Świętość cara Mikołaja II

O okolicznościach kanonizacji cara Mikołaj II i jego rodziny przez Cerkiew Prawosławną

Cerkiew Rosyjska wciąż poszukuje własnej drogi we współczesnym świecie. Po 70 latach zniewolenia, systematycznego niszczenia i mniej lub bardziej wymuszonej współpracy z reżimem komunistycznym — prawosławni Rosjanie zaczynają szukać własnej religijnej drogi. Wiąże się to z poszukiwaniem symboli, osób, wydarzeń, mogących nadać sens, pomóc zrozumieć okres świadomego zaparcia się Boga przez cały niemal naród rosyjski. Szuka symboli pozwalających odbudowywać utraconą pamięć kulturową i cywilizacyjną Wielkiej Rosji i Świętego Prawosławia. Jednocześnie szuka wzorca prawosławnej, rosyjskiej świętości — mogącego natchnąć ludzi przełomu XX i XXI w. wiarą i entuzjazmem. Taką postacią, którą przed ponad rokiem Synod Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej postawił za wzór prawosławnym Rosjanom, jest ostatni car Mikołaj II i jego rodzina. Ich kanonizacja wywołała ogromny szum w rosyjskich, polskich i zachodnich mediach. Na czołówki gazet trafiły pytania przeciwników wyniesienia na ołtarze carskiej rodziny: czy można uznać za świętego człowieka, który przyczynił się do śmierci kilkuset osób w czasie rewolucji roku 1905, czy przeszkodą w kanonizacji nie powinna być przyjaźń, a nawet uczuciowe uzależnienie, carskiej rodziny z Rasputinem? I wreszcie — czy ostatniego władcę Rosji można uznać za męczennika i wyznawcę (za takiego uznała go bowiem w 1981 r. schizmatycka Rosyjska Cerkiew Prawosławna poza Granicami Rosji)?

Metropolita Juwenalij, od 8 lat kierujący komisją kanonizacyjną Cerkwi Rosyjskiej, podzielił zarzuty przeciw kanonizacji na kilka zasadniczych punktów: 1) zarzuty dotyczące odpowiedzialności cara za śmierć uczestników demonstracji w Sankt Petersburgu 9 (22) stycznia 1905 r.; 2) kontakty rodziny carskiej z Rasputinem i duchowy (a niejednokrotnie również polityczny) wpływ, jaki na nią wywierał; 3) zarzuty odnośnie do abdykacji Mikołaja II. Zdaniem wielu konserwatywnych przedstawicieli Cerkwi prawosławnej — zrzeczenie się tronu jest przewinieniem prawno-kanonicznym, podobnym do porzucenia stanu duchownego — człowiek porzucający zaś swoje powołanie świętym być nie może.

Komisja Kanonizacyjna Soboru, po trwających 8 lat badaniach, odrzuciła zarzut dotyczący odpowiedzialności cara za śmierć uczestników demonstracji w Sankt Petersburgu 9 stycznia 1905 r. Zdaniem Komisji rozkaz otwarcia ognia (w kierunku protestujących robotników) wydał nie car, ale dowódca Okręgu Wojskowego w Sankt Petersburgu. Dane historyczne nie pozwalają ujawnić w działaniach Imperatora w styczniowych dniach 1905 r. świadomej złej woli, zwróconej przeciw narodowi i wyrażonej w konkretnych grzesznych decyzjach i czynach. Podobnie ocenia udział cara w masakrze Robert Massie. Przypomina on, że Mikołaj w czasie masakry przebywał w Carskim Siole, a wieści o walkach zaskoczyły go. Ogarnięci paniką ministrowie proponowali, by car publicznie odciął się od udziału w masakrze, składając oświadczenie, że żołnierze strzelali bez rozkazu. Mikołaj odmówił jednak spełnienia tak haniebnego zrzucenia odpowiedzialności na wojsko i wziął winę na siebie.

