Żydzi i chrześcijanie

Z książki: Jacek Salij, Tajemnice Biblii

Czy judaizm jest równoprawną z chrześcijaństwem drogą do zbawienia? Mojżesz Majmonides, filozof i teolog żydowski z XII wieku, chyba jako pierwszy sformułował tezę, że podobnie jak dzięki Abrahamowi i Mojżeszowi mogą Boga Prawdziwego poznać i czcić Żydzi, tak dzięki Chrystusowi i Mahometowi - poganie. Wprawdzie judaizm, zdaniem Majmonidesa, daje szczególnie uprzywilejowany dostęp do Boga, niemniej tak sformułowana teza nosi w sobie zalążki przekonania o zbawczej równoprawności trzech religii monoteistycznych.

Nie sądzę, żeby dało się przyjąć tę tezę i jednocześnie na serio wierzyć, że Jezus jest Synem Bożym. Bo jeśli Jezus naprawdę jest Synem Bożym, to z pewnością Jego misja zbawcza nie jest partykularna, ale dotyczy wszystkich ludzi. Parodią wiary chrześcijańskiej byłoby przeświadczenie, że Syn Boży stał się człowiekiem nie dla wszystkich ludzi, ale tylko dla określonych grup ludzkich, albo że na krzyżu odkupił nie wszystkich, tylko niektórych.

Pouczająca pod tym względem jest ewolucja poglądów Franza Rosenzweiga, wielkiego teologa żydowskiego naszych. W momencie swojego największego zbliżenia do chrześcijaństwa Rosenzweig uznawał nawet prawdę słów Pana Jezusa, że „nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie” (J 14,6). Rosenzweig twierdził tylko, że „ktoś nie potrzebuje przychodzić do Ojca, bo już jest u Niego. I tak rzecz się ma z ludem Izraela (lecz nie z pojedynczym Żydem). Lud Izraela wybrany przez swego Ojca wpatrzony jest nieugięcie ponad światem i ponad historią w ów ostatni, najbardziej odległy punkt, gdzie ten jego Ojciec, ten sam, Jeden i Jedyny - <wszystkim we wszystkim> - będzie”.

W ostatnim fragmencie cytowanej wypowiedzi Rosenzweig nawiązuje do chrystocentrycznego wersetu 1 Kor 15,28. Skończyło się jednak na tym, że z czasem teolog ten uznał wiarę, że Jezus jest Synem Bożym, za przejaw mentalności pogańskiej.

Ewangelię można odrzucać, w Jezusa można nie wierzyć. Ale jeśli się w Niego wierzy, nie sposób dystansować się wobec tego faktu, że Jego przesłanie było skierowane również do Żydów, a nawet głoszone było najpierw Żydom (Mt 15,24; J 4,22; Dz 13,46). I że również Żydom Jezus obiecywał doprowadzenie do Przedwiecznego Ojca: „Prawdziwy jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał” (J 7,28n).

Przecież to przed Sanhedrynem Apostoł Piotr wygłosił pamiętne słowa na temat Jezusa: „On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,11n).

Zarazem Nowy Testament wielokrotnie przypomina, że Syn Boży, kiedy przyjął ludzką naturę, urodził się jako „syn Dawida, syn Abrahama” (Mt 1,1). Na Nim - jak On sam na to wskazywał - wypełniły się mesjańskie proroctwa Starego Testamentu (Łk 4,16-21; Mt 11,2-6; 12,40; 21,42; 22,41-45). Przez wiarę w Niego - obiecywał - poganie mogą stać się potomstwem Abrahama: „Wielu przyjdzie ze Wschodu i z Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim” (Mt 8,11; por. 3,9).

Zatem Kościół wierzących w Chrystusa jest duchowym potomstwem Abrahama. Ideę tę rozwijał szczególnie Apostoł Paweł: Dziedzictwo obiecane Abrahamowi „zależy od wiary, by było z łaski i aby w ten sposób obietnica pozostała niewzruszona dla całego potomstwa, nie tylko dla potomstwa opierającego się na Prawie, ale i dla tego, które ma wiarę Abrahama. On to jest ojcem nas wszystkich - jak jest napisane: <Uczyniłem cię ojcem wielu narodów>” (Rz 4,16n; por. 4,9-12; Ga 3,6-9). „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie. Jeżeli zaś należycie do Chrystusa, to jesteście też potomstwem Abrahama i zgodnie z obietnicą - dziedzicami” (Ga 3,28n).

Chrześcijaństwo od czasów Marcjona - a więc od trzydziestych i czterdziestych lat II wieku - przeżywało pokusy odcięcia się od judaistycznego dziedzictwa i odrzucenia Starego Testamentu. Ojcowie Kościoła, zwłaszcza najwcześniejsi (św.Ireneusz, Tertulian, Orygenes), podjęli wielki wysiłek na rzecz obrony Starego Testamentu jako autentycznego słowa Bożego. Trzeba jednak przyznać, że marcjonizmem zranieni jesteśmy, niestety, po dziś dzień. To za Marcjonem, a wbrew obiektywnej prawdzie tekstów biblijnych, przeciwstawiamy nieraz sprawiedliwego (a nawet i okrutnego) Boga ze Starego Testamentu miłosiernemu Bogu z Ewangelii.

Jednak chrześcijan z żydami łączy nie tylko Stary Testament. Zapadło mi w pamięć zdanie wypowiedziane przez ojca Bernarda Dupuy, wielkiego rzecznika dialogu chrześcijańsko-żydowskiego, że między tymi dwiema religiami istnieje mistar, tajemnica, i że wypełniona jest ona obietnicą wielkiego wzajemnego wzbogacania się, że epoka takiego wzajemnego wzbogacania się dopiero nas czeka.

Być może epoka ta już się zaczęła. Świadczyłaby o tym, z jednej strony, mnogość żydowskich prób odzyskania Jezusa dla swojego religijnego i narodowego dziedzictwa (J.Klausner, L.Baeck, D.Flusser, Szalom Asz, S.Sandmel, P.E.Lapide, J.Maier), z drugiej zaś strony, wielka fala chrześcijańskich zainteresowań biblistyką i w ogóle duchowością żydowską.

Owszem, łączy się z tym nieraz, w każdym razie po stronie chrześcijańskiej, niebezpieczeństwo rozmywania się własnej tożsamości religijnej i ulegania pokusom religijnego synkretyzmu i relatywizmu. Wydaje się jednak, że niebezpieczeństwo to pojawia się jedynie na marginesie trwającego obecnie wielkiego spotkania tradycji chrześcijańskiej z żydowską.

Jakie warunki muszą być spełnione, aby spotkanie to przynosiło pozytywne owoce? Włodzimierz Sołowjow sformułował to błyskotliwie, ale przecież naprawdę chodzi właśnie o to: Wówczas wzajemne zbliżenie chrześcijan i żydów będzie realizowaniem planów Bożych wobec nas, jeśli chrześcijanie będą się stawali dzięki niemu pełniej chrześcijanami, a żydzi - pełniej żydami. Sołowjow wierzył, że pogłębianie się żydów w ich judaizmie doprowadzi ich do wiary w Chrystusa.

I być może taki właśnie jest Boży sens tego cudu niesamowitego, że Żydzi wciąż trwają w swojej religijnej i narodowej tożsamości. Być może wolą Bożą jest, ażeby znaleźli oni Chrystusa Zbawiciela jako Żydzi właśnie.


opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama