragną przyjąć z wiarą i czcią Komunię św. na rękę, zwłaszcza w okresie pandemii. [...] Prawo oceniania i zmieniania praktyki liturgicznej należy do Stolicy Apostolskiej i dopóki ona uznaje Komunię na rękę za godziwy sposób udzielania wiernym Ciała Pańskiego, nikt nie powinien tego sposobu potępiać. Kto zaś to czyni, wprowadza nieład i podział w rodzinie Kościoła”.

Komunikat zawiera też prośbę o szczególną dbałość podczas udzielania Komunii św. „Niech szafarze udzielający Komunii na rękę poczuwają się do szczególnie wielkiej dbałości o cześć wobec Najświętszego Sakramentu, zwracając uwagę na to, aby przy Komunii nie dopuścić do gubienia okruszyn Hostii - czytamy. W tym celu powinni dbać o jakość stosowanych do Mszy hostii, z wielką uwagą dbając o to, aby się nie kruszyły i nie pozostawiały na dłoniach wiernych okruszyn”.

Echo Katolickie 41/2020

opr. mg/mg

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

reklama