Grzesznik doradcą świętego

Znacznie więcej kłopotów sprawiało usprawiedliwienie, czy choćby wytłumaczenie, niezwykle ścisłych kontaktów carskiej rodziny z Rasputinem. Zdaniem przeciwników kanonizacji nie można wynieść na ołtarze ludzi darzących wręcz boskim uwielbieniem alkoholika i kobieciarza. Niezwykle dyskusyjny jest zresztą sam szacunek, jakim carska rodzina (w całości przecież kanonizowana) darzyła Rasputina. Słuchaj uważnie naszego Przyjaciela — wielokrotnie przypominała caryca Aleksandra Mikołajowi II — (ź ) nie na próżno bowiem Bóg nam go zesłał. Kilka dni później caryca w liście do męża dodała: ź jeśli pozwolimy, by naszego Przyjaciela [tak w prywatnej korespondencji Aleksandra określała Rasputina] prześladowano, kraj nasz ucierpi z tego powodu. Od popierania Rasputina i zwalczania jego wrogów caryca uzależnia w niektórych swoich listach wręcz powodzenie Rosji. Bóg nie pobłogosławi Rosji, jeśli jej władca pozwoli, by Bożego posłannika tu prześladowano.

Ten nabożny wręcz stosunek do Rasputina wpływał, niestety, na politykę militarną i gospodarczą cara Mikołaja II. Kolejni ministrowie i premierzy rządów cesarskich w czasie I wojny światowej musieli mieć poparcie szalonego starca. Gdy zaś je z różnych powodów tracili lub gdy ośmielali się krytykować naszego Przyjaciela — niemal natychmiast tracili stanowiska. Wielokrotnie również wizje starca decydowały o przerwaniu nawet skutecznych działań wojskowych.

Komisja kanonizacyjna nie znalazła jednak niczego złego w kontaktach rodziny carskiej z Rasputinem. Zdobył on zaufanie carycy tym, że jako jedyny potrafił łagodzić skutki hemofilii u następcy tronu. Mikołaj II, informowany przez swoich doradców, wielokrotnie chciał oddalić „starca”, jednak zawsze ustępował przed argumentem Carycy o koniecznej pomocy Rasputina dla wyleczenia Następcy. W relacjach z Rasputinem był element ludzkiej słabości związanej u Imperatorowej z głębokim przeżywaniem nieuleczalnej i śmiertelnie niebezpiecznej choroby syna, a u Imperatora z usprawiedliwionym dążeniem do ochrony rodzinnego spokoju. Komisja stwierdziła również, że nie można mówić o duchowym wpływie Rasputina na rodzinę carską.

Z pierwszą częścią opinii Komisji Kanonizacyjnej zgadzają się niemal wszyscy historycy i znawcy biografii carskiej rodziny. Ogromny wpływ, jaki miał Grzegorz Rasputin na całą rodzinę carską, związany był wyłącznie z faktem, że jako jedyny potrafił powstrzymywać ataki hemofilii u carewicza Aleksego. Pamiętniki Mikołaja II, ale również jego bliskich, pełne są wspomnień o nadzwyczajnych leczniczych umiejętnościach „starca”. Gdy w październiku 1912 r. wszyscy stracili już nadzieję na przerwanie trwającego od kilkunastu dni krwotoku i gdy w biuletynie dworu poinformowano o stanie carewicza (tak by dla nikogo nie była zaskoczeniem wiadomość o jego śmierci) — caryca Aleksandra zdecydowała się prosić o pomoc przebywającego w rodzinnej wsi Pokrowskoje Rasputina i wysłała do niego telegram. Odpowiedź przyszła niemal natychmiast: Nie lękaj się. Bóg widział Twoje łzy i wysłuchał Twoich modlitw. Syn Twój żyć będzie — pisał do carycy Rasputin. I rzeczywiście, w chwili, gdy cesarzowa trzymała telegram w rękach, czuwający przy Aleksym lekarze poinformowali ją, że krwotok ustał i carewicz zapadł w ozdrowieńczy sen.

Znacznie trudniej jest jednak zgodzić się z drugą częścią opinii Komisji (o braku wpływu duchowego Rasputina na carską rodzinę). Nie można bowiem zapominać, że jego rady, odnośnie do wszelkich spraw duchowych, były niemal natychmiast wcielane w życie, a darowane przez niego ikonki, grzebyki czy obrazki traktowane jak swoiste relikwie, których noszenie lub używanie może zmienić bieg historii. Jeszcze większy wpływ na życie całej rodziny carskiej miało zamordowanie Rasputina. Aleksandra w liście do Mikołaja II napisała wręcz: Zmarł, aby nas zbawić.

Oczywiście taki stosunek nie byłby niczym zdrożnym (przynajmniej jeśli przyjmuje się ogromny szacunek, jakim prawosławni darzą tych tzw. starców), gdyby nie fakt, że ze względu na życie osobiste Rasputinowi zupełnie się on nie należał. Tajemnicą poliszynela był w tym czasie fakt, że Rasputin przyjmował w swoim mieszkaniu w Petersburgu dziesiątki kobiet (mimo iż we wsi Pokrowskoje mieszkała jego żona) czy że korzystał z usług petersburskich prostytutek. W raportach dotyczących życia Rasputina (a był on przez cały czas znajomości z carską rodziną uważnie śledzony) nieustannie powraca wzmianka o problemach z alkoholem, jakie miał Grzegorz. Wszystkie te informacje, mimo iż dostarczano je na dwór, były nie tyle ignorowane przez Mikołaja II i Aleksandrę, ile traktowane jako oszczerstwa, rzucane w twarz prorokowi (caryca w jednym z listów pisała wręcz, że żaden prorok nie był szanowany w swoim kraju). Jednak przychylni Mikołajowi II historycy potrafią wytłumaczyć i to. Ich zdaniem, Rasputin był człowiekiem o dwóch twarzach: świętego mistyka i pijaka rozpustnika. A rodzina carska widząca w nim tylko wielkiego człowieka modlitwy, potrafiącego wybłagać u Boga zdrowie dla ich dziecka, nie chciała i nie potrafiła zobaczyć widzianej przez innych rozpusty i pijaństwa „starca”.

Zdradzone powołanie?

Nieliczni krytycy kanonizacji (wywodzący się ze środowisk monarchistycznych) uważają natomiast sam fakt abdykacji Mikołaja II za poważną przeszkodę w jego kanonizacji. Ich zdaniem zrzeczenie się korony jest przestępstwem kanoniczno-prawnym, porównywalnym z wyrzeczeniem się kapłaństwa czy innej posługi duchowej. Z tego zaś wynika, że Mikołaj II nie może być, jako zdrajca własnego powołania, wyniesiony na ołtarze. Komisja Synodalna przeciwstawia się jednak takiemu stanowisku, zwracając uwagę na fakt, że eklezjalny status namaszczonego na Cara prawosławnego władcy nigdy nie był określony w cerkiewnych kanonach. Dlatego próby ujawnienia jakiegoś kanoniczno-cerkiewnego przestępstwa w samym fakcie abdykacji są zupełnie pozbawione sensu. Co więcej, zdaniem członków komisji, decyzja o zrzeczeniu się tronu przez Mikołaja II dowodzi jego wielkiej osobistej szlachetności i patriotyzmu. Car zdecydował się oddać władzę pod naporem swoich doradców, aby ratować spójność Rosji i nie dopuścić do przelania krwi w wojnie domowej. W chwili obecnej — niezwykle ważnej dla przyszłości Rosji — sumienie nasze każe nam zrobić wszystko, by nasi poddani zjednoczyli się ze sobą i zmobilizowali wszystkie siły niezbędne do odniesienia ostatecznego zwycięstwa. Z tego właśnie powodu wydaje nam się słuszne, a Duma Państwowa podziela nasz pogląd, zrzeczenie się Korony Rosyjskiej i zrezygnowanie z dalszego sprawowania władzy. Komisja Synodalna komentuje te słowa krótko: Duchowe motywy, dla których ostatni car Rosji, nie chcąc przelewać krwi swoich poddanych, zdecydował się na rezygnację z tronu, przydają jego postępkowi głębokiego moralnego charakteru.

Podobnie zresztą akt abdykacji przyjęli nawet nieprzychylni mu jego współcześni. Ambasador Francji Maurice Paleologue 3 marca 1917 r., zaraz po zapoznaniu się z treścią aktu abdykacji, notował w swoich pamiętnikach: Akt abdykacji, nad którym tak długo się zastanawiał, a może nawet sam go sformułował, powstał pod wpływem bardzo wzniosłych uczuć, a przez każde jego słowo przemawia szlachetność.

Bardziej mistycznie rozumieją decyzję o abdykacji Mikołaja II rosyjscy monarchiści. Według nich, decyzja cara nie była spowodowana przez niesprzyjające okoliczności zewnętrzne (bunt wojska, naciski Dumy Państwowej i zdrada najbardziej oddanych ministrów), ale miała zupełnie inne, duchowe podłoże. On widząc bunt i zdradę (ź ) dobrowolnie poszedł na odkupieńczą ofiarę dla zbawienia Rosji, jako Pomazaniec Boski, widząc w tym zamysł i wezwanie Boże — zwrócone szczególnie do niego. To była więc jego samodzierżawna decyzja, której nikt nie mógł zmienić — uważa N.K. Simakov. Abdykacja i związane z nią męczeństwo, jego zdaniem, było więc suwerenną decyzją cara, który widząc upadek moralny Rosji, zdecydował się wprowadzić ją na drogę pokuty, którą stało się jego męczeństwo i ponad stuletnie panowanie komunistów. Kanonizacja zaś cara powinna zakończyć okres pokutny i zapoczątkować nową, monarchistyczną przyszłość Rosji.

Świętość życia?

Komisja Kanonizacyjna badała również polityczną i kościelną działalność cara. Metropolita Juwenalij w swoim wystąpieniu, referującym wyniki badań komisji, kilkakrotnie chwalił głęboką pobożność Mikołaja II, jego kult świętych oraz hojność: Za jego panowania liczba cerkwi osiągnęła 10 tysięcy, otwarto również 250 nowych klasztorów. Na głębokie życie religijne ostatniego władcy Rosji i jego rodziny zwracają również uwagę historycy i biografowie Romanowów. Zapał Aleksandry dla prawosławia (dla którego porzuciła luteranizm) wprawiał wręcz w zakłopotanie dwór cesarski i arystokrację. Ludzie, którzy byli prawosławni od urodzenia, uważali jej pasję do zbierania rzadkich ikon, namiętne studiowanie historii Kościoła Prawosławnego, jej rozmowy o popach i świętych eremitach za dziwactwo.

Również Mikołaj był uważany, przez jemu współczesnych, za dewota. Wielu wyrzucało mu pielgrzymki do świętych miejsc i starania o kanonizacje znanych rosyjskich mistyków i duchownych (to dzięki jego staraniom wyniesiono na ołtarze św. Serafina z Sarowa). Religijność ostatniego władcy Rosji miała jednak charakter głęboko fatalistyczny. Mikołaj II od młodości uważał, że jego szczególnym patronem jest Hiob, i w związku z tym czeka go w życiu wiele cierpień, które jednak musi, tak jak jego wielki patron, przyjąć w pokorze. Bóg wie, co dla nas dobre — pisał 29 sierpnia 1902 r. do żony — więc trzeba nam schylić głowy i powtórzyć Jego święte słowa: „niech się stanie”.

Wzorcowe było również życie rodzinne Mikołaja i Aleksandry. Było to wiktoriańskie małżeństwo na zewnątrz pogodne i powściągliwe, ale oparte na niezwykle namiętnej miłości fizycznej — uważa R. Massie. J. Gondowicz uzupełnia zaś: W miłości pary cesarskiej było coś z neurozy. Uczuciem tym Mikołaj i Aleksandra izolowali się przed otoczeniem, stanowiło ono formę ucieczki od świata. (ź ) Intensywność ich związku sprawiła, że za ich czasów zanikł na co dzień sformalizowany rytuał życia dworskiego. Niezwykłą miłością były w tej rodzinie otaczane również dzieci (co w rodzinie Romanowów w tym czasie wcale nie było czymś naturalnym. Bracia, stryjowie i kuzyni cara często porzucali swoje dzieci dla kochanek). Nie można przecież zapominać, że wbrew prawu car zrzekł się tronu nie na rzecz syna, ale brata, motywując to gorącą miłością do syna i niechęcią do rozstania z nim. Wychowawca carskich dzieci, Pierre Gilliard, zauważył wręcz, że gdyby Rosjanie znali głębię uczuć łączącą Mikołaja z żoną i dziećmi — to nie wywołaliby rewolucji i nie skazali ostatniego władcy Rosji na śmierć.

Nie można jednak nie zauważyć, że mimo swojej religijności (niecodziennej wśród arystokracji rosyjskiej przełomu wieków) ostatni władca Rosji nie zrobił nic, by przywrócić Patriarchat, a w zarządzaniu Cerkwią nadal posługiwał się sztucznym systemem synodalnym. Co więcej, jego decyzje polityczne i militarne przyczyniły się do klęski Rosji i spowodowały cierpienia wielu milionów Rosjan. Wszystko to powoduje, zdaniem członków komisji, że nie można kanonizować cara za jego działalność społeczno-polityczną i życie rodzinne.

Męczeństwo — typ świętości cara

Car Mikołaj II, po 8 latach badań, został natomiast uznany za męczennika. Komisja przyznała, że śmierć Imperatora Mikołaja II i jego rodziny nie może być uznana za męczeństwo dla Chrystusa. (ź ) na podstawie szczegółowego zbadania okoliczności śmierci Rodziny Carskiej postanowiono kanonizować ją, jako męczenników--strastotierpców. W liturgicznej i hagiograficznej literaturze Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej słowo „strastotierpiec” zaczęto stosować do tych rosyjskich świętych, którzy naśladując Chrystusa, z pokorą i cierpliwością znosili fizyczne i moralne cierpienia oraz śmierć z rąk politycznych przeciwników. Jest zatem Mikołaj II, zgodnie z bardzo starą tradycją rosyjskiego prawosławia, męczennikiem, mimo iż został zamordowany z przyczyn politycznych, a nie religijnych. Dla prawosławia rosyjskiego bowiem, od intencji zabójcy (niezwykle ważnych przy procesach beatyfikacyjnych męczenników w Kościele katolickim) ważniejsze są intencje ofiary. Jeśli przyjmuje ona swój los z przyczyn religijnych, jeśli podporządkowuje się swojemu losowi z chrześcijańską pokorą — to już jest męczennikiem.

Jako pierwszych kanonizowano za taką formę męczeństwa w 1020 r. braci Borysa i Gleba. Zostali oni zamordowani przez swojego brata Światopełka, który po śmierci ojca, księcia ruskiego Włodzimierza, chciał przejąć władzę, usuwając innych pretendentów do tronu. Znacznie ważniejsze jednak niż intencje zabójcy są intencje zamordowanych. Ci zaś, według świadectw im współczesnych, przyjęli śmierć w całkowitej pokorze: Borys (ź ) młody dzielny wojownik (ź ) dobrowolnie, można powiedzieć nawet biernie, przyjmuje śmierć. On, który pokonał barbarzyńskich Pieczyngów, teraz oddala własne wojsko i rezygnuje z obrony, mówiąc: „Nie podniosę ręki na brata swego starszego; jeśli ojciec mi umarł, on mi będzie zamiast ojca”. Ceni on więc bardziej cnotę miłości rodzinnej niż własne życie. (ź ) Innym motywem religijnym, dobrze uwypuklonym na rzecz tych świętych, jest ascetyczna pogarda dla świata, przekonanie — tak podkreślane przez duchowość słowiańską — o próżności i daremności tego wszystkiego, co przemijające, choćby to był nawet tron ojcowski. (ź ) Szalę przeważa obraz Chrystusa na krzyżu, inspirujący Borysa do pięknej modlitwy: „Panie Jezu Chryste, który w tej postaci zjawiłeś się na ziemi dla zbawienia naszego, pozwoliwszy się z własnej woli przygwoździć, i przyjąłeś mękę za grzechy nasze, takoż i mnie uczyń godnym przyjąć mękę. Oto przyjmuję ją nie od wrogów, jeno od brata swojego, i nie poczytuj mu, Panie, tego za grzech”.

Warto przypomnieć, że Borys i Gleb są świętymi również Kościoła zachodniego. Przypomniał o tym zdecydowanie Jan Paweł II w czasie ostatniej swojej pielgrzymki na Ukrainę. Ileż świadectw świętości było na tej waszej ziemi od momentu chrztu! Na pierwsze miejsce wysuwają się męczennicy Kijowa — bracia Borys i Gleb, których wy nazywacie „strastotierpcami”, bowiem przyjęli oni męczeństwo z rąk rodzonego brata, nie podnosząc przeciw niemu broni. To oni ukształtowali duchowe oblicze Kościoła kijowskiego, gdzie męczeństwo w imię bratniej miłości stało się szczególnym charyzmatem — mówił Ojciec Święty. Tego typu męczeństwo może być zatem uznawane również przez Kościół rzymski.

Pokorę i cierpliwe znoszenie cierpień dla Chrystusa i Rosji widać, zdaniem uczestników Soboru, w życiu Mikołaja II doskonale. Ostatni władca Rosji abdykował nie tylko dlatego, że został zmuszony do takiego kroku przez rząd tymczasowy, ale również dlatego, że nie chciał, by z jego powodu została przelana choć jedna kropla rosyjskiej krwi. Gdy 8 marca 1917 r. komisarze Rządu Tymczasowego przybyli do Mogiły z nakazem aresztowania cara i przewiezienia go do Carskiego Sioła, Mikołaj II zwrócił się do swoich wojsk z apelem, by dla dobra Rosji służyły one władzom, które wydały nakaz jego aresztowania.

Większość świadków ostatniego okresu życia cara Mikołaja II, przypomina metropolita Juwenalij, mówi o nim i jego rodzinie jako o ludziach cierpiących, którzy jednak mimo ciągłych szykan i prześladowań prowadzą pobożne i bogobojne życie. Pocieszenie i siłę w cierpieniach dawały więźniom czytanie duchowne, modlitwa, liturgia, przystępowanie do Świętych Chrystusowych Sakramentów. Wiele razy w listach Caryca pisze o życiu duchowym członków rodziny carskiej: „W modlitwie pociecha, żal mi tych, którzy uważają modlitwę za niemodną, za niepotrzebną”. W innym liście pisze zaś: „Zbawiciel przyszedł i dał nam przykład. Kto idzie po Jego drodze szlakiem miłości i cierpienia, ten rozumie całą wielkość Królestwa Niebieskiego.

Znaczące jest również zachowanie cara w ostatnich minutach życia. Zdaniem wykonawców wyroku, Mikołaj II przyjął go w pokorze, a ostatnie jego słowa brzmiały: Nie wiecie, co czynicie. W ten sposób, nawiązując do słów ukrzyżowanego Jezusa, ostatni władca Rosji niejako potwierdził swoją wolę męczeństwa.

Znaczenie ofiary życia Mikołaja II

Męczeństwo carskiej rodziny, a podkreślają to niemal wszyscy zwolennicy jej kanonizacji, jest centralnym wydarzeniem w historii Rosyjskiej Cerkwi. Raport Komisji do spraw Kanonizacji metropolity Juwenalija z 1996 r. stwierdza wręcz, że męczeństwo carskiej rodziny jest powtórzeniem męczeńskiej śmierci książąt Borysa i Gleba i niejako zwieńczeniem 900-letniej historii Rosji. Ultrakonserwatyści dodają zaś, że męczeńska śmierć Mikołaja II, XX-wiecznego Hioba, była warunkiem odpuszczenia Rosji grzechu odejścia do Boga i zafascynowania Zachodem.

Jednocześnie zamordowanie cara jest grzechem, za który Rosja pokutuje ponad 80 lat. Już kilka pokoleń przeminęło od tego czasu — pisał patriarcha Aleksy w liście poświęconym 80. rocznicy męczeńskiej śmierci Romanowów — ale pamięć o całkowitym bezprawiu, poczucie winy za dokonaną zbrodnię nie zaginęły w narodzie. Zabójstwo rodziny carskiej jest ciężkim brzemieniem na duszy narodu, brzemieniem, o którym przypomina ciągle fakt, że wielu naszych przodków, przez bezpośrednie uczestnictwo, zgodę lub brak protestu przeciw tej zbrodni — brało w niej udział. Patriarcha w dalszej części listu dodaje, że bez odpokutowania tej zbrodni nie może być mowy o normalnym rozwoju duchowym Rosji (a jedną z form takiej pokuty może być właśnie kanonizacja).

Nie można jednak zapominać, że na decyzję Soboru o kanonizacji Mikołaja II i jego rodziny miały wpływ również czynniki pozateologiczne. Od kilku lat Rosyjska Cerkiew Prawosławna jest głęboko podzielona. Uznania ostatniego władcy Rosji za świętego domagały się rzesze najbardziej konserwatywnych (czy raczej właściwiej byłoby powiedzieć: reakcyjnych) duchownych i świeckich. Spora ich część uważała cara Mikołaja II za ofiarę światowego spisku masońsko--żydowskiego, a jego zabójstwo za mord rytualny. Grupy te groziły Patriarchatowi schizmą, jeśli nie spełni ich żądań. Decyzja Soboru jest więc również próbą kompromisu z najbardziej konserwatywną częścią Cerkwi, często monarchistyczną i przeciwną jakiemukolwiek dialogowi ze światem nieprawosławnym i nierosyjskim.

To polityczno-społeczne uwikłanie decyzji Soboru skłania do postawienia jeszcze kilku pytań: czy wyniesienie na ołtarze ostatniego władcy Rosji nie jest potwierdzeniem zasadniczo monarchistycznej opcji rosyjskiego prawosławia? Czy nie jest poparciem monarchistów rosyjskich? Czy nie jest to wreszcie dowód na to, że Rosyjska Cerkiew Prawosławna powraca do uwikłania w swoją niezbyt chlubną tradycję „Czarnej Sotni” i radykalnego uzależnienia od państwa?

Na te pytania nie ma jeszcze w tej chwili odpowiedzi. Wszystko zależy w dużej mierze od tego, czy sami prawosławni Rosjanie będą przywiązywali większą wagę do teologicznego czy też politycznego znaczenia męczeństwa Mikołaja II.

Tomasz Piotr Terlikowski, ur. 1974, doktorant Wydziału Filozofii Chrześcijańskiej UKSW w Warszawie, dziennikarz Polskiej Agencji Prasowej. Publikował w „Przeglądzie Powszechnym”, „Więzi”, „Nowym Państwie”, „Gazecie Polskiej”, „Myśli Protestanckiej”, „Studia Philosophiae Christianae”. Mieszka w Warszawie.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